Psychologia

Nie musimy już dorastać w wieku 13 lat. XX wiek dał ludzkości pojęcie „młodości”. Nadal jednak uważa się, że do trzydziestki każdy powinien decydować o swojej ścieżce życiowej i iść w określonym kierunku. Nie wszyscy się z tym zgodzą.

Meg Rosoff, pisarka:

1966, prowincjonalna Ameryka, mam 10 lat.

Każdy, kogo znam, ma ściśle określoną rolę: dzieci uśmiechają się z kartek świątecznych, ojcowie chodzą do pracy, mamy zostają w domu lub też idą do pracy – mniej ważni niż ich mężowie. Przyjaciele nazywają moich rodziców „panem” i „panią” i nikt nie przeklina w obecności starszych.

Świat dorosłych był przerażającym, tajemniczym terytorium, miejscem pełnym przedstawień dalekich od dziecięcych przeżyć. Dziecko doświadczyło katastrofalnych zmian w fizjologii i psychologii, zanim w ogóle pomyślało o dorosłości.

Kiedy moja mama dała mi książkę „Droga do kobiecości”, byłam przerażona. Nie chciałem nawet wyobrażać sobie tej niezbadanej krainy. Mama nie zaczęła wyjaśniać, że młodość to neutralna strefa między dzieciństwem a dorosłością, ani jednym, ani drugim.

Miejsce pełne ryzyka, ekscytacji, niebezpieczeństw, w którym sprawdzasz swoje siły i przeżyjesz kilka wyimaginowanych żyć naraz, aż prawdziwe życie przejmie kontrolę.

W 1904 roku psycholog Granville Stanley Hall ukuł termin „młodzież”.

Rozwój przemysłu i ogólna edukacja publiczna w końcu umożliwiły dzieciom nie pracę w pełnym wymiarze godzin w wieku 12-13 lat, ale robienie czegoś innego.

W drugiej połowie XX wieku lata młodości kojarzyły się z buntem, a także z emocjonalnymi i filozoficznymi poszukiwaniami, które wcześniej podejmowali tylko starsi wsi i mędrcy: poszukiwanie siebie, sensu i miłości.

Te trzy psychologiczne podróże kończyły się tradycyjnie w wieku 20 lub 29 lat. Przejaśniała się istota osobowości, była praca i partner.

Ale nie w moim przypadku. Moja młodość zaczęła się w wieku około 15 lat i jeszcze się nie skończyła. W wieku 19 lat opuściłem Harvard, by pójść do szkoły artystycznej w Londynie. W wieku 21 lat przeprowadziłem się do Nowego Jorku, próbowałem kilku prac, mając nadzieję, że jedna z nich mi odpowiada. Umawiałam się z kilkoma facetami, mając nadzieję, że z jednym z nich zostanę.

Wyznacz sobie cel, powiedziałaby moja mama, i idź do niego. Ale nie mogłem wymyślić celu. Zrozumiałem, że publikowanie to nie moja bajka, jak dziennikarstwo, polityka, reklama… Wiem na pewno, próbowałem wszystkiego. Grałem na basie w zespole, mieszkałem w barakach, spędzałem czas na imprezach. Szukając miłości.

Czas minął. Świętowałam swoje trzydzieste urodziny — bez męża, bez domu, piękna chińska służba, obrączka ślubna. Bez jasno określonej kariery. Brak specjalnych celów. Tylko sekretny chłopak i kilku dobrych przyjaciół. Moje życie było niepewne, zagmatwane, w szybkim tempie. I wypełnione trzema ważnymi pytaniami:

- Kim jestem?

— Co mam zrobić ze swoim życiem?

— Kto mnie pokocha?

W wieku 32 lat rzuciłam pracę, zrezygnowałam z wynajmowanego mieszkania i wróciłam do Londynu. W ciągu tygodnia zakochałam się w artyście i zamieszkałam z nim w jednym z najbardziej pokrzywdzonych rejonów miasta.

Kochaliśmy się jak szaleni, jeździliśmy autobusami po Europie — bo nie mogliśmy wypożyczyć samochodu.

I całą zimę spędziłam przytulając się do pieca gazowego w kuchni

Potem pobraliśmy się i zacząłem pracować. Dostałem pracę w reklamie. Zostałem zwolniony. Znowu znalazłem pracę. Zostałem zwolniony. W sumie zostałem wyrzucony pięć razy, zwykle za niesubordynację, z której teraz jestem dumny.

W wieku 39 lat byłam pełnoprawną osobą dorosłą, poślubioną innej dorosłej osobie. Kiedy powiedziałem artyście, że chcę mieć dziecko, wpadł w panikę: „Czy nie jesteśmy na to za młodzi?” Miał 43 lata.

Teraz koncepcja „uspokojenia się” wydaje się strasznie staromodna. Jest to rodzaj statycznego stanu, którego społeczeństwo nie może już zapewnić. Moi rówieśnicy nie wiedzą, co robić: od 25 lat są prawnikami, reklamodawcami lub księgowymi i nie chcą już tego robić. Albo zostali bezrobotni. Albo niedawno się rozwiodła.

Przekwalifikowują się na położne, pielęgniarki, nauczycielki, zaczynają projektować strony internetowe, zostają aktorami lub zarabiają na wyprowadzaniu psów.

Zjawisko to wiąże się z przyczynami społeczno-ekonomicznymi: wysokimi rachunkami na studia, opieką nad sędziwymi rodzicami, dziećmi, które nie mogą opuścić domu ojca.

Nieunikniona konsekwencja dwóch czynników: rosnącej średniej długości życia i gospodarki, która nie może rosnąć w nieskończoność. Jednak konsekwencje tego są bardzo interesujące.

Okres młodości, z jej ciągłym poszukiwaniem sensu życia, miesza się z okresem wieku średniego, a nawet starości.

Randki internetowe w wieku 50, 60 czy 70 lat nie są już zaskakujące. Jak świeżo upieczone matki w wieku 45 lat, trzy pokolenia kupujących w Zarze lub kobiety w średnim wieku w kolejce po nowego iPhone'a, nastolatki zajmowały wieczorami swoje miejsce za albumami Beatlesów.

Są rzeczy, których nigdy nie chciałbym przeżywać ponownie z moich nastoletnich lat — zwątpienie w siebie, wahania nastroju, zamęt. Ale duch nowych odkryć pozostaje we mnie, co sprawia, że ​​życie w młodości jest jasne.

Długa żywotność pozwala, a nawet wymaga szukania nowych sposobów podparcia materiału i świeżych wrażeń. Ojciec jednego z twoich przyjaciół, który po 30 latach służby świętuje „zasłużoną emeryturę”, należy do zagrożonego gatunku.

Miałam dziecko dopiero w wieku 40 lat. W wieku 46 lat napisałam swoją pierwszą powieść, w końcu odkrywając, co chcę robić. I jak miło jest wiedzieć, że wszystkie moje szalone przedsięwzięcia, utracone prace, nieudane związki, każdy ślepy zaułek i ciężko wypracowany wgląd to materiał na moje historie.

Nie mam już nadziei ani chęci zostania „właściwym” dorosłym. Młodość przez całe życie — elastyczność, przygoda, otwartość na nowe doświadczenia. Może w takim istnieniu jest mniej pewności, ale nigdy się nie znudzi.

W wieku 50 lat, po 35-letniej przerwie, wróciłam na konia i odkryłam cały równoległy świat kobiet, które mieszkają i pracują w Londynie, ale też jeżdżą konno. Wciąż kocham kucyki tak samo jak w wieku 13 lat.

„Nigdy nie podejmuj się zadania, jeśli cię to nie przeraża” – powiedział mój pierwszy mentor.

I zawsze stosuję się do tej rady. W wieku 54 lat mam męża, nastoletnią córkę, dwa psy i własny dom. Teraz to całkiem stabilne życie, ale w przyszłości nie wykluczam chaty w Himalajach czy drapacza chmur w Japonii. Chciałbym studiować historię.

Mój przyjaciel niedawno przeprowadził się z pięknego domu do znacznie mniejszego mieszkania z powodu problemów finansowych. I chociaż pojawiły się pewne żale i podekscytowanie, przyznaje, że czuje coś ekscytującego — mniej zaangażowania i zupełnie nowy początek.

„Teraz wszystko może się zdarzyć” – powiedziała. Wejście w nieznane może być równie odurzające, co przerażające. W końcu to właśnie tam, w nieznanym, dzieje się tyle ciekawych rzeczy. Niebezpieczne, ekscytujące, zmieniające życie.

W miarę starzenia się trzymaj ducha anarchii. To będzie dla ciebie bardzo przydatne.

Dodaj komentarz