Psychologia

Zgadzam się: ludzie nie latają. Nie jest to jednak powód, aby na lotnisku wpaść w stan niepokoju lub w ogóle odmówić lotu. Co zrobić, jeśli każda podróż samolotem jest dla Ciebie prawdziwym testem?

Dużo podróżowałem i nigdy nie bałem się latać – aż do pewnego momentu. Kiedyś, żeby wybić sobie miejsce na początku kabiny (gdzie jest ciszej i mniej się trzęsie), trochę oszukałem — powiedziałem przy rejestracji, że bałem się latać:

„Proszę posadź mnie bliżej kokpitu, bo inaczej się boję”.

I zadziałało! Dostałem miejsce w pierwszych rzędach i zacząłem regularnie opowiadać o swoich lękach w recepcji, aby dostać się na miejsce, które chcę… Dopóki nie złapałem się na tym, że nabieram aerofobii.

Przekonałem innych, że boję się latania, i w końcu zacząłem się bać. Dokonałem więc odkrycia: tę funkcję w mojej głowie można kontrolować. A jeśli udało mi się przekonać samą siebie, żebym się bał, to ten proces można odwrócić.

Powód do strachu

Proponuję zrozumieć, skąd bierze się ten strach. Tak, nie latamy. Ale z natury nie jesteśmy w stanie poruszać się po lądzie z prędkością 80 km/h. Jednocześnie spokojnie odpoczywamy w samochodzie, ale z jakiegoś powodu podróżowanie samolotem wielu z nas przeszkadza. A to pod warunkiem, że wypadki lotnicze zdarzają się setki razy rzadziej niż wypadki samochodowe.

Czas przyznać, że środowisko zmieniło się drastycznie w ciągu ostatnich stu lat, a nasze mózgi nie zawsze nadążają za tymi zmianami. Nie stajemy przed problemem przetrwania do wiosny, jak przed naszymi przodkami. Żywności starczy do następnych żniw, nie trzeba zbierać drewna opałowego, niedźwiedź nie ugryzie…

Nie ma obiektywnych powodów do strachu przed lataniem

Jednym słowem, obiektywnie zagrażających życiu czynników jest mniej. Ale równie wiele komórek mózgowych zajmuje się liczeniem i analizowaniem potencjalnych zagrożeń. Stąd nasz lęk przed drobiazgami, a w szczególności lęk przed niezwykłością — na przykład przed lotem (w przeciwieństwie do podróży samochodem, nie zdarzają się one tak często i nie można się do nich przyzwyczaić). Oznacza to, że pod tą obawą nie ma obiektywnego tła.

Oczywiście, jeśli cierpisz na aerofobię, ten pomysł ci nie pomoże. Otwiera jednak drogę do dalszych ćwiczeń.

nudny scenariusz

Jak powstaje niepokój? Komórki odpowiedzialne za analizę negatywnych scenariuszy generują najgorszy z możliwych scenariuszy. Człowiek, który boi się latać, kiedy widzi samolot, nie myśli, że to cud techniki, ile pracy i talentu w to zainwestowano… Widzi katastrofę, w barwach wyobraża sobie możliwą tragedię.

Moja przyjaciółka nie może patrzeć, jak jej dziecko zjeżdża na sankach ze wzgórza. Jej wyobraźnia rysuje dla niej okropne obrazy: dziecko zostaje powalone, wpada na drzewo, uderza głową. Krew, szpital, przerażenie… Tymczasem dziecko z zachwytu zjeżdża ze wzgórza, ale to jej nie przekonuje.

Naszym zadaniem jest zastąpienie „fatalnego” wideo taką sekwencją wideo, w której wydarzenia rozwijają się tak nudno, jak to tylko możliwe. Wsiadamy do samolotu, zapinamy pasy, ktoś siedzi obok nas. Bierzemy gazetę, przeglądamy, słuchamy instrukcji, wyłączamy urządzenia elektroniczne. Samolot odlatuje, oglądamy film, rozmawiamy z sąsiadem. Może komunikacja będzie pierwszym krokiem w kierunku romantycznego związku? Nie, będzie nudno jak cały lot! Musimy iść do toalety, ale sąsiad zasnął… I tak w nieskończoność, aż do samego lądowania, kiedy w końcu jedziemy do miasta przyjazdu.

Stanem, który najsilniej opiera się lękowi, jest nuda.

Zastanów się nad tym filmem z wyprzedzeniem i włącz go przy pierwszym sygnale alarmowym, przewijaj od początku do końca. Stan, który najmocniej opiera się lękowi, nie jest jakimś abstrakcyjnym spokojem, ale nudą! Pogrążaj się w nudzie coraz głębiej, przewijając w głowie film, o którym nie ma nawet nic do powiedzenia — jest taki standardowy, pozbawiony twarzy, mdły.

Zdziwisz się, o ile więcej mocy będziesz miał na końcu. Konieczność martwienia się pochłania dużo energii, a oszczędzając ją, dotrzesz do celu z dużo większą energią.

Dodaj komentarz