Budowa Ośrodka Ratownictwa Zwierząt, czyli jak dobro zwycięża zło

W listopadzie ubiegłego roku ruszył drugi etap projektu, a liderzy planują budowę ciepłego szpitala pooperacyjnego. W lutym wzniesiono tu ściany i okna, pokryto dach. Teraz kolejny etap to dekoracja wnętrz (jastrych, ogrzewanie podłogowe, instalacja elektryczna, przelew sanitarny z obudów, drzwi wejściowe, tynkowanie ścian itp.). Jednocześnie Centrum nadal udziela pomocy, sterylizuje i zakwaterowuje. Jak zapowiadają kuratorzy, leczenie „trudnych” zwierząt będzie można rozpocząć po zakończeniu budowy, gdy Centrum będzie miało odpowiedni sprzęt i warunki do pielęgnacji.

„To niesamowite uczucie, gdy widzisz, jak dzięki wielu ludziom, których nawet nie znasz, rodzi się coś dobrego i koniecznego, ale rozumiesz, że masz wspólne wartości i myślą tak samo jak Ty.” – mówi szefowa regionalnej organizacji społecznej „Ekologia człowieka” Tatiana Koroleva. „Takie wsparcie budzi zaufanie i dodaje siły. Wszystko na pewno się ułoży!”

O zwierzętach

W tym artykule postanowiliśmy pisać mniej i pokazywać więcej. Obrazy często mówią głośniej niż słowa. Ale i tak opowiemy jedną historię, bo chcemy się nią podzielić ze światem. Wszystko zaczęło się w pobliżu miasta Kowrow w obwodzie włodzimierskim, a zakończyło w Odintsowie (obwód moskiewski).

W słoneczny wiosenny dzień miejscowi chłopcy udali się nad rzekę. Wygłupiali się, śmiali się głośno, opowiadali najnowsze wieści, gdy nagle usłyszeli, że ktoś stłumiony jęk. Dzieci podążyły za dźwiękiem i wkrótce znalazły ciemny plastikowy worek na śmieci w bagnistej części rzeki w pobliżu wody. Worek był ciasno związany liną, a w środku ktoś się poruszał. Dzieci rozwiązały linę i były oszołomione – w kierunku swoich ratowników, turlając się z boku na bok, mrużąc oczy od światła, wyskoczyło osiem maleńkich puszystych stworzeń, które wyglądały na nie starsze niż miesiąc. Ciesząc się wolnością i narzekając już na cały głos, odsuwali się na bok w poszukiwaniu ludzkiej ochrony i uczucia. Chłopcy byli jednocześnie zdumieni i zachwyceni. Co powiedzą teraz dorośli?

„Szczenięta to też dzieci!” chłopcy i dziewczęta kłócili się z przekonaniem, odpierając „rozsądne” argumenty rodziców, że w wiosce jest już zbyt wiele żywych stworzeń. Tak czy inaczej, ale zwyciężyła wytrwałość dzieci i postanowiono opuścić szczenięta. Przez chwilę. Zwierzęta trzymano pod starą szopą. I wtedy zaczęły się dziać jeszcze bardziej niesamowite rzeczy. Dzieci, które do niedawna kłóciły się ze sobą, obijały się i nie chciały nic wiedzieć o takim pojęciu jak odpowiedzialność, nagle okazały się inteligentnymi, zdyscyplinowanymi i rozsądnymi jednostkami. Zorganizowali straż w szopie, kolejno karmili szczeniaki, sprzątali po nich i pilnowali, aby nikt ich nie uraził. Rodzice tylko wzruszyli ramionami. Jak nagle okazało się, że ich fidgety potrafią być tak odpowiedzialne, zjednoczone i reagujące na cudze nieszczęścia.   

„Czasami dziecko widzi coś, czego nie zauważa zatwardziała dusza dorosłego. Dzieci potrafią być hojne i miłosierne oraz doceniać nasz najważniejszy dar – ŻYCIE. I nie ma znaczenia, czyje to życie – człowiek, pies, pluskwa – mówi Julia Sonina, wolontariuszka Centrum Ratownictwa Zwierząt.  

Tak czy inaczej uratowano osiem stworzeń. Jednemu dziecku udało się znaleźć właściciela. Nikt nie wiedział, co zrobić z resztą rodziny. Szczenięta szybko rosły i rozproszyły się po wiosce. Oczywiście niektórym mieszkańcom się to nie podobało. Wtedy rodzice również postanowili przyłączyć się do wspólnej sprawy. Udali się do Ośrodka Ratownictwa Zwierząt w rejonie Moskwy, który w tym czasie miał okazję dołączyć dzieci. Zwierzęta zniosły długą podróż z Kowrowa całkiem znośnie i jakże cieszyły się z przestronnego wybiegu.  

„W ten sposób wspólna sprawa połączyła i połączyła tak wiele osób i pokazała dzieciom, że razem można wiele osiągnąć. A najważniejsze jest to, że dobro wciąż triumfuje nad złem ”- uśmiecha się Julia. „Teraz cała ósemka dzieci żyje, jest zdrowa i każdy ma rodzinę”.

To taka wspaniała historia. Niech będą więcej!

Facet 

Z wyglądu Guy jest mieszanką psa estońskiego i gończego Artois. Odebrała go nasza wolontariuszka Swietłana: pies najprawdopodobniej zgubił się i długo błąkał się po lesie w poszukiwaniu ludzi. Ale miał szczęście, pies nie miał czasu na dziko i stał się bardzo chudy. Po kursie rehabilitacyjnym Guy znalazł nowy dom i sportową rodzinę, w której prowadzi aktywny tryb życia, jak przystało na wszystkie beagle 🙂

Strzałka

Vitochka i jego bracia i siostry urodzili się i mieszkali w garażach. Przez jakiś czas opiekowała się nimi matka, ale gdy dzieci dorosły, zaczęły ingerować w mieszkańców. Musiałem wysłać szczenięta na prześwietlenie, gdzie nadal mieszkają. Niektóre z nich zostały zbudowane, a niektóre wciąż szukają domu. Jeśli więc potrzebujesz oddanego przyjaciela, skontaktuj się z Centrum!

Astra szuka domu

Po wypadku przednia łapa Astry nie działa, naprawdę potrzebuje troskliwych i kochających właścicieli.

Phoebe jest w domu

Frankie też znalazł rodzinę

 Jak pomóc projektowi

Dołącz do Zespołu Ekologii Człowieka!

Jeśli chcesz pomóc, to bardzo proste! Aby rozpocząć, wejdź na stronę i zapisz się do newslettera. Prześle Ci szczegółowe instrukcje, w których znajdziesz informacje, co dalej.

 

Dodaj komentarz