Fragment wstępnej części książki Zoyi Borisowej „Przygotowanie do harmonijnego porodu. Poród to wyjątkowa piosenka dla każdej kobiety”

Duchowa położna podczas porodu dostraja się do potężnych przepływów energii, które towarzyszą procesowi porodu. Bez poczucia strumienia narodzin nie byłabym w stanie się narodzić, zobaczyć, co trzeba w tej chwili zrobić. Dlatego często medytuję nad odczuciem strumienia porodowego i pewnego dnia, kiedy robiłam to dużo, śniło mi się, że będę rodzić w szpitalu. 

Możesz bardzo skutecznie wypracować klamerki porodowe we śnie, ponieważ stan we śnie jest bliski stanu podczas porodu – jest to stan graniczny między rzeczywistością a nieziemskim. Często kobieta podczas porodu zasypia na minutę między próbami… Oprócz fizycznego efektu zasypiania podczas porodu, jest oczywiście jego składnik energetyczny, a także duchowy. Energiczne zasypianie umożliwia uwolnienie przepływów zaangażowanych w inne obszary, skrępowane w występku zasad moralnych. Te przepływy, które kobieta tłumiła, by zyskać uznanie społeczeństwa, mają ogromną moc. Ich kolosalna energia była przez wieki niewłaściwie wykorzystywana, zniewolona przez struktury społeczne, a w rezultacie ból podczas porodu dla wielu kobiet we współczesnej kulturze. Poród umożliwia kobiecie (a jednocześnie, przy okazji, kochającemu ją mężczyźnie, jeśli mówimy o wpływie kobiecych energii erotycznych podczas porodu) uwolnienie przepływów energii, aby w pełni zaangażować je w realizację własnego potencjału. 

Śniło mi się, że tak się dzieje wśród lekarzy, bo odbierając porody w domu, zgłębiając temat porodu naturalnego i aspekt surowej żywności pod kątem jak najbardziej naturalnego porodu, pomagam położnym, które nie mają takiej możliwości i pracuję w szpital położniczy, do wspólnej pracy dokładam swoją cegłę. We śnie moja aktywność symbolicznie przejawiała się w tym, że na początku porodu personel medyczny kazał mi iść zagnieść ciasto – możecie sobie wyobrazić, jak bardzo może nie być do tego w moim własnym porodzie, ale chętnie zgodził się, tylko świadomie zachowując poczucie radości ze względu na dobry poród. Pomyślałam we śnie: „Pomimo tego, że nie jem gotowanego jedzenia, chętnie będę gotowała dla innych, bo podstawą diety surowej żywności jest radość i akceptacja różnych aspektów świadomości, a podstawą dobrego narodziny to radość i akceptacja własnej natury”. Także pomimo tego, że nie biorę porodów w szpitalu położniczym i nie wspieram systemu opieki położniczej, który istnieje obecnie w szpitalach położniczych, byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby praca, którą położne duchowe wykonują na całym świecie jakoś pomogła przenieść się z martwych punktów widzenia oficjalnej medycyny. Im mniej wzajemnych nieporozumień, sporów, konfliktów będzie wiązało się z opieką położniczą, im bardziej duch badań, akceptacji i współpracy zwycięży sztywność, bezwład, dogmatyzm, tym mniej będziemy widzieć w naszej praktyce przypadków trudnych porodów. W końcu kobiety rodzące są istotami bardzo wrażliwymi, wyłapują wspólne postawy psychiczne i nie są chronione przed wibracjami lęków otaczających ich osób, które mogą je uszczypnąć przy porodzie. 

Uwarunkowana we śnie sytuacją, że będę musiała urodzić w murach szpitala, postawiłam sobie za cel, aby nie rozpraszać się tym faktem, ale skupić się na procesach zachodzących w moim ciele, mimo różnego rodzaju zewnętrzne przeszkody. W mojej uwadze nie przywiązywałem wagi ani do opinii lekarzy, ani do ich rutyny i stereotypów. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że istnieje tylko ja i moje kobiece energie, które mówią mi o mojej wyjątkowej i niepowtarzalnej linii życia oraz o moich jasnych, magicznych pragnieniach – irracjonalnych, nieznanych nikomu poza mną – ale właśnie takich, ujawniających jakie , Mogę swobodnie i naturalnie pływać po falach ogólnego strumienia. Czułam się, jakby moja kobieca moc płynęła z jednej strony strumienia – z samego źródła życia. Mój lęk przed bólem i niepewność, czy jestem zdolna do egocentrycznego i bezkompromisowego zachowania w decydującej sytuacji – to jest na peryferiach, nad brzegiem rzeki – były obecne gdzieś daleko, daleko i wydawały się strefami świadomości, w które Lepiej nie „odlatuję”. Do tego trzecia – to ujawnienie mojego potencjału, przemiana kobiecej energii – to już jest po drugiej stronie potoku – po stronie morza, a nawet oceanu życia – która obiecywała oceanu, tej nagrody i urzeczywistnienia, w którą z pewnością i zasłużenie pogrążam się po nieustannym przebywaniu w strumieniu kobiecych, rodzajowych pulsacji. We śnie nie zwracałem cennej uwagi na zalecenia lekarzy, nie wchodziłem z nimi w konflikt, ale wręcz przeciwnie, w tej sytuacji pokazałem swój potencjał twórczy do maksimum. Rzeczywiście, do ujawnienia kobiecych energii potrzebna jest właśnie ciągła twórcza interakcja z otaczającą przestrzenią, tworzenie, przekształcanie dowolnej sytuacji w siłę, konwersja wszelkich sprzeczności w odpowiedzi na pytanie, manifestacja niezamanifestowanego, narodziny nienarodzonych, rozjaśnienie ciemności, zmartwychwstanie zniszczonych… Ważne było bezkompromisowe, egoistyczne skupienie się na własnych doznaniach, zrozumiałam, że nikt poza mną nie wyprowadzi mnie z porodu. I tylko dostosowując swoją świadomość, mogę chronić się przed ingerencją obcych.    Pamiętam, jak w tym momencie we śnie włączyło się uczucie przepływu porodowego, a wraz z nim intuicja, która pomaga utrzymać to uczucie i nie robić za dużo, nie wstrząsać naczyniem mojego ciała przepełnionym energią. Fale strumienia narodzin zaczęły kierować moim ciałem w tańcu, ruchem okrężnym, były tak potężne, że nawet po przebudzeniu czułem je przez cały dzień. Kierując się tymi falami, zacząłem robić we śnie tylko to, co potęgowało te doznania, na przykład położyłem sobie dwa koce na podłodze: „Ściśle do punktów kardynalnych, tylko tak, a nie inaczej!” – Poczułem się we śnie, znalazłem ochronne symboliczne amulety, zacząłem śpiewać. A to wszystko włączyło i wzmocniło we mnie uczucie strumienia narodzin – potężnych wibracji przechodzących przez ciało i wprawiających mnie w ruch i taniec. Prawdopodobnie w rzeczywistości nie mogłem być tak pogrążony w uczuciu strumienia porodowego, ale i tak dostaję gęsiej skórki w żołądku, gdy przypominam sobie wibracje, których doświadczyłem podczas nurkowania. Kiedy się obudziłam, uczucie przepływu przez macicę nagromadziło się i prowadziło mnie przez cały dzień. Mimo szpitalnej scenerii było to niesamowite marzenie, ponieważ w nim nabrałam mocy, przyjęłam odpowiedzialność za swoje czyny, przepracowałam i uświadomiłam sobie strach przed pobytem w szpitalu na poród. We śnie uwolniłem energię strumienia narodzin, usunąłem kajdany zrodzone ze strachu. Wcześniej zawsze miałam pewien lęk przed szpitalami położniczymi, co właściwie skłoniło mnie do rodzenia dziecka w domu, a potem pomagania w tym innym kobietom. Wiedziałam, że nie mam dość egocentryzmu, by bronić swoich interesów i naturalności procesu w szpitalu położniczym. Dlatego w sercu ugięłam się przed siłą ducha kobiet, którym udało się całkiem nieźle urodzić w oficjalnych murach szpitali położniczych – by oderwać się od świata zewnętrznego i skupić na podniosłym wydarzeniu, blokując zamieszanie i bezosobowe podejście ze świętością tego wydarzenia. Podczas porodu w szpitalu położniczym nie każdy jest w stanie rozpuścić agresywną ingerencję w przestrzeń osobistą w swoich twórczych energiach. To nie przypadek, że kobieta ma potężne umiejętności społeczne, które pozwalają jej na pewną interakcję w zespole, nie tracąc przy tym kontaktu ze swoją duchową naturą. Ta umiejętność jest niezbędna, aby dobrze rodziła. Chroni ją „egocentryzm”, który u kobiety nie jest z natury agresywny, ale elastyczny i twórczy, który swoją niepohamowaną pewnością tworzy i ujawnia nowe trendy w świecie.    

Dodaj komentarz