Chwila nostalgii: jakie zapachy kochaliśmy w latach 90.

Białe kwiaty, przejrzałe owoce, przyprawy, pomarańcze, mandarynki i wiśnie… Czy pamiętasz, jak pachniało Twoje dzieciństwo i młodość?

Dezodoranty

Dzieci lat 80. i 90. dorastały w trudnym czasie, kiedy perfumeria niszowa jeszcze nie istniała i nie każdy mógł sobie pozwolić na drogie francuskie perfumy. Przeżyliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy: zamiast perfum używaliśmy dezodorantów. Były produkowane najczęściej w Polsce i pachniały jak wanilia lub monoowoce. Możesz zdecydować, kim jesteś dzisiaj – melonem, pomarańczą, wiśnią lub arbuzem, spryskaj dezodorantem ubranie lub ciało i powąchaj go przez pół dnia. Zapach był termojądrowy. Wystarczyło kilka kropel, by na chwilę zagłuszyć węch i nie wyczuć niczego poza syntetyczną wanilią lub tym samym owocem.  

Pałki rolkowe

W arsenale nastolatków nie zabrakło też patyczków perfum z wałeczkami zamiast sprayu. Pachniały czymś słodkim, lepkim i lekko lepkim, przypominającym zapach gumy lub dżemu, a częściej obu, doprawiony obfitą porcją wanilii. Rozsmarowali je na szyi i skroniach. Od dobrych – były niestabilne, można było ich używać kilka razy dziennie, a jednocześnie nie można było powodować dyskomfortu u innych.

Perfumy

Dorosłe kobiety wolały ciężką artylerię. Najbardziej pożądanym zapachem był wtedy Poison Christian Dior: odurzające białe kwiaty, przejrzałe owoce posypane przyprawami, kadzidło, lepki miód, goździki, drzewo sandałowe. Mógł być kochany lub nienawidzony. Z reguły był kochany. Ponieważ były to drogie francuskie perfumy. Pachniały luksusem i lepszym życiem.

Ci, których nie było na nie stać, znaleźli tańszy odpowiednik w postaci Cobry Jeanne Arthes. Zamiast śliwek była brzoskwinia i pomarańcza, trochę mniej przypraw. Zamiast kadzidła – gorzkie nagietki. Był mniej ospały i oszołomiony, ale też oddawał ogólny nastrój luksusu i obfitości obcego życia. A jeśli Truciznę noszono tylko na wakacje i do teatru, to pociąg z zapachem Cobry unosił się w autobusach, trolejbusach, kinach.

Miłośnicy przedawkowych słodyczy odnaleźli szczęście w Angel Mugler. Butelka ta zawierała całe marzenie o słodkim życiu, łącznie z wycieczką do działu cukierniczego: czekolada, karmel, miód, wata cukrowa, bursztyn, który nieskromnie współistniał z różą, jaśminem, orchideą i konwalią.

Przytłoczony słodkimi i kwiatowymi aromatami świat zapragnął świeżości, czystości i chłodu. Nowe przedmioty, które do dziś można znaleźć na sklepowych półkach, świeży wodny aromat Cool Water Davidoff, wypełniony marzeniami o morzu, plaży i syntetycznych owocach, pojawił się w najbardziej odpowiednim momencie. Dzięki niemu możesz mentalnie przenieść się do niebiańskich brzegów i stworzyć własne królestwo nagród w mieszkaniu lub biurze.

Niemal w tym samym czasie wyszła L'Eau Kenzo Pour Femme, zapraszając na spacer nad jezioro z mgłą i lodowymi liliami wodnymi, z zimnym arbuzem i świeżo ściętą trawą. Był to rodzaj pierwszego minimalistycznego zapachu Zen, oddającego stan czystości, natury i spokoju.

Ktoś, z przyzwyczajenia, nadal korzystał ze słodkich i kwiatowych bestsellerów. Cóż, nie wyrzucaj perfum!? W tamtych czasach nie było zwyczaju posiadania kolekcji zapachów. A przed zakupem nowych perfum trzeba było użyć starego. Jednak najbardziej odważni i zdesperowani pogrążyli się w mroźnej czystości, świeżości i minimalizmie. I razem z nimi wkroczyliśmy w lata 2000.

Dodaj komentarz