Psychologia

Nie bój się za wybory, które czasami musisz podejmować, aby utrzymać swoją rodzinną łódź na powierzchni… Matka trójki dzieci opowiada o rzeczach, których nie zamierzała robić, o rzeczach, których wielokrotnie zaniedbuje, zanim miała własne dzieci.

Bycie dobrymi rodzicami jest łatwe — dopóki nie będziesz mieć własnych dzieci. Dopóki nie miałem trzech, dawałem bardzo dobrą radę.

Wiedziałam dokładnie, jaką mamą będę, co zrobię w każdym przypadku, a czego nie robić. Potem się urodzili i okazało się, że bycie matką to najtrudniejsza praca na ziemi. Tego nie zamierzałam zrobić, kiedy zostałam matką, nigdy, przenigdy.

1. Dawanie dzieciom fast foodów i fast foodów

Zamierzałem sam dla nich ugotować — w 100% naturalne jedzenie. I naprawdę próbowałem. Natarłam puree i ugotowałam warzywa na parze.

Aż pewnego dnia znalazłem się w długiej kolejce przy kasie z trójką płaczących dzieci i obok stoiska Snickers. I w 50% przypadków poddawałem się. Nie jestem z tego dumny — ale jestem szczery.

2. Odbierz dziecko z przedszkola jako ostatni

Pamiętam swoje dzieciństwo: zawsze byłam ostatnią odbieraną z przedszkola i klubów sportowych. To było takie przerażające. Zawsze myślałem, że moi rodzice o mnie zapomnieli. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że są zajęci w pracy i odbiorą mnie, gdy tylko będą wolni. Wiedziałem, że byli w pracy, ale to nic nie znaczyło. Nadal się bałem.

I oto jestem w połowie drogi do domu z przedszkola, z córką siedzi w foteliku i nagle mąż woła: okazuje się, że oboje zapomnieliśmy odebrać syna ze szkoły. Powiedzieć, że zaczerwieniłem się od zawstydzenia, to nic nie mówić.

Zgodziliśmy się, potem coś pomieszaliśmy, a potem zapomnieliśmy.

Ale czy wiesz, co stało się później? On przetrwał. I ja też.

3. Poddaj się płaczącemu dziecku

Przed narodzinami dzieci mocno wierzyłam, że najlepiej jest pozwolić im płakać. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić.

Położyłem dziecko w łóżeczku, zamknąłem drzwi, a potem usiadłem pod tymi drzwiami i płakałem, słysząc, jak płacze. Wtedy mój mąż wrócił z pracy do domu, włamał się do domu i pobiegł zobaczyć, co się dzieje.

Z dwójką pozostałych dzieci było łatwiej — ale nie mogę powiedzieć na pewno: albo mniej płakały, albo miałam więcej zmartwień.

4. Pozwól dzieciom spać w moim łóżku

Nie miałam zamiaru dzielić z nimi mojej przestrzeni z mężem, bo to źle wpływa na relacje rodzinne. Będę pogłaskać małego nocnego nieznajomego po głowie, napoić go ciepłym mlekiem i zanieść do jego miękkiego łóżka do snu… Ale nie w prawdziwym życiu.

O drugiej w nocy nie byłem w stanie podnieść ręki, nogi ani żadnej innej części ciała z łóżka. Dlatego jeden po drugim mali goście pojawiali się w naszej sypialni, bo mieli straszny sen i usiedli obok nas.

Potem dorośli i ta historia się skończyła.

5. Nakarm dzieci szkolne obiady

Zawsze nienawidziłam obiadów w szkolnej stołówce. Kiedy byłam w podstawówce, jadłam je codziennie, a gdy tylko trochę podrosłam, zaczęłam przygotowywać sobie codziennie rano lunch – tylko po to, żeby nie jeść szkolnego kotleta…

Chciałam być mamą, która rano wysyła dzieci do szkoły, całuje je i daje wszystkim pudełko na lunch z ładną serwetką i karteczką „Kocham cię!”.

Dziś cieszę się, że wszyscy troje chodzą do szkoły ze śniadaniem dwa lub trzy dni z przepisowych pięciu, a czasem jest w nich serwetka, a czasem nie. W każdym razie nic na nim nie jest napisane.

6. Przekupywanie dzieci obietnicą nagrody za dobre zachowanie

Wydawało mi się, że jest to dalekie od akrobacji w rodzicielstwie. I pewnie spłonę w piekle, bo teraz robię to prawie codziennie. „Czy wszyscy posprzątali swoje pokoje? Bez deseru dla tych, którzy nie sprzątają po sobie – a na deser, notabene, dziś mamy lody.

Czasami jestem zbyt zmęczony, żeby znaleźć na półce książkę o tym, jak się zachować w takim przypadku i ją przeczytać.

7. Podnieś swój głos do dzieci

Dorastałem w domu, w którym wszyscy krzyczeli na wszystkich. I za wszystko. Bo nie jestem fanem krzyków. A jednak raz dziennie podnoszę głos — mam przecież trójkę dzieci — i mam nadzieję, że nie przeraża ich to tak bardzo, że będę musiała później iść z nimi do psychoanalityka. Chociaż w razie potrzeby wiem, że za wszystkie te wizyty zapłacę.

8. Irytuj się drobiazgami

Zamierzałem zobaczyć tylko całość, spojrzeć w dal i być mądrym. Skoncentruj się tylko na tym, co naprawdę się liczy.

To niesamowite, jak szybko ściany się kurczą, gdy zostajesz rodzicem i zostajesz sam z trójką małych dzieci.

Małe wydarzenia dnia, zabawne drobiazgi niepostrzeżenie zamieniają się w wiszącą nad tobą górę. Na przykład utrzymanie domu w czystości to pozornie proste zadanie. Ale przesłania cały świat.

Planuję, jak skuteczniej posprzątać dom, żebym mogła skończyć w dwie godziny, a po dwóch godzinach sprzątania w końcu wracam do miejsca, z którego zaczęłam, do salonu, żeby tam na podłodze znaleźć… coś, czego nigdy nie da się przewidzieć i to się czasem zdarza.

9. Mówienie „tak” po powiedzeniu „nie”

Chciałem, żeby dzieci poznały wartość ciężkiej pracy. Wiedzieli, że nadszedł czas na interesy i godzina zabawy. A oto stoję w supermarkecie z wózkiem i mówię do tych trzech hałaśliwych papug: „Dobra, włóż to do wózka i, na miłość boską, zamknij się”.

Generalnie robię sto rzeczy, które przyrzekłem. Czego nie zamierzałam robić, kiedy zostałam matką. Sprawię, że przeżyją. Aby zachować zdrowie.

Nie biczuj się za wybory, których czasami musisz dokonać, aby Twoja rodzina posuwała się naprzód. Nasza łódź płynie, bądźcie spokojni, przyjaciele.


O autorze: Meredith Masoni jest pracującą matką trójki dzieci i bloguje o realiach macierzyństwa bez upiększeń.

Dodaj komentarz