Co zrobić, gdy dziecko jest zastraszane w przedszkolu lub szkole?

Dzieci są inne. Niektórzy walczą, krzyczą, zachowują się jak dzicy, a nawet gryzą! A inne dzieci regularnie je od nich otrzymują.

Psychologowie przyznają: z natury dzieci są przeznaczone do robienia kawałów, biegania i rywalizacji o przywództwo. A rodzice i nauczyciele nadal wolą dzieci, które nie są słyszane ani niewidziane.

Ale w każdej placówce dla dzieci z pewnością znajdzie się przynajmniej jedno „straszne dziecko”, które nie prześladuje ani wychowawców, ani swoich towarzyszy. I nawet dorosłym nie zawsze udaje się go uspokoić.

Raul (imię zostało zmienione. – ok. środy) idzie do zwykłego przedszkola w Petersburgu. Jego matka pracuje tu jako pomocnik nauczyciela, a ojciec jest wojskowym. Wydawałoby się, że chłopiec powinien wiedzieć, czym jest dyscyplina, ale nie: cała dzielnica wie, że Raul jest „niekontrolowany”. Dziecku udało się zdenerwować każdego, kto może, a zwłaszcza kolegów z przedszkola.

Jedna z dziewczynek poskarżyła się matce:

– Raul nie pozwala nikomu spać w „cichej godzinie”! Przeklina, walczy, a nawet gryzie!

Matka dziewczynki, Karina, była przerażona: a jeśli ten Raul obrazi jej córkę?

– Tak, chłopak jest nadpobudliwy i przesadnie emocjonalny – przyznają nauczyciele – Ale jednocześnie jest bystry i dociekliwy! Potrzebuje tylko indywidualnego podejścia.

Ale mama Karina nie była zadowolona z sytuacji. Zwróciła się o ochronę przed agresywnym chłopcem do Swietłany Agapitowej, Rzecznika Praw Dziecka w Petersburgu: „Proszę o ochronę praw mojej córki do zachowania zdrowia fizycznego i psychicznego oraz sprawdzenie warunków wychowania Raula B.”.

„Niestety mamy wiele skarg na zachowanie dzieci” – przyznaje rzecznik praw dziecka. – Niektórzy rodzice uważają nawet, że w takich sytuacjach prawa bojowników są zawsze chronione i nikt nie bierze pod uwagę interesów innych dzieci. Ale to nie do końca prawda – przedszkola po prostu nie mogą przenieść dziecka do innej grupy po każdym sygnale. W końcu może być niezadowolony, a co wtedy?

Sytuacja jest typowa: dziecko musi nauczyć się żyć w zespole, ale co, jeśli zespół od niego jęczy? W jakim stopniu należy respektować prawa dzieci nadpobudliwych, które swoim zachowaniem naruszają wolność zwykłych dzieci? Gdzie są granice cierpliwości i tolerancji?

Wydaje się, że problem ten staje się coraz bardziej dotkliwy w społeczeństwie, a ta historia jest tego potwierdzeniem.

Rodzice Raoula nie zaprzeczają, że istnieją problemy w zachowaniu Raoula i zgodzili się pokazać syna psychiatrze dziecięcemu. Teraz chłopiec pracuje z nauczycielem-psychologiem, chodzi na sesje poradnictwa rodzinnego, odwiedza centra diagnostyczne.

Wychowawcy postanowili nawet sporządzić indywidualny harmonogram zajęć dla dziecka i mają nadzieję, że nadal nauczy się panować nad sobą. Nie wyrzucą Raoula z przedszkola.

„Naszym zadaniem jest praca ze wszystkimi dziećmi: posłusznymi i niezbyt, cichymi i emocjonalnymi, spokojnymi i mobilnymi” – mówią nauczyciele. – Musimy znaleźć podejście do każdego dziecka, uwzględniające jego indywidualne cechy. Gdy tylko zakończy się proces adaptacji do nowego zespołu, Raul będzie zachowywał się lepiej.

„Nauczyciele mają rację: dzieci ze specjalnymi potrzebami nie mogą być ignorowane, ponieważ podobnie jak wszyscy mają prawo do edukacji i socjalizacji” – uważa Svetlana Agapitova.

W przedszkolu Karinie zaproponowano przeniesienie córki do innej grupy, z dala od Raoula. Ale matka dziewczynki odmówiła, grożąc w innych przypadkach kontynuowaniem walki o pozbycie się „niewygodnego dziecka”.

Wywiad

Czy „niekontrolowane” dzieci mogą uczyć się razem ze zwykłymi?

  • Oczywiście, bo inaczej nie przyzwyczają się do życia w społeczeństwie.

  • W żadnym wypadku. To może być niebezpieczne dla zwykłych dzieci.

  • Dlaczego nie? Tylko każde takie dziecko powinno być pod stałą opieką specjalisty.

  • Swoją wersję zostawię w komentarzach

Dodaj komentarz