Jaka jest idealna waga dla Twojej sylwetki?

Czasami zbyt wiele wysiłku wkładamy w pozbycie się kilku kilogramów. Czy te funty są naprawdę dodatkowe? A co oznacza wyrażenie „normalna waga”?

Żaden dorosły nie będzie udawał, że dorośnie do 170 cm, jeśli jego wzrost wynosi powiedzmy 160. Lub zmniejszy rozmiar stopy – powiedzmy z 40 do 36. Jednak wiele osób ma tendencję do zmiany swojej wagi i objętości. Chociaż wszelkie wysiłki mogą pójść na marne: „Tylko 5% osób, które straciły na wadze w wyniku restrykcyjnej diety, utrzymuje ją na tym poziomie przez co najmniej rok” – mówi psycholog kliniczny Natalia Rostova.

„Nauka udowodniła, że ​​nasza waga jest zdeterminowana biologicznie”, wyjaśnia włoski psychoterapeuta, dietetyk i endokrynolog Riccardo Dalle Grave*. – Nasz organizm automatycznie dostosowuje stosunek przyjmowanych i wydalanych kalorii – w ten sposób organizm samodzielnie określa, jaka jest nasza „naturalna” waga, którą naukowcy nazywają „set point”, czyli stabilną wagę osoby podczas jedzenia, przestrzegając fizjologicznych uczucie głodu”. Jednak dla jednych waga jest ustalona w granicach 50 kg, dla innych sięga 60, 70, 80 i więcej. Dlaczego to się dzieje?

Trzy kategorie

„Badania genomu zidentyfikowały 430 genów, które zwiększają ryzyko nadwagi” – mówi Dalle Grave. „Ale tendencja do przybierania na wadze zależy również od społeczno-kulturowych wpływów naszego środowiska, w którym podaż żywności jest nadmierna, nachalna i niezrównoważona”. Każdy, kto obawia się nadwagi, można z grubsza podzielić na trzy kategorie.

„Naturalna nadwaga” to osoby, które mają wysoki punkt odniesienia z powodów genetycznych, w tym cech hormonalnych. „Uważa się, że osoby z nadwagą przejadają się i nie mają ochoty opierać się jedzeniu” – mówi Dalle Grave. – Jednak nie wszystko jest tak: co 19 na 20 badanych pokazuje, że je jak wszyscy, ale ich waga pozostaje wysoka. To osobliwość metabolizmu: warto zrzucić pierwsze kilogramy, tkanka tłuszczowa zmniejsza produkcję leptyny, od której zależy uczucie sytości, a apetyt wzrasta. “

Kolejna grupa – „niestabilne”, wyróżniają się znacznymi wahaniami wagi na różnych etapach życia. Stres, zmęczenie, melancholia, depresja prowadzą do przybierania na wadze, ponieważ ludzie tego typu mają tendencję do „chwytania” negatywnych emocji. „Głównie preferują słodkie i tłuste potrawy, które mają bardzo realne (choć krótkotrwałe) działanie uspokajające” – komentuje Daniela Lucini, lekarz z oddziału neurowegetatywnego Kliniki Sacco w Mediolanie.

„Przewlekle niezadowoleni” – ich naturalna waga mieści się w normie, ale nadal chcą schudnąć. „Kobieta, której zadana wartość to 60 kg, jest zmuszona głodzić się, aby zredukować ją do 55 – można to porównać do tego, jak gdyby ciało musiało nieustannie walczyć o obniżenie temperatury z 37 do 36,5 stopni. ” , mówi Dalle Grób. Stajemy więc przed nieuniknionym wyborem: każdego dnia – do końca życia – walczyć z własną naturą lub nadal przybliżać nasz ideał do rzeczywistości.

Każdy z nas ma wygodny zakres wagowy, w którym czujemy się normalnie.

Norma, nie dogmat

Aby określić swoją „naturalną” wagę, istnieje kilka obiektywnych kryteriów. Po pierwsze, tak zwany wskaźnik masy ciała: BMI (Body Mass Index), który oblicza się dzieląc wagę przez kwadrat wzrostu. Np. dla osoby o wzroście 1,6 m i wadze 54 kg BMI wyniesie 21,1. BMI poniżej 18,5 (dla mężczyzn poniżej 20 lat) oznacza szczupłość, podczas gdy norma mieści się w przedziale od 18,5 do 25 (dla mężczyzn między 20,5 a 25). Jeśli indeks mieści się w przedziale od 25 do 30, oznacza to nadwagę. Duże znaczenie mają również cechy konstytucyjne: „Według Metropolitan Life Insuranse, przy wzroście 166 cm dla kobiety o astenicznej budowie, idealna waga to 50,8–54,6 kg, dla normostenicznej 53,3–59,8 ,57,3 kg, dla hiperstenicznego 65,1 , XNUMX–XNUMX kg – mówi Natalia Rostova. – Istnieje prosta metoda określenia typu konstytucyjnego: owinąć lewy nadgarstek kciukiem i palcem wskazującym prawej ręki. Jeśli palce są wyraźnie zwarte – normosteniczne, jeśli koniuszki palców nie tylko się stykają, ale mogą też nakładać się na siebie – asteniczne, jeśli nie zbiegają się – hipersteniczne. ”

Każda osoba ma pewien zakres wygodnej wagi, to znaczy wagę, przy której czuje się normalnie. „Plus minus pięć kilogramów – taka różnica między normą a subiektywnym poczuciem komfortu jest uważana za akceptowalną” – mówi psychoterapeutka Alla Kirtoki. – Sezonowe wahania wagi są również całkiem naturalne i generalnie nie ma nic nienormalnego, bolesnego w kobiecym pragnieniu „chudnięcia do lata”. Ale jeśli przepaść między snem a rzeczywistością wynosi więcej niż dziesięć kilogramów – najprawdopodobniej za twierdzeniami o wadze kryje się coś innego. “

Pragnienia i ograniczenia

„Zaakceptowanie potrzeby ograniczenia jedzenia jest jak rozstanie z niemowlęcą iluzją wszechmocy” – mówi psychoterapeutka Alla Kirtoki.

„Człowiek współczesny istnieje w przestrzeni pragnień, które są ograniczone jego możliwościami. Spotkanie pragnień i ograniczeń zawsze rodzi wewnętrzny konflikt. Czasami niemożność zaakceptowania ograniczeń powiela się w innych sferach życia: tacy ludzie żyją zgodnie z zasadą „wszystko albo nic” i w rezultacie są z życia niezadowoleni. Dojrzałym sposobem zaakceptowania ograniczeń jest zrozumienie: nie jestem wszechmocny, co jest nieprzyjemne, ale też nie jestem nikim, mogę sobie w tym życiu domagać się czegoś (np. kawałka ciasta). To rozumowanie tworzy korytarz ograniczeń – nie deprywacji, ale nie pobłażliwości – które sprawiają, że nasz związek z jedzeniem (i jego konsekwencjami) jest zrozumiały i przewidywalny. Świadomość istniejących reguł, czyli własnych ograniczeń, prowadzi do nabycia umiejętności życia w ramach tych reguł. Przestają powodować dyskomfort w momencie, gdy stają się swobodnym wyrazem woli, wyborem: „Robię to, bo to jest dla mnie korzystne, wygodne, dobrze zrobi”.

Dążąc do optymalnej wagi, ciesz się jedzeniem.

Mówiąc o własnej (przypuszczalnie) nadwadze, ludzie mają tendencję do zamiany przyczyn i skutków, mówi Natalia Rostova: „Nie dodatkowe kilogramy zakłócają nasze szczęście i komfort, ale dyskomfort psychiczny jest przyczyną pojawienia się nadwagi”. W tym iluzoryczna nadwaga, niezauważalna dla nikogo poza jej właścicielem.

Ludzie mają wiele różnych potrzeb, które starają się zaspokoić jedzeniem. „Po pierwsze jest źródłem energii, pomaga zaspokoić głód. Po drugie to czerpanie przyjemności – nie tylko ze smaku, ale także z estetyki, koloru, zapachu, podania, z towarzystwa, w którym jemy, z komunikacji, która jest szczególnie przyjemna przy stole – tłumaczy Alla Kirtoki. – Po trzecie, to mechanizm łagodzenia niepokoju, uzyskiwania poczucia komfortu i bezpieczeństwa, które pierś mamy przyniosła nam w dzieciństwie. Po czwarte, wzmacnia doznania emocjonalne, na przykład, gdy w tym samym czasie jemy i oglądamy telewizję lub czytamy książkę. Naprawdę potrzebujemy ostatnich trzech punktów, co w naturalny sposób powoduje przeładowanie energii i składników odżywczych. Wydaje się, że jedynym sposobem na pozbycie się tego nadmiaru jest wciągnięcie się w ramy deprywacji. Co stawia nas twarzą w twarz ze sztywną formułą: „Jeśli chcesz być piękna, pozbądź się przyjemności”. Stwarza to głęboki konflikt – komu potrzebne jest życie bez przyjemności? – i ostatecznie człowiek rezygnuje z ograniczeń, ale traci szacunek do siebie. ”

O tym

Tamaz Mchedlidze „Powrót do siebie”

MEDIA, 2005.

Autor książki, doktor nauk medycznych, opowiada o swoim własnym doświadczeniu utraty wagi – o 74 kilogramy – oraz o tym, jakie wydarzenia i wewnętrzne osiągnięcia temu towarzyszyły. Do książki dołączone są tabele zawartości kalorii i zużycia energii.

Życie bez trudności

„Współcześni dietetycy postrzegają sztywną dietę jako zaburzenie odżywiania” – mówi Alla Kirtoki. – Co się dzieje z naszym ciałem? Jest całkowicie oszołomiony tym, co się dzieje, w oczekiwaniu na czasy głodu zaczyna odbudowywać przemianę materii, oszczędzać, odkładać zapasy na czarną godzinę. Jedynym sposobem, aby tego uniknąć, jest porzucenie samej idei, że deprywacja pomoże Ci odbudować relację z ciałem. „Ciało nigdy nie powinno być utrzymywane w deficycie energetycznym” – kontynuuje Alla Kirtoki. „Wręcz przeciwnie, musi mieć absolutną pewność, że składniki odżywcze zawsze będą dostarczane w wymaganej ilości – to klucz do stabilnej wagi i dobrego metabolizmu”.

„Wojna z samym sobą jest daremna i szkodliwa” – mówi Natalia Rostova. „Mądrzej jest pracować z ciałem, aby utrzymać umiarkowaną, zbilansowaną dietę”. Czy można przestawić się na prawidłowe odżywianie bez pozbawiania się przyjemności? Jak oddzielić fizjologiczną potrzebę jedzenia od innych naszych potrzeb, na zaspokojenie których (być może) będą inne sposoby? Na początek warto zadać sobie pytanie: ile jedzenia potrzebuję, żeby się utrzymać – nie schudnąć, ale też nie przytyć? Można próbować prowadzić ewidencję – ile i jakie pokarmy spożywano dziennie, prowadzić swego rodzaju dziennik obserwacji. „Daje wiele informacji do przemyślenia” — wyjaśnia Alla Kirtoki. – Jeśli dana osoba nie prowadzi tych rejestrów, wszystkie te informacje pozostają przed nim w ukryciu. Po pierwsze, pozwala nam zrozumieć, w jaki sposób jedzenie odnosi się do naszych pragnień – czy chcieliśmy w tym momencie jeść, czy nie, co skłoniło nas do jedzenia. Po drugie, jeszcze raz „kontakt” z jedzeniem, pamiętaj jak smaczne (lub bez smaku) było, doświadczaj przyjemności. Po trzecie, daje nam praktyczne informacje o kaloryczności i wartości odżywczej spożywanych przez nas pokarmów – bardzo przydatne będą tu wszelkiego rodzaju tabele kalorii. Po czwarte, z tej listy jedzenia (zwłaszcza jeśli okazała się długa, powiedzmy po imprezie), możemy wyodrębnić coś, z czego w żaden sposób nie jesteśmy gotowi zrezygnować, ale z czego łatwo zrezygnujemy. To o wiele bardziej produktywne niż powiedzenie sobie: „Nie powinieneś był tyle jeść”, ponieważ następnym razem po prostu nie wybierzemy tego, co nie sprawia prawdziwej przyjemności. To przybliża nas do poznania naszych prawdziwych potrzeb (w tym przyjemności) i ich możliwie jakościowego zaspokojenia. ”

* Opiekun akademicki Włoskiego Stowarzyszenia Odżywiania i Wagi (AIDAP).

Lidia Zołotowa, Ałła Kirtoki

Dodaj komentarz