„Skandal”: blondynki zaczynają i wygrywają

Jak wiadomo, do wymiany żarówki wystarczy jeden psycholog – pod warunkiem, że żarówka jest gotowa do wymiany. Niestety, przeciętna „żarówka” nie jest jeszcze gotowa na zmiany – przynajmniej jeśli chodzi o strukturę świata i rolę w nim kobiet. „Ten, kto ma władzę, może robić, co chce, a wielu zgadza się z tymi zasadami gry. Wielu, ale nie wszystkich”. Tym „nie wszystkim” jest ciężko: nie jest żartem przyznać, że na przykład padli ofiarą molestowania. Tak jak bohaterka filmu „Skandal”.

Jaka reakcja zwykle powoduje kolejne oskarżenie o molestowanie? Z reguły lawina komentarzy w duchu: „Znowu? Tak, ile możesz zrobić?!”, „Dlaczego wcześniej milczała?”, „To jej wina”, „Tak, po prostu chce pieniędzy/przyciąga na siebie uwagę…”. Jednocześnie dużą część komentatorów stanowią kobiety. Ci, którzy z jakiegoś powodu nikomu nie przeszkadzali. Ci, którzy są pewni, że nic takiego im się nigdy nie stanie. Ci, którzy po prostu „zachowują się normalnie”. A może nawet stanął w obliczu czegoś podobnego, ale zaakceptował wspomniane już zasady gry.

A taka reakcja wcale nie ułatwia kobietom, które mają odwagę wysuwać oskarżenia pod adresem rządzących. Łącznie z ich szefami. Dokładnie to zrobili dziennikarze Fox News w 2016 roku, około rok przed narodzinami ruchu #MeToo. Oni, a nie postacie Marvela i DC, są prawdziwymi superbohaterkami.

Ponieważ „nikt nie korzysta z okresu próbnego w Fox News”. Bo „korporacyjna zasada numer jeden: nie narzekaj na szefa”, ale „jeśli pozywamy publicznie w naszej pracy, nikt cię nigdzie nie zabierze”. Mimo to zaczęli walczyć z uprzedmiotowieniem, dyskryminacją ze względu na płeć, zaciekłym seksizmem i toksycznym środowiskiem na kanale, a przede wszystkim z jego reżyserem Rogerem Ailesem.

O tych wydarzeniach opowiada „Skandal” w reżyserii Jaya Roacha. O tym, dlaczego kobieta generalnie godzi się na upokarzającą dla niej rolę, toleruje nękanie i nie mówi nikomu o tym, co się stało. „Czy myślałeś, co będzie oznaczać twoje milczenie? Dla nas. Dla nas wszystkich” – pyta bohaterka Margot Robbie słynna amerykańska dziennikarka Megyn Kelly (utworzona do maksymalnego portretowego podobieństwa do Charlize Theron). Jedyną rzeczą do zrobienia jest obrona.

"Co zrobiłem źle? Co ona powiedziała? Co miałam na sobie? Co mnie ominęło?

O tym, dlaczego milczenie wielu bohaterek trwało tak długo i dlaczego tak trudno było się zdecydować. Pojawiają się tu wątpliwości – może „nic takiego się nie wydarzyło”? I strach o moją karierę.

I fakt, że nawet jeśli masz pewność, że Twoja sprawa nie jest odosobniona, nie ma gwarancji, że otrzymasz wsparcie. („Wskoczyłem w otchłań. Myślałem, że przynajmniej ktoś wesprze”, gorzko przyznaje się do prawników, gospodarz Gretchen Carlson, grana przez Nicole Kidman.)

I zwyczaj brania na siebie winy. „Oto haczyk związany z molestowaniem seksualnym w pracy: […] każe nam zadać sobie pytanie – co zrobiłem źle? Co ona powiedziała? Co miałam na sobie? Co mnie ominęło? Czy pozostawi ślad na całej mojej karierze? Czy powiedzą, że szukałem pieniędzy? Czy wyrzucą mnie za burtę? Czy to zdefiniuje mnie jako osobę na resztę mojego życia?”

I sposób, w jaki zachowują się inne kobiety: „Czy Roger nas chce? TAk. Jest mężczyzną. Dał nam czas, możliwości. Korzystamy z tego rodzaju uwagi”. Roger Isles dał im pracę. Wyemitowany w prime time. Dawał własne programy. I zgodzili się na taką umowę. Czemu? Wielu wydawało się, że ten świat – świat mediów, świat biznesu, wielkie pieniądze – jest tak zaaranżowany; że było i będzie.

I to na ogół wystarcza wielu, aby do dziś przymykać oczy na to, co się dzieje. Aż w końcu przychodzi do głowy myśl, że następną może być np. nasza własna córka. Albo dopóki nie zmierzymy się z tym osobiście lub z kimś, kogo znamy.

Dodaj komentarz