Pokonałem moją fobię porodową

Tokofobia: „Bałem się paniki przed porodem”

Kiedy miałam 10 lat, myślałam, że jestem małą mamą z siostrą, która była znacznie młodsza ode mnie. Jako nastolatka zawsze wyobrażałam sobie, że poślubię księcia z bajki, z którym będę miała mnóstwo dzieci! Jak w bajkach! Po dwóch lub trzech romansach poznałam Vincenta w swoje 26 urodziny. Bardzo szybko wiedziałam, że jest mężczyzną mojego życia: miał 28 lat i kochaliśmy się szaleńczo. Pobraliśmy się bardzo szybko i pierwsze lata były sielankowe, aż do pewnego dnia Vincent wyraził chęć zostania tatą. Ku memu zdumieniu rozpłakałam się i ogarnęły mnie dreszcze! Vincent nie zrozumiał mojej reakcji, ponieważ doskonale się dogadywaliśmy. Nagle zdałem sobie sprawę, że gdybym chciał zajść w ciążę i zostać matką, sama myśl o porodzie wprawiła mnie w nieopisany stan paniki… Nie rozumiałem, dlaczego tak źle reagowałem. Vincent był całkowicie zrozpaczony i próbował nakłonić mnie do podania powodów mojego strachu. Brak wyników. Zamknąłem się i poprosiłem go, żeby na razie ze mną o tym nie rozmawiał.

Sześć miesięcy później, pewnego dnia, kiedy byliśmy bardzo blisko siebie, ponownie rozmawiał ze mną o posiadaniu dziecka. Mówił do mnie bardzo czułe rzeczy typu: „Zrobisz taką ładną matkę”. „Wyrzuciłam go”, mówiąc mu, że mamy czas, że jesteśmy młodzi… Vincent nie wiedział już, w którą stronę się zwrócić, a nasz związek zaczął słabnąć. Miałem szaleństwo, by nie próbować mu tłumaczyć swoich obaw. Zacząłem się kwestionować. Uświadomiłam sobie na przykład, że zawsze pomijam telewizor, gdy pojawiają się doniesienia o oddziałach położniczych., że moje serce wpadło w panikę, gdyby przypadkiem pojawiła się kwestia porodu. Nagle przypomniałam sobie, że nauczycielka pokazała nam film dokumentalny o porodzie i że wyszłam z klasy, bo miałam mdłości! Musiałem mieć około 16 lat. Miałem nawet koszmar.

A potem czas zrobił swoją robotę, zapomniałem o wszystkim! I nagle, powalony o ścianę, odkąd mąż opowiadał mi o budowaniu rodziny, obrazy z tego filmu wróciły do ​​mnie, jakbym widziała go poprzedniego dnia. Wiedziałem, że zawiodłem Vincenta: W końcu postanowiłam jej opowiedzieć o swoim straszliwym strachu przed porodem i cierpieniem. Co ciekawe, poczuł ulgę i próbował mnie uspokoić, mówiąc: „Dobrze wiesz, że dzisiaj, po znieczuleniu zewnątrzoponowym, kobiety nie cierpią już tak jak wcześniej! “. Tam byłam dla niego bardzo surowa. Odesłałem go z powrotem do jego kąta, mówiąc mu, że jest człowiekiem, który tak mówi, że znieczulenie zewnątrzoponowe nie działa cały czas, że jest coraz więcej nacinań krocza, a ja nie. nie mógł znieść tego wszystkiego!

A potem zamknąłem się w naszym pokoju i płakałem. Byłam taka zła na siebie, że nie jestem „normalną” kobietą! Nieważne, jak bardzo starałem się przekonywać sam siebie, nic nie pomogło. Bałem się bólu i wreszcie zdałem sobie sprawę, że też boję się umrzeć przy urodzeniu dziecka…

Nie widziałem żadnego wyjścia, z wyjątkiem jednego, aby móc skorzystać z cięcia cesarskiego. Więc poszedłem na obchód położników. Skończyło się na tym, że wpadłem na rzadką perłę, konsultując się z moim trzecim położnikiem, który w końcu poważnie potraktował moje obawy. Wysłuchała moich pytań i zrozumiała, że ​​cierpię na prawdziwą patologię. Zamiast zgodzić się na cięcie cesarskie, kiedy nadejdzie czas, namawiała mnie do rozpoczęcia terapii, aby przezwyciężyć moją fobię, którą nazwała „tokofobią”. Nie wahałam się: bardziej niż czegokolwiek pragnęłam zostać wyleczona, aby w końcu zostać matką i uszczęśliwić męża. Zacząłem więc psychoterapię z kobietą terapeutką. Zajęło ponad rok, w tempie dwóch sesji w tygodniu, aby zrozumieć, a zwłaszcza porozmawiać o mojej matce… Moja matka miała trzy córki i najwyraźniej nigdy nie żyła dobrze, będąc kobietą. Ponadto, podczas jednej sesji przypomniałam sobie, że zaskoczyłam moją mamę, opowiadając jednej ze swoich sąsiadek o porodzie, w którym się urodziłam i który prawie kosztował ją życie, powiedziała! Przypomniałem sobie jego mordercze krótkie zdania, które pozornie nic nie były zakotwiczone w mojej podświadomości. Dzięki pracy z moim psychiatrą przeżyłem również mini-depresję, którą miałem, gdy miałem 16 lat, bez nikogo się tym przejmującym. Zaczęło się, gdy moja starsza siostra urodziła swoje pierwsze dziecko. W tym czasie źle się czułam ze sobą, stwierdziłam, że moje siostry są piękniejsze. W rzeczywistości ciągle się dewaluowałem. Ta depresja, której nikt nie traktował poważnie, została reaktywowana, według mojego psychiatry, kiedy Vincent powiedział mi, że ma z nim dziecko. Co więcej, nie było jednego wyjaśnienia mojej fobii, ale wiele, które splotły się i uwięziły mnie.

Stopniowo rozwiązałem ten worek węzłów i przestałem się martwić porodem., ogólnie mniej niespokojny. W sesji mogłam zmierzyć się z pomysłem urodzenia dziecka bez od razu myśląc o przerażających i negatywnych obrazach! W tym samym czasie robiłam sofrologię i zrobiła mi to dużo dobrego. Pewnego dnia mój sofrolog zmusił mnie do wizualizacji mojego porodu (oczywiście wirtualnego!), od pierwszych skurczów do narodzin mojego dziecka. I udało mi się wykonać ćwiczenie bez paniki, a nawet z pewną przyjemnością. W domu byłam o wiele bardziej zrelaksowana. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że moja klatka piersiowa naprawdę spuchła. Brałam pigułkę od wielu, wielu lat i nie sądziłam, że można zajść w ciążę. Zrobiłam, nie wierząc w to, test ciążowy i musiałam zmierzyć się z faktami: spodziewałam się dziecka! Zapomniałem o pigułce pewnego wieczoru, co nigdy mi się nie zdarzyło. Miałem łzy w oczach, ale tym razem szczęścia!

Mój psychiatra, któremu szybko to ogłosiłem, wyjaśnił mi, że właśnie dokonałem cudownego pominiętego aktu i że zapomnienie o pigułce było bez wątpienia procesem odporności. Vincent był zachwycony i Przeżywałam raczej spokojną ciążę, nawet jeśli im bardziej zbliżała się brzemienna w skutki data, tym więcej miałam wybuchów udręki…

Na wszelki wypadek zapytałem moją położną, czy zgodziłaby się na cesarskie cięcie, gdybym traciła kontrolę, kiedy byłam gotowa do porodu. Przyjęła i to strasznie mnie uspokoiło. Po niespełna dziewięciu miesiącach poczułem pierwsze skurcze i to prawda, że ​​się bałem. Przybywszy na oddział położniczy, poprosiłam o jak najszybsze założenie znieczulenia zewnątrzoponowego, co zostało zrobione. I cud, bardzo szybko uwolniła mnie od bólu, którego tak bardzo się bałam. Cały zespół był świadomy mojego problemu i był bardzo wyrozumiały. Urodziłam bez nacięcia krocza i to dość szybko, jakbym nie chciała kusić diabła! Nagle zobaczyłam mojego małego chłopca na brzuchu, a moje serce eksplodowało radością! Uważam, że mój mały Leo jest piękny i wygląda tak pogodnie… Mój syn ma teraz 2 lata i mówię sobie w kąciku głowy, że niedługo będzie miał młodszego brata lub młodszą siostrę…

Dodaj komentarz