Psychologia

Nieświadomość nie tylko nas fascynuje, ale i przeraża: boimy się dowiedzieć o sobie czegoś, z czym nie możemy żyć spokojnie. Czy można mówić o kontakcie z naszą nieświadomością, używając nie terminów psychoanalizy, ale obrazów wizualnych? Mówi o tym psychoanalityk Andrei Rossokhin.

Psychologii Nieświadomość to fascynująca i dość złożona historia. Jak odpowiedziałbyś na pytanie: czym jest nieświadomość?1

Andriej Rossochin: Psychologowie lubią mówić kategoriami, ale postaram się opisać to pojęcie żywym językiem. Zwykle na wykładach porównuję nieświadomość z makrokosmosem i mikrokosmosem. Wyobraź sobie, co wiemy o wszechświecie. Kilka razy przeżyłem w górach szczególny stan: kiedy patrzysz na gwiazdy, jeśli naprawdę pokonasz jakiś wewnętrzny opór i pozwolisz sobie poczuć nieskończoność, przebij się przez ten obraz do gwiazd, poczuj tę nieskończoność kosmosu i absolutną nieistotność siebie, wtedy pojawia się stan przerażenia. W rezultacie uruchamiane są nasze mechanizmy obronne. Wiemy, że kosmos nie ogranicza się nawet do jednego wszechświata, że ​​świat jest absolutnie nieskończony.

Wszechświat psychiczny jest w zasadzie tak samo nieskończony, tak samo zasadniczo niepoznawalny do końca, jak makrokosmos.

Jednak większość z nas ma pojęcie o niebie i gwiazdach, i uwielbiamy je oglądać. To na ogół uspokaja, bo zamienia tę kosmiczną otchłań w planetarium, w którym znajduje się powierzchnia nieba. Kosmiczna otchłań jest wypełniona obrazami, postaciami, możemy fantazjować, możemy się cieszyć, wypełniać ją duchowym znaczeniem. Ale robiąc to, chcemy uniknąć poczucia, że ​​istnieje coś innego poza powierzchnią, coś nieskończonego, nieznanego, nieokreślonego, sekretnego.

Bez względu na to, jak bardzo się staramy, nigdy nie dowiemy się wszystkiego. A jednym ze znaczeń życia, na przykład dla naukowców badających gwiazdy, jest nauczenie się czegoś nowego, poznanie nowych znaczeń. Nie wiedzieć wszystkiego (to niemożliwe), ale posunąć się w tym zrozumieniu.

Właściwie przez cały ten czas mówiłem w terminach, które absolutnie stosują się do rzeczywistości psychicznej. Zarówno psychoanalitycy, jak i psychologowie dążą nie tylko do leczenia ludzi (w większym stopniu psychoanalitycy i psychoterapeuci), ale także do rozpoznania ich mentalnego uniwersum, zdając sobie sprawę, że jest on nieskończony. W zasadzie jest tak samo nieskończony, tak samo zasadniczo niepoznawalny do końca, jak makrokosmos. Celem naszej psychologicznej, psychoanalitycznej pracy, podobnie jak naukowców badających świat zewnętrzny, jest poruszanie się.

Celem pracy psychoanalitycznej, podobnie jak naukowców badających świat zewnętrzny, jest poruszanie się

Jednym ze znaczeń życia człowieka jest odkrywanie nowych znaczeń: jeśli nie odkrywa nowych znaczeń, jeśli nie jest nastawiony na spotkanie z czymś nieznanym, to moim zdaniem traci sens życia.

Jesteśmy w ciągłym, niekończącym się odkrywaniu nowych znaczeń, nowych terytoriów. Cała ufologia, fantazje wokół kosmitów, to odzwierciedlenie naszej nieświadomości, bo tak naprawdę projektujemy własne pragnienia i aspiracje, lęki i niepokoje, i doświadczenia, wszystko, wszystko na zewnętrzną rzeczywistość w postaci miliona fantazji o kosmitach, które powinny wlecieć i nas uratować, muszą się nami zaopiekować lub wręcz przeciwnie, mogą to być jakieś podstępne stworzenia, złoczyńcy, którzy chcą nas zniszczyć.

Oznacza to, że nieświadomość jest o wiele poważniejszą, głębszą i bardziej rozległą rzeczą niż to, co widzimy w codziennym życiu, kiedy robimy wiele nieświadomie: automatycznie sterujemy samochodem, bez wahania przerzucając książkę. Czy nieświadomość i nieświadomość to różne rzeczy?

A.R.: Istnieje kilka automatyzmów, które weszły w nieświadomość. Jak nauczyliśmy się prowadzić samochód — byliśmy tego świadomi, a teraz jeździmy nim półautomatycznie. Ale w krytycznych przypadkach nagle uświadamiamy sobie pewne momenty, to znaczy jesteśmy w stanie je zrealizować. Istnieją głębsze automatyzmy, których nie jesteśmy w stanie rozpoznać, takie jak funkcjonowanie naszego ciała. Ale jeśli mówimy o psychicznej nieświadomości, to tutaj podstawowa kwestia jest następująca. Jeśli sprowadzimy całą nieświadomość do automatyzmów, jak to często bywa, to w rzeczywistości wychodzimy z tego, że wewnętrzny świat człowieka jest ograniczony świadomością racjonalną, plus pewne automatyzmy, a tu można również dodać ciało.

Nadchodzi moment, w którym naprawdę wiesz, że możesz czuć zarówno miłość, jak i nienawiść do tej samej osoby.

Takie spojrzenie na nieświadomość sprowadza psychikę i wewnętrzny świat człowieka do ograniczonej przestrzeni. A jeśli w ten sposób spojrzymy na nasz wewnętrzny świat, to sprawi to, że nasz wewnętrzny świat będzie mechanistyczny, przewidywalny, kontrolowany. To właściwie fałszywa kontrola, ale to tak, jakbyśmy to my kontrolowali. I w związku z tym nie ma miejsca na niespodziankę ani nic nowego. A co najważniejsze, nie ma miejsca na podróże. Bo głównym słowem w psychoanalizie, zwłaszcza we francuskiej psychoanalizie, jest podróż.

Jesteśmy w podróży do jakiegoś świata, który trochę znamy, ponieważ mamy doświadczenie (każdy psychoanalityk przechodzi własną analizę przed rozpoczęciem głębokiej i poważnej pracy z drugą osobą). A ty też przeżyłeś coś w książkach, filmach lub gdzie indziej — cała sfera humanitarna dotyczy tego.

Dlaczego więc podróż w głąb psychiki jest dla wielu tak przerażająca? Dlaczego ta otchłań nieświadomości, nieskończoność, którą ta podróż może nam odsłonić, jest źródłem lęku, a nie tylko zainteresowania, a nie tylko ciekawości?

A.R.: Dlaczego boimy się na przykład pomysłu lotu w kosmos? Aż strach sobie wyobrazić. Bardziej banalny przykład: z maską na ogół każdy z nas jest gotowy do pływania, ale jeśli odpłyniesz zbyt daleko od wybrzeża, wtedy zaczyna się tam tak ciemna głębia, że ​​instynktownie zawracamy, by ogólnie kontrolować sytuację . Są korale, tam jest pięknie, można tam oglądać ryby, ale jak tylko zajrzysz w toń, to tam są duże ryby, nikt nie wie, kto tam podpłynie, a twoje fantazje od razu wypełniają te głębiny. Czujesz się niekomfortowo. Ocean jest podstawą naszego życia, nie możemy żyć bez wody, bez oceanu, bez głębin morskich.

Freud odkrył ten bardzo nieświadomy, ten bardzo wewnętrzny świat człowieka, wypełniony zupełnie innymi ambiwalentnymi uczuciami.

Dają życie każdemu z nas, ale w oczywisty sposób też przerażają. Dlaczego? Ponieważ nasza psychika jest ambiwalentna. To jedyny termin, którego dzisiaj używam. Ale to bardzo ważny termin. Dopiero po kilku latach analizy można to naprawdę poczuć i przeżyć. Przychodzi moment, kiedy akceptujesz ambiwalencję tego świata i swój stosunek do niego, kiedy naprawdę wiesz, że możesz czuć zarówno miłość, jak i nienawiść do tej samej osoby.

A to na ogół nie niszczy ani drugiego, ani ciebie, może wręcz przeciwnie stworzyć twórczą przestrzeń, przestrzeń życia. Musimy jeszcze dojść do tego punktu, ponieważ początkowo śmiertelnie boimy się tej ambiwalencji: wolimy tylko kochać osobę, ale boimy się uczucia nienawiści z nim związanej, bo wtedy pojawia się wina, samokaranie, wiele różnych głębokich uczuć.

Jaki jest geniusz Freuda? Na początku pracował z histerycznymi pacjentami, słuchał ich historii i konstruował ideę, że doszło do jakiegoś nadużycia seksualnego ze strony dorosłych. Wszyscy uważają, że była to rewolucja przeprowadzona przez Freuda. Ale w rzeczywistości nie ma to w ogóle nic wspólnego z psychoanalizą. To jest czysta psychoterapia: idea jakiejś traumy, którą dorośli mogą zadać dziecku lub sobie nawzajem, a która następnie wpływa na psychikę. Jest wpływ zewnętrzny, jest uraz zewnętrzny, który doprowadził do objawów. Musimy zająć się tą kontuzją i wszystko będzie dobrze.

Nie ma osobowości bez seksualności. Seksualność pomaga w rozwoju osobistym

A geniusz Freuda polegał właśnie na tym, że nie poprzestał na tym, nadal słuchał, kontynuował pracę. I wtedy odkrył ten bardzo nieświadomy, ten właśnie wewnętrzny świat człowieka, wypełniony zupełnie innymi ambiwalentnymi uczuciami, pragnieniami, konfliktami, fantazjami, najwcześniej częściowymi lub wypartymi, głównie infantylnymi. Zdał sobie sprawę, że to wcale nie była kontuzja. Możliwe, że większość przypadków, na których się opierał, nie była prawdziwa ze społecznego punktu widzenia: nie było, powiedzmy, przemocy ze strony dorosłych, to były fantazje dziecka, które szczerze w nie wierzyło. W rzeczywistości Freud odkrył wewnętrzne nieświadome konflikty.

Czyli nie było wpływu zewnętrznego, był to wewnętrzny proces psychiczny?

A.R.: Wewnętrzny proces mentalny, który był projektowany na otaczających go dorosłych. Nie możesz winić za to dziecka, ponieważ to jest jego psychiczna prawda. To tutaj Freud odkrył, że trauma, jak się okazuje, nie jest zewnętrzna, ale właśnie konflikt. Rozwijają się w nas różne siły wewnętrzne, wszelkiego rodzaju skłonności. Tylko wyobraźnia…

Więc kiedyś próbowałem poczuć to, co czuje małe dziecko, kiedy rodzice się całują. Dlaczego na przykład całują się w usta, a on nie może? Dlaczego mogą spać razem, a ja jestem sama, a nawet w innym pokoju? Nie da się tego wyjaśnić. Czemu? Jest ogromna frustracja. Z psychologii wiemy, że każdy rozwój człowieka przebiega przez konflikty. A z psychoanalizy wiemy, że każdy rozwój osobowości, w tym osoby, przebiega nie tylko przez konflikty, ale przez konflikty o podłożu seksualnym. Moje ulubione zdanie, które kiedyś sformułowałem: „Nie ma osobowości bez seksualności”. Seksualność wspomaga rozwój osobisty.

Jeśli naprawdę jesteś uzależniony od pracy — to jest droga do nieświadomości

Dziecko chce iść do łóżka z rodzicami, chce z nimi być. Ale jest zabroniony, zostaje odesłany, a to powoduje u niego niepokój i nieporozumienia. Jak sobie radzi? Nadal wchodzi do tego pokoju, ale jak? Dociera tam w swojej fantazji, a to stopniowo zaczyna go uspokajać. Wchodzi tam, fantazjując o tym, co się tam dzieje. Stąd rodzą się wszystkie te doświadczenia, te surrealistyczne obrazy artystów, nieskończenie dalekie od biologii i fizjologii seksualności dorosłych. To tworzenie przestrzeni mentalnej z dźwięków, idei, wrażeń. Ale to uspokaja dziecko, czuje, że faktycznie zaczyna kontrolować sytuację, uzyskuje dostęp do sypialni rodziców. I tak nabiera nowego znaczenia.

Czy poza psychoanalizą istnieją inne sposoby uzyskania dostępu do naszej nieświadomości?

A.R.: Ponieważ nieświadomość jest wszędzie, dostęp jest wszędzie. Dostęp do nieświadomości jest w każdym momencie naszego życia, ponieważ nieświadomość jest zawsze z nami. Jeśli będziemy bardziej uważni i spróbujemy spojrzeć poza powierzchnię nieba, o którym mówiłem, to nieświadomość przypomni nam o sobie poprzez książki, które nas dotykają, choć trochę, wywołują w nas uczucia, niekoniecznie pozytywne, inne: ból, cierpienie, radość, przyjemność… To spotkanie z nieświadomymi aspektami: na zdjęciach, w filmach, w komunikacji ze sobą. To jest szczególny stan. Tyle, że nagle z jakiejś innej strony otwiera się człowiek, a tym samym otwiera się przede mną nowy mikroświat. Tak jest cały czas.

Skoro mówimy o książkach i obrazach, czy masz jakieś żywe przykłady prac, w których reakcja nieświadomości jest szczególnie wyraźnie odczuwalna?

A.R.: Powiem jedną prostą rzecz, a potem jedną konkretną rzecz. Prosta rzecz polega na tym, że jeśli naprawdę jesteś uzależniony od pracy, to jest to droga do nieświadomości, a jeśli pobudza twoje uczucia, niekoniecznie dobre, to jest to coś, co może cię rozwijać. A ta konkretna rzecz, którą chciałbym się podzielić, jest niezwykle paradoksalna. Najlepszą książką o psychoanalizie, jaką przeczytałem, jest scenariusz zatytułowany Freud. Napisane przez Jean-Paula Sartre'a.

Dobra kombinacja.

A.R.: To ten sam filozof, który przez całe życie krytykował Freuda. Który zbudował wiele teorii na temat krytyki Freuda. I tak napisał absolutnie fantastyczny scenariusz filmowy, w którym naprawdę czuje się samego ducha psychoanalizy, głęboką esencję psychoanalizy. Nie czytałem nic lepszego niż tę „fałszywą” biografię Freuda, w której ważne jest, jak Sartre wypełnia ją znaczeniem. To niesamowita rzecz, niezwykle prosta, jasna i oddająca ducha nieświadomości i psychoanalizy.


1 Wywiad został nagrany dla projektu Psychologie „Status: w związku” w radiu „Kultura” w październiku 2016 r.

Dodaj komentarz