Oleg Menshikov: „Byłem kategoryczny i spokojnie zerwałem z ludźmi”

Chciałby stać się niewidzialny, ale zgadza się też na inny dar — wnikać w czyjeś myśli, patrzeć na świat oczami innych. Interesuje nas także to, co czuje i myśli jeden z najbardziej zamkniętych na publiczność aktorów, dyrektor artystyczny Teatru Jermołowa, Oleg Mienszykow. Nowy film „Inwazja” z jego udziałem został już wydany w rosyjskich kinach.

Kiedy dotrzesz do tej części Teatru Jermołowa, która jest ukryta przed publicznością, z garderobami i gabinetami, od razu rozumiesz: Mieńszykow już przyjechał. Przez zapach wykwintnych perfum. „Nie pamiętam, który wybrałem dzisiaj” – przyznaje Oleg Evgenievich. "Mam dużo." Proszę o doprecyzowanie nazwy, bo zaraz zrobię prezent mężczyźnie, a następnego dnia dostaję zdjęcie butelki: osmantus, rumianek, cytryna, irys i coś jeszcze — nasz bohater był w takim nastrój.

Najmodniejszy dyrektor artystyczny stolicy kocha muzykę klasyczną, ale Oksimiron i Bi-2 niezmiernie szanuje, nie jest obojętny na dobre ubrania i dodatki, zwłaszcza zegarki: „Zawsze zwracam uwagę na zegarek rozmówcy, refleksyjnie. Ale jednocześnie nie wyciągam żadnych wniosków na temat jego statusu.” I rozumiem, że „nie wyciągaj wniosków o statusie” jest właśnie tym, czego potrzebujesz w rozmowie z nim. Bo jeśli cały czas pamiętasz regalia naszego bohatera, niewiele w nim widać.

Psychologia: Niedawno Danny Boyle wypuścił film Wczoraj z ciekawą, moim zdaniem, fabułą: cały świat zapomniał zarówno o piosenkach Beatlesów, jak io tym, że taka grupa w ogóle istniała. Wyobraźmy sobie, że ci się to przydarzyło. Obudziłeś się i zrozumiałeś, że nikt nie pamięta, kim jest Oleg Mienszykow, nie zna twoich ról, zasług…

Oleg Mienszykow: Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jakie to byłoby szczęście! Może po raz pierwszy od wielu lat odetchnęłabym swobodnie, gdybym uświadomiła sobie, że nikt mnie nie zna, nikt niczego ode mnie nie chce, nikt na mnie nie patrzy i w ogóle nikogo nie obchodzi moja egzystencja czy nieobecność.

Co bym zaczął robić? W zasadzie nic by się nie zmieniło. Tylko wewnętrzne uczucia. Pewnie stałabym się szersza, hojniejsza, bardziej obowiązkowa dla bliskich. Kiedy jesteś sławny, chronisz się, tworzysz ogrodzenie. A gdyby ta palisada mogła zostać zniszczona, to chętnie zrezygnowałbym ze sławy, z teatru…

Pieniądze to jeden z elementów wolności. Jeśli jesteś niezależny finansowo, to dużo determinuje w Twojej głowie

Jedyne, czego nie mogłem odmówić, to pieniądze. Cóż, jak? Pamiętasz Mironowa? „Pieniądze nie zostały jeszcze anulowane!” I to prawda. Pieniądz jest jednym z elementów wolności, jej składnikiem. Jeśli jesteś niezależny finansowo, to wiele w twoim umyśle determinuje. Przyzwyczaiłem się już do dostatniego życia, do luksusowego, jak to teraz mówią, egzystencji. Ale czasami myślę: dlaczego nie spróbowałem czegoś innego?

Dlatego tak, zdecydowałbym się na taki eksperyment. Obudzić się jako bezużyteczny Mieńszikow… To by mi odpowiadało.

Czy pamiętasz, w jakim okresie twojego życia zaczęło ci „rosnąć” drugie imię?

Właściwie stało się to dość późno. Nawet teraz często nazywają mnie „Olegem”, a ludzie są ode mnie młodsi. Udało im się też użyć „ty”, ale nic im nie mówię. Albo wyglądam młodziej, albo ubieram się nieodpowiednio do mojego wieku, a nie garnitur i krawat… Ale myślę, że drugie imię jest piękne, nie wiem, dlaczego tak długo wszyscy nazywamy się Sasha i Dima, to jest zło . A przejście od „ty” do „ty” też jest piękne. Wypicie drinka z braterstwa to uroczysty akt, kiedy ludzie się zbliżają. I nie możesz tego stracić.

Powiedziałeś kiedyś, że masz dwa najlepsze wieki. Pierwszy to okres od 25 do 30 lat, a drugi to ten, który jest dzisiaj. Co masz teraz, czego nie miałeś wcześniej?

Z biegiem lat pojawiła się mądrość, protekcjonalność, współczucie. Słowa są bardzo głośne, ale bez nich nigdzie. Była uczciwość wobec siebie i innych, właściwa niezależność. Nie obojętność, ale protekcjonalny stosunek do tego, co o mnie myślą. Niech myślą, mówią czego chcą. Pójdę własną drogą, ta „niewybredność” mi odpowiada.

Czasami protekcjonalność jest wyrazem wyższości, arogancji wobec drugiego…

Nie, to ta sama życzliwość, umiejętność postawienia się na miejscu drugiego. Kiedy zrozumiesz: wszystko może się zdarzyć w twoim życiu, nie musisz osądzać, nie musisz niczego udowadniać. Musimy być spokojniejsi, trochę bardziej miękcy. Byłem szalenie kategoryczny, zwłaszcza w związkach. Po cichu zrywałem się z ludźmi — stałem się nieciekawy. Nadszedł czas, kiedy po prostu przestałem mówić.

Z moich dawnych przyjaciół zostało katastrofalnie niewielu, najwyraźniej jest to cecha charakteru. Nie mam kompleksów ani obaw o to, przychodzą inni ludzie. Z którym się rozstanę. Chociaż rozumiem, że utrzymywanie długotrwałego związku jest słuszne. Ale mi się nie udało.

O czym myślisz patrząc w lustro? Czy lubisz siebie?

Pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że to, co widzę w lustrze, jest zupełnie inne od tego, co widzą inni. I bardzo zdenerwowany. Kiedy patrzę na siebie na ekranie lub na zdjęciu, myślę: „Kto to jest? Nie widzę go w lustrze! Jakiś rodzaj światła jest zły, kąt nie jest dobry. Ale niestety lub na szczęście to ja. Po prostu widzimy siebie tak, jak chcemy.

Kiedyś zapytano mnie, jakiego supermocarstwa chciałbym. Więc naprawdę chciałbym stać się niewidzialny. Lub, na przykład, byłoby wspaniale mieć taką moc, że mógłbym dostać się do mózgu każdej innej osoby, aby zobaczyć świat jej oczami. To naprawdę interesujące!

Kiedyś Borys Abramowicz Bieriezowski — byliśmy z nim w przyjaznych stosunkach — powiedział dziwną rzecz: „Widzisz, Oleg, taki czas nadejdzie: jeśli ktoś kłamie, na jego czole zapali się zielone światło”. Pomyślałem: „Boże, jakie to ciekawe!” Może coś takiego rzeczywiście się wydarzy…

Na scenie łamiesz siedem potów, często płaczesz w roli. Kiedy ostatnio płakałeś w swoim życiu?

Kiedy zmarła moja mama, nie minął kolejny rok… Ale to normalne, kto by nie płakał? I tak w życiu… mogę się denerwować z powodu smutnego filmu. Najczęściej płaczę na scenie. Istnieje teoria, że ​​tragicy żyją dłużej niż komicy. I wtedy, na scenie, naprawdę dzieje się coś w rodzaju szczerości: wychodzę i rozmawiam ze sobą. Z całą moją miłością do publiczności, tak naprawdę ich nie potrzebuję.

Uruchomiłeś swój kanał na Youtube, na którym nagrywasz rozmowy ze znanymi osobami, starając się pokazać je widzowi z nieznanych stron. A jakie nowe rzeczy osobiście odkryłeś w swoich gościach?

Vitya Sukhorukov otworzył się przede mną zupełnie nieoczekiwanie… Poznaliśmy się sto lat temu: zarówno jego ekscentryczność, jak i tragedia — wszystko to jest mi znajome. Ale podczas naszej rozmowy wszystko zostało ujawnione z taką nagością, z tak otwartymi nerwami i duszą, że byłem oszołomiony. Powiedział absolutnie przeszywające rzeczy, których od niego nie słyszałem…

Albo oto Fiodor Konyukhov — nie udziela wywiadów, ale potem się zgodził. Jest niesamowity, ma trochę dzikiego uroku. Całkowicie zniszczył moje wyobrażenie o nim. Myślimy, że jest bohaterem: wędruje samotnie na łodzi na oceanie. I nie ma heroizmu. "Boisz się?" Pytam. – Tak, oczywiście przerażające.

Był też program z Pugaczową. Po niej Konstantin Lvovich Ernst zadzwonił do mnie i poprosił ją o kanał pierwszy, powiedział, że nigdy nie widział takiej Alli Borisovnej.

Suchorukow podczas rozmowy powiedział ci: „Oleg, nie zrozumiesz: jest takie uczucie — wstyd”. I odpowiedziałeś, że bardzo dobrze rozumiesz. Czego się wstydzisz?

W każdym razie jestem normalną osobą. A tak przy okazji, dość często. Obraził kogoś, powiedział coś nie tak. Czasami wstydzę się innych, kiedy oglądam złe występy. Jestem pewien, że teatr przeżywa ciężkie chwile. Mam coś do porównania, bo znalazłem lata, w których pracowali Efros, Fomenko, Efremov. A ci, o których teraz się mówi, nie pasują do mnie jako profesjonalisty. Ale to aktor mówi we mnie, a nie dyrektor artystyczny teatru.

Z kim chciałbyś pracować jako aktor?

Dziś poszedłbym do Anatolija Aleksandrowicza Wasiliewa, gdyby coś zrobił. Mam wielki szacunek dla Kirilla Serebrennikova, chociaż o wiele bardziej podobały mi się jego wczesne występy.

Wiem, że uwielbiasz pisać ręcznie na pięknym, drogim papierze. Do kogo zwykle piszesz?

Ostatnio zrobiłam zaproszenia na bankiet z okazji moich urodzin — małe karteczki i koperty. Podpisałem się do wszystkich, świętowaliśmy z całym teatrem.

Czy piszesz do swojej żony Anastazji?

Przepraszam, nie mam. Ale może trzeba się nad tym zastanowić. Ponieważ zawsze podpisuje dla mnie kartki, na każde święto znajduje specjalne gratulacje.

Anastasia jest aktorką z wykształcenia, miała ambicje co do zawodu, chodziła na przesłuchania. Ale w końcu nie została aktorką. W jaki sposób się zrealizowała?

Na początku myślałem, że szybko minie pragnienie zawodu aktorskiego. Ale nadal nie jestem pewien, czy to koniec. Mniej o tym mówi, ale myślę, że ból w niej tkwi. Czasami nawet czuję się winny. Na kursie Nastya była uważana za zdolną, opowiedzieli mi o tym jej nauczyciele. A potem, jak zaczęła chodzić na castingi… Ktoś przestraszył się mojego nazwiska, nie chciał się ze mną angażować, ktoś powiedział: „Po co się o nią martwić. Będzie miała wszystko, jest z Mieńszikowem. Lubiła ten zawód, ale nie wyszło.

Zaczęła tańczyć, bo kochała to przez całe życie. Teraz Nastya jest trenerem fitness Pilates, pracuje z mocą i głównym, przygotowuje się do zajęć, wstaje o siódmej rano. I nie chodzi o to, że wyciska z siebie zawód aktorski nowym hobby. Nastya naprawdę to uwielbia.

W przyszłym roku obchodzisz 15. rocznicę ślubu. Jak zmienił się twój związek w tym czasie?

W pewnym sensie dorastaliśmy w siebie. Po prostu nie rozumiem, jak mogłoby być inaczej, gdyby Nastyi teraz tam nie było. To mi nie pasuje do głowy. I oczywiście ze znakiem minusa, znacznie gorzej, bardziej niewłaściwie niż jest teraz. Oczywiście zmienialiśmy się, pocieraliśmy, kłóciliśmy i krzyczeliśmy. Potem rozmawiali „przez usta”, jakoś tak rozmawiali przez półtora miesiąca. Ale nigdy się nie rozstali, nigdy nawet takiej myśli nie było.

Chcesz mieć dzieci?

Z pewnością. Cóż, nam się nie udało. Naprawdę chciałem, a Nastya chciała. Zwlekaliśmy i zwlekaliśmy, a kiedy zdecydowaliśmy, zdrowie już nie pozwalało. Nie mogę powiedzieć, że to tragedia, ale oczywiście ta historia wprowadziła pewne poprawki do naszego życia.

Jakie inne formy rodzicielstwa rozważasz?

Nie. Jak mówią, Bóg nie dał.

Każde wyjaśnienie relacji jest sposobem na ich pogorszenie. Dla mnie lepiej nie jechać

Czy boisz się o Nastyę?

Stało się to szczególnie na początku związku. Została zaatakowana i ścigana. Otrzymałem sms-y typu „Teraz stoję w metrze za plecami twojej żony…”. I to pomimo tego, że mój telefon nie jest tak łatwy do zdobycia! Widać, że pisali celowo, sprowokowani. Ale naprawdę się bałem! A teraz nie jest tak, że się boję — serce mi się wzdryga, gdy wyobrażam sobie, że ktoś może ją obrazić. Gdyby to się stało przede mną, prawdopodobnie bym go zabił. I nie dlatego, że jestem tak agresywny. Po prostu mam do niej tak pełen szacunku stosunek, że nie mogę filtrować swoich działań.

Ale nie możesz jej ochronić przed wszystkim!

Z pewnością. Co więcej, sama Nastya może się chronić w taki sposób, że nie wydaje się to mało. Kiedyś w jej obecności ktoś powiedział do mnie niemiłe słowo, a ona odpowiedziała policzkiem.

Czy zwyczajowo rozmawiacie z Nastyą o doświadczeniach, problemach?

Nienawidzę tych wszystkich rozmów, bo każde wyjaśnienie relacji jest sposobem na ich pogorszenie… Dla mnie lepiej nie, przejechaliśmy, przewróciliśmy się i dalej budujemy relacje.

Czy często wyrażałeś uczucia w swojej rodzinie rodzicielskiej?

Nigdy. Moi rodzice wychowali mnie, nie wychowując mnie. Nie przychodzili do mnie z wykładami, z żądaniami szczerości, nie prosili o sprawozdania z mojego życia, nie uczyli mnie. Nie dlatego, że nie dbali o mnie, po prostu mnie kochali. Ale nie mieliśmy ufnych, przyjaznych relacji, tak się stało. I prawdopodobnie wiele tutaj zależało ode mnie.

Mama miała ulubioną historię, którą opowiedziała Nastii. Swoją drogą nie pamiętam tego momentu. Mama zabrała mnie z przedszkola, byłam kapryśna i czegoś od niej zażądałam. A moja matka nie zrobiła tego, co chciałem. Usiadłem na środku ulicy w kałuży prosto w moich ubraniach, mówią, dopóki tego nie zrobisz, będę tak siedział. Mama wstała i spojrzała na mnie, nawet się nie poruszyła, a ja powiedziałem: „Jaki jesteś bez serca!” Prawdopodobnie pozostałam tak krnąbrna.

Dodaj komentarz