Wegetarianizm i ryby. Jak łowić i hodować ryby?

„Jestem wegetarianinem, ale jem ryby”. Czy kiedykolwiek słyszałeś to zdanie? Zawsze chciałem zapytać tych, którzy tak mówią, co myślą o rybach? Uważają to za warzywo, takie jak marchewka lub kalafior!

Biedne ryby zawsze były poddawane najbardziej brutalnemu traktowaniu i jestem pewien, że to dlatego, że ktoś wpadł na genialny pomysł, że ryby nie odczuwają bólu. Pomyśl o tym. Ryby mają wątrobę i żołądek, krew, oczy i uszy – właściwie większość narządów wewnętrznych, tak jak my – ale ryba nie odczuwa bólu? W takim razie dlaczego potrzebuje centralnego układu nerwowego, który przekazuje impulsy do iz mózgu, łącznie z odczuwaniem bólu. Oczywiście ryba odczuwa ból, co jest częścią mechanizmu przetrwania. Pomimo zdolności ryb do odczuwania bólu, nie ma żadnych ograniczeń ani zasad dotyczących ich zabijania. Możesz z nią robić, co chcesz. W większości przypadków ryby są zabijane przez rozcięcie brzucha nożem i uwolnienie wnętrzności lub wrzucane są do pudeł, w których się duszą. Aby dowiedzieć się więcej o rybach, wybrałem się kiedyś na wycieczkę trawlerem i byłem zszokowany tym, co zobaczyłem. Nauczyłem się wielu strasznych rzeczy, ale najgorsze było to, co stało się z flądrą, dużą, płaską rybą z pomarańczowymi plamkami. Została wrzucona do pudełka z innymi rybami i godzinę później dosłownie słyszałem, jak umierają. Powiedziałem to jednemu z marynarzy, który bez wahania zaczął ją bić pałką. Myślałem, że to lepsze niż śmierć z uduszenia i założyłem, że ryba nie żyje. Po sześciu godzinach zauważyłem, że ich usta i skrzela wciąż się otwierają i zamykają z powodu braku tlenu. Ta udręka trwała dziesięć godzin. Wymyślono różne metody połowu ryb. Na statku, na którym byłem, był duży ciężki sieć trałowa. Ciężkie ciężary przytrzymywały sieć na dnie morza, brzęcząc i zgrzytając, gdy poruszały się po piasku i zabijały setki żywych organizmów. Kiedy złowiona ryba jest wyciągana z wody, jej wnętrzności i wnęki oczu mogą pęknąć z powodu różnicy ciśnień. Bardzo często ryba „tonie”, ponieważ w sieci jest ich tak dużo, że skrzela nie mogą się kurczyć. Oprócz ryb do sieci wchodzi wiele innych zwierząt – w tym rozgwiazdy, kraby i skorupiaki, które są wyrzucane z powrotem za burtę, by umrzeć. Istnieją pewne zasady łowienia – głównie dotyczą wielkości sieci oraz tego, kto i gdzie może łowić. Zasady te są wprowadzane przez poszczególne kraje na swoich wodach przybrzeżnych. Istnieją również zasady określające, ile i jakiego rodzaju ryby można złowić. Nazywają się kontyngent na ryby. Mogłoby się wydawać, że te przepisy regulują ilość złowionych ryb, ale w rzeczywistości nic takiego nie istnieje. To prymitywna próba określenia, ile ryb zostało. W Europie kwoty ryb działają tak: weźmy na przykład dorsza i plamiaka, ponieważ zwykle mieszkają razem. Kiedy sieć jest zarzucana, jeśli złowiono dorsza, to również plamiaka. Ale kapitan czasami ukrywa nielegalny połów plamiaka w tajnych miejscach na statku. Najprawdopodobniej ta ryba zostanie następnie wyrzucona z powrotem do morza, ale jest jeden problem, ta ryba już będzie martwa! Przypuszczalnie ginie w ten sposób czterdzieści procent więcej ryb niż ustalony limit. Niestety, nie tylko plamiaki cierpią z powodu tych szalonych przepisów, ale wszelkie ryby złowione w systemie kwotowym. Na wielkich otwartych oceanach świata lub na obszarach przybrzeżnych biednych krajów rybołówstwo jest słabo kontrolowane. W rzeczywistości jest tak mało zasad, że taki rodzaj łowienia pojawił się jako ŁOWIENIE BIOMASY. Przy tej metodzie łowienia używa się bardzo gęstej cienkiej sieci, która łapie każdą żywą istotę, z tej sieci nie ucieknie nawet jedna mała rybka czy krab. Wędkarze z Mórz Południowych mają nowy i niezwykle obrzydliwy sposób łapania rekinów. Polega ona na tym, że złowionym rekinom odcina się płetwy jeszcze za życia. Ryby są następnie wyrzucane z powrotem do morza, aby umrzeć w szoku. Zdarza się to co roku 100 milionom rekinów, a wszystko to na zupę z płetwy rekina serwowaną w chińskich restauracjach na całym świecie. Inna powszechna metoda, która polega na użyciu okrężnica. Ta niewoda otacza duże stada ryb i nikt nie może uciec. Sieć nie jest zbyt gęsta i dlatego małe ryby mogą się z niej wyślizgnąć, ale w sieci pozostaje tak wiele dorosłych osobników, że ci, którym uda się uciec, nie mogą rozmnażać się na tyle szybko, aby odzyskać straty. To smutne, ale przy tego typu połowach delfiny i inne ssaki morskie często trafiają do sieci. Inne rodzaje połowów, w tym metoda, w której setki haczyki z przynętą przymocowany do żyłki ciągnącej się przez kilka kilometrów. Ta metoda jest stosowana na skalistych wybrzeżach morskich, które mogą zerwać sieć. Materiały wybuchowe i trujące, takie jak płyn wybielający, są częścią technologii połowowej, która zabija znacznie więcej zwierząt niż ryb. Prawdopodobnie najbardziej destrukcyjny sposób łowienia ryb sieć dryfowa. Siatka wykonana jest z cienkiego, ale mocnego nylonu i jest prawie niewidoczna w wodzie. Ona dzwoniła "ściana śmierci„ponieważ zaplątuje się w nią i umiera tak wiele zwierząt – delfiny, małe wieloryby, foki, ptaki, płaszczki i rekiny. Wszystkie są wyrzucane, ponieważ rybacy łowią tylko tuńczyka. Około miliona delfinów ginie każdego roku w sieciach dryfujących, ponieważ nie mogą wypłynąć na powierzchnię, aby oddychać. Dryfty są obecnie używane na całym świecie, a ostatnio pojawiły się w Wielkiej Brytanii i Europie, gdzie długość sieci nie może przekraczać 2.5 kilometra. Na otwartych przestrzeniach Oceanu Spokojnego i Atlantyckiego, gdzie kontrola jest bardzo mała, długość sieci może sięgać 30, a nawet więcej kilometrów. Czasami sieci te pękają podczas burzy i unoszą się, zabijając i okaleczając zwierzęta. W końcu sieć przepełniona trupami opada na dno. Po chwili ciała rozkładają się, a sieć ponownie unosi się na powierzchnię, by kontynuować bezsensowne niszczenie i niszczenie. Każdego roku komercyjne floty rybackie łowią około 100 milionów ton ryb, wiele złowionych osobników nie ma czasu na osiągnięcie wieku dojrzałości płciowej, więc zasoby w oceanie nie mają czasu na uzupełnienie. Z każdym rokiem sytuacja się pogarsza. Za każdym razem, gdy komuś takiemu jak Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa przypomina się o wyrządzonych szkodach, ostrzeżenia te są po prostu ignorowane. Wszyscy wiedzą, że morza umierają, ale nikt nie chce robić nic, aby przestać łowić ryby, można stracić zbyt dużo pieniędzy. Od zakończenia II wojny światowej oceany zostały podzielone na 17 łowisk. Według Organizacji Rolniczej dziewięć z nich znajduje się obecnie w stanie „katastroficznego spadku liczby niektórych gatunków”. Pozostałe osiem obszarów jest w podobnym stanie, głównie z powodu przełowienia. Międzynarodowa Rada Badań Morza (ICES) – wiodący światowy ekspert w dziedzinie mórz i oceanów – jest również bardzo zaniepokojony obecną sytuacją. Według ICES ogromne roje makreli, które kiedyś zamieszkiwały Morze Północne, są teraz prawie wymarłe. ICES ostrzega również, że za pięć lat jeden z najpospolitszych gatunków w morzach europejskich, dorsz, wkrótce całkowicie zniknie. Nie ma w tym nic złego, jeśli lubisz meduzy, bo tylko one przeżyją. Ale co gorsza, w większości przypadków zwierzęta złapane w morzu nie trafiają na stół. Przerabia się je na nawozy lub przerabia na pastę do butów lub świece. Wykorzystywane są również jako pasza dla zwierząt gospodarskich. Czy możesz w to uwierzyć? Łowimy dużo ryb, przetwarzamy je, robimy pellety i karmimy nimi inne ryby! Aby wyhodować funt ryb na farmie, potrzebujemy 4 funtów dzikich ryb. Niektórzy uważają, że hodowla ryb jest rozwiązaniem problemu wymierania oceanów, ale jest to równie destrukcyjne. Miliony ryb są trzymane w klatkach w wodach przybrzeżnych, a drzewa mango rosnące wzdłuż wybrzeża są wycinane w ogromnych ilościach, aby zrobić miejsce na farmę. W miejscach takich jak Filipiny, Kenia, Indie i Tajlandia ponad 70 procent lasów mango już zniknęło i jest wycinane. Lasy mango zamieszkują różne formy życia, żyje w nich ponad 2000 różnych roślin i zwierząt. To tam rozmnaża się 80 procent wszystkich ryb morskich na naszej planecie. Hodowle ryb, które pojawiają się na terenie plantacji mango, zanieczyszczają wodę, pokrywają dno morskie resztkami jedzenia i ekskrementami, które niszczą wszelkie życie. Ryby są trzymane w przepełnionych klatkach i stają się podatne na choroby i otrzymują antybiotyki i środki owadobójcze, aby zabić pasożyty, takie jak wszy morskie. Kilka lat później środowisko jest tak zanieczyszczone, że farmy rybne zostają przeniesione w inne miejsce, a plantacje mango ponownie wycinane. W Norwegii i Wielkiej Brytanii, głównie w fiordach i szkockich jeziorach, hodowle ryb uprawiają łososia atlantyckiego. W naturalnych warunkach łososie swobodnie pływają od wąskich górskich rzek do głębin atlantyckich Grenlandii. Ryba jest tak silna, że ​​potrafi skakać w wodospadach lub płynąć pod prąd. Ludzie próbowali zagłuszyć te instynkty i trzymać te ryby w ogromnych ilościach w żelaznych klatkach. Za to, że morza i oceany podupadają, winni są tylko ludzie. Wyobraź sobie, co dzieje się z ptakami, fokami, delfinami i innymi zwierzętami jedzącymi ryby. Już walczą o przetrwanie, a ich przyszłość wygląda raczej ponuro. Więc może powinniśmy zostawić im ryby?

Dodaj komentarz