Naukowcy wymienili nieoczekiwany powód apetytu na fast foody

Naukowcy wymienili nieoczekiwany powód apetytu na fast foody

Marketerzy od dawna nauczyli się wykorzystywać odkrycia naukowe na swoją korzyść. Okazuje się, że reklama działa bezpośrednio na mózg, zmuszając nas do kupowania śmieciowego jedzenia i jedzenia więcej niż to konieczne.

W październiku Moskwa była gospodarzem całej serii wykładów organizowanych przez Szkołę Nowikowa i projekt edukacyjny „Synchronizacja”. Wykłady dotyczyły jedzenia. Przecież jedzenie już dawno przestało być tylko sposobem na zaspokojenie głodu, a stało się czymś więcej, prawdziwym fenomenem kulturowym. W szczególności eksperci rozmawiali o tym, jak jedzenie wpływa na mózg i jak mózg zmusza nas do jedzenia, nawet jeśli żołądek nie ma na to ochoty. A także dlaczego kochamy słodycze i przejadanie się.

Doktor nauk biologicznych (Moskiewski Uniwersytet Państwowy), specjalista w dziedzinie fizjologii mózgu.

„Fizjolog Pavel Simonov podzielił biologiczne potrzeby człowieka na trzy grupy: witalne – żywotne, zoospołeczne – odpowiedzialne za interakcję ze sobą oraz potrzeby samorozwoju skierowane na przyszłość. Głód należy do pierwszej grupy, potrzeba jedzenia jest potrzebą życiową. “

Dlaczego kochamy słodycze

Węglowodany to główne źródło energii, główna benzyna, na której pracuje nasz organizm. Organizm bardzo dobrze to rozumie, ponieważ nasz układ smakowy jest ściśle związany z ośrodkiem głodu w mózgu. Co, nawiasem mówiąc, odpowiada za to, że „apetyt przychodzi wraz z jedzeniem”. Pokarm zwiększający witalność (a to tylko słodki, tłusty, słony), tak wpływa na język, że odczuwamy z niego ogromną przyjemność. Na poziomie podświadomości wolimy właśnie takie jedzenie – jest ono zaprogramowane na poziomie genetycznym.

„Jeżeli żyjemy w sytuacji, w której brakuje pozytywnych emocji, kuszące jest, aby zrekompensować brak pozytywnych poprzez spożywanie różnych pożywnych i niezdrowych pokarmów. W tym sensie jedzenie ma działanie antydepresyjne. Ale środek przeciwdepresyjny jest wątpliwy, ponieważ powoduje przyrost masy ciała ”- mówi Wiaczesław Dubynin.

Uzależnienie od tłustych i słodkich pokarmów tworzy coś podobnego do uzależnienia – nie można tego nazwać narkotycznym, ale mimo to pozytywne emocje płynące z takiego jedzenia są tak silne, że mózg nie może się im oprzeć.

„Dlatego, kiedy przechodzimy na dietę, zaczyna się depresja – pozytywne emocje, które straciliśmy wraz ze śmieciowym jedzeniem, trzeba jakoś uzupełnić. Zastąp nowością, ruchem, szukaj innych źródeł pozytywności, z wyjątkiem jedzenia ”- wyjaśnia naukowiec.

Swoją drogą, nieświadomie jemy słodycze. Socjologowie przeprowadzili eksperyment: okazało się, że jeśli cukierki są w przezroczystym wazonie, to je się dosłownie na maszynie. A jeśli w nieprzezroczystym – też jedzą, ale znacznie mniej. Dlatego pokusa musi być ukryta.

Dlaczego przejadamy się

Głód to podstawowa potrzeba, którą odziedziczyliśmy od niepamiętnych czasów, kiedy musieliśmy walczyć o każdą kalorię. To rodzaj bicza dla naszego mózgu, który nie pozwala nam usiedzieć w miejscu, powtarza: śmiało, ruszaj się, łap, szukaj, inaczej zostaniesz bez energii.

„Nasi przodkowie nie mieli restrykcyjnego systemu, żeby nie jeść za dużo. Ważne było tylko, żeby nie jeść czegoś szkodliwego. Przez całe życie człowiek nieustannie uczył się coraz skuteczniej znajdować dla siebie pożywienie. A teraz, we współczesnym świecie, jest za dużo dostępnej żywności ”- mówi Wiaczesław Albertowicz.

W rezultacie w tym świecie obfitości ogarniają nas pozytywne emocje. Zaczynamy jeść za dużo – po pierwsze dlatego, że jest smacznie, a po drugie, pamięć naszych przodków nakazuje nam zajadać się na przyszłość.

Jedzenie to gwarancja przyjemności, a jeśli stres, depresja, to wszystko jakoś dzieje się samo. Pokusa zjedzenia czegoś smacznego (czyli słodkiego i tłustego), nawet jeśli jest północ, zamienia się w dodatkowe kilogramy. Dlatego musisz się kontrolować, negocjować ze sobą, ze swoim ciałem.

„Nie ma pigułki, która wyłączyłaby centrum głodu. Dlatego nie będzie możliwe przeniesienie dbałości o wagę na farmakologów. Walka o swoją wagę pozostaje na naszym sumieniu – nie ma ucieczki od liczenia kalorii – podsumowuje ekspert.

Jak działa reklama

„Porównaj, ile pieniędzy wydajemy na jedzenie, a ile na muzea, teatry i samokształcenie. To mówi o wielkim znaczeniu programów wrodzonych. Musisz jeść – to bardzo poważny wrodzony odruch ”- mówi naukowiec.

Istnieją bodźce zewnętrzne, które wyzwalają potrzebę jedzenia: smakowe, węchowe, wzrokowe, dotykowe itp. Jest to doskonale znane marketerom, nie bez powodu pojawiła się cała branża – neuromarketing, który bada wpływ reklamy na nasze podświadomy.

„Potrzeby są zawsze konkurencyjne. O naszym zachowaniu zwykle decyduje tylko jeden z nich: głód czy ciekawość ”- kontynuuje Wiaczesław Albertowicz.

A reklama została zaprojektowana tak, aby dwie potężne potrzeby – głód и ciekawość – nie rywalizuj, ale jedno działa na korzyść drugiego. Uwodzicielskie filmy budzą ciekawość, eksploracyjne zainteresowanie nami, są przesycone zewnętrznymi bodźcami, które budzą głód, a jednocześnie imitują.

„Najłatwiejszym sposobem reklamowania jedzenia jest po prostu pokazanie osobie żującej z przyjemnością. Neurony lustrzane odpalają, zaczyna się imitacja. Nowość i zaskoczenie dodają pozytywnych emocji. W rezultacie mózg zapamiętuje nazwę produktu, a w sklepie wyciąga go na białe światło ”- wyjaśnia ekspert.

Okazuje się, że mamy do czynienia z podwójnym naciskiem na mózg: reklama obiecuje nam szczególnie silne pozytywne emocje, wpływa bezpośrednio na podświadomość, na wrodzone odruchy, skłaniając nas do sięgania po portfel i oczywiście do jedzenia.

Przy okazji

Jedzenie zajmuje ważne miejsce nie tylko w naszej oddzielnej kuchni, ale także w światowej sztuce. Dlaczego Andy Warhol rysował puszki zupy, a Cezanne – gruszki zamiast kobiet, dowiecie się 27 listopada na wykładzie „Jedzenie w sztuce”. Natalia Vostrikova, krytyczka sztuki, nauczycielka teorii i historii sztuk pięknych, pokaże Wam nowe spojrzenie na znane od dawna obrazy.

Dodaj komentarz