Stan przedrzucawkowy: osobiste doświadczenie, dziecko zmarło w łonie matki

Jej dziecko przestało oddychać w 32. tygodniu ciąży. Jedyne, co matka pozostawiła na pamiątkę po dziecku, to kilka zdjęć z jego pogrzebu.

Christy Watson miała zaledwie 20 lat i miała przed sobą całe życie. W końcu była naprawdę szczęśliwa: Christie marzyła o dziecku, ale trzy ciąże zakończyły się poronieniem. I tak wszystko się udało, poinformowała swoje cudowne dziecko do 26 tygodnia. Prognozy były bardzo jasne. Christie wymyśliła już imię dla swojego przyszłego syna: Kaizen. A potem całe jej życie, wszystkie nadzieje, radość oczekiwania na spotkanie z dzieckiem – wszystko się zawaliło.

Kiedy minął termin 25 tygodni, Christie poczuła, że ​​coś jest nie tak. Zaczęła mieć straszny obrzęk: nogi nie pasowały do ​​butów, palce spuchły tak bardzo, że musiała rozstać się z pierścieniami. Ale najgorsze są bóle głowy. Bolesne ataki migreny trwały tygodniami, z bólu, który Christie nawet źle widziała.

„Ciśnienie skoczyło, potem odbiło, a potem spadło. Lekarze powiedzieli, że to wszystko jest zupełnie normalne w czasie ciąży. Ale byłam pewna, że ​​tak nie jest” – napisała Christie na swojej stronie at Facebook.

Christie próbowała namówić ją na USG, badanie krwi i konsultację z innymi specjalistami. Ale lekarze po prostu ją odrzucili. Dziewczyna została odesłana do domu i zaleciła zażycie tabletki na ból głowy.

"Byłem przerażony. A jednocześnie czułem się bardzo głupio – wszyscy wokół mnie myśleli, że jestem tylko marudzeniem, narzekałem na ciążę ”- mówi Christie.

Dopiero w 32. tygodniu dziewczynce udało się namówić ją do wykonania USG. Ale jej lekarz był na spotkaniu. Po obiecaniu Christy w poczekalni przez dwie godziny, dziewczyna została odesłana do domu – z kolejnym zaleceniem wzięcia pigułki na ból głowy.

„Minęły trzy dni, zanim poczułam, że moje dziecko przestało się ruszać. Znów poszedłem do szpitala i w końcu dostałem USG. Pielęgniarka powiedziała, że ​​serce mojego małego Kaizen już nie bije ”- mówi Christie. „Nie dali mu ani jednej szansy. Gdyby przynajmniej trzy dni wcześniej zrobili USG, pobrali krew do analizy, zrozumieliby, że mam ciężki stan przedrzucawkowy, że moja krew jest dla dziecka trucizną…”

Dziecko zmarło w 32. tygodniu ciąży na stan przedrzucawkowy – poważne powikłanie ciąży, które często kończy się śmiercią zarówno płodu, jak i matki. Christie musiał wywołać poród. Urodził się martwy chłopiec, jej synek, który nigdy nie ujrzał światła.

Dziewczyna, na wpół martwa z żalu, poprosiła o pozwolenie pożegnania się z dzieckiem. Zrobione w tym momencie zdjęcie to jedyne, co pozostało jej w pamięci o Kaizen.

Sesja zdjęciowa:
facebook.com/kristy.loves.tylah:

Teraz sama Christie musiała walczyć o swoje życie. Zabijał ją stan przedrzucawkowy poporodowy. Ciśnienie było tak duże, że lekarze poważnie bali się udaru, nerki zawodziły.

„Moje ciało walczyło zbyt długo, próbując utrzymać nas oboje przy życiu – mojego chłopca i mnie” – mówi z goryczą Christie. – Strasznie się zorientować, że byłam zaniedbana, ryzykowała życie we mnie, życie, w które tak bardzo zainwestowałam. Nie życzyłbyś tego także swojemu najgorszemu wrogowi. “

Christie to zrobił. Przeżyła. Ale teraz ma przed sobą najstraszniejszą rzecz: wrócić do domu, iść do pokoju dziecinnego, już gotową na pojawienie się tam małego Kaizena.

„Kołyska, w której mój chłopiec nigdy nie będzie spał, książki, których nigdy mu nie przeczytam, garnitury, których nie jest mu przeznaczone… Wszystko dlatego, że nikt nie chciał mnie słuchać. Mój mały Kaizen będzie żył tylko w moim sercu. “

Dodaj komentarz