W Polsce aż 1,5 miliona par bezskutecznie próbuje zajść w ciążę. Jeżeli przyczyna problemu leży po stronie kobiety, może to wynikać z zaburzeń owulacji, endometriozy, a także wcześniejszych zabiegów, np. w chorobach onkologicznych. Pacjenci, którzy przeszli tego typu leczenie, często przez wiele lat nie zdają sobie sprawy, że utracili płodność. Dopóki nie śnią o dziecku.

  1. Leczenie niektórych schorzeń – głównie onkologicznych – zaburza płodność kobiety, ale konieczność szybkiego leczenia sprawia, że ​​jest to kwestia drugorzędna.
  2. Stosunkowo młoda gałąź medycyny – oncofertility, zajmuje się w ten sposób przywracaniem utraconej płodności
  3. Jedną z metod oncofertility jest krioprezerwacja – po zakończeniu leczenia pacjentce wszczepia się zdrowy, uzyskany wcześniej fragment jajnika, który powinien zacząć działać. Czasami pozwala to na naturalne zajście w ciążę. Dzięki temu na świecie urodziło się już 160 dzieci, trzy w Polsce

Zaburzenie płodności jest najczęstszym skutkiem ubocznym leczenia. Chodzi o tzw. terapie gonadotoksyczne, które znajdują zastosowanie w chorobach onkologicznych, reumatycznych, chorobach tkanki łącznej, a także w przypadku mięśniaków czy endometriozy. Szczególnie jeśli chodzi o choroby nowotworowe – czas na rozpoczęcie terapii ma znaczenie. Wtedy płodność schodzi na dalszy plan. Właściwie do niedawna spadał, bo dziś jest więcej sposobów na jego zachowanie. Z myślą o pacjentach poddawanych tego typu terapii powstał dział medycyny – oncofertility. Co to właściwie jest? W jakich sytuacjach jest pomocny? Rozmawiamy o tym z prof. dr. dr hab. n. med. Robert Jachem, kierownik Oddziału Klinicznego Endokrynologii Ginekologicznej i Ginekologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Justyna Wydra: Czym jest onkopłodność?

prof. dr hab. n.med. Robert Jach: Oncofertility to dziedzina z pogranicza ginekologii, onkologii, medycyny rozrodu i endokrynologii ginekologicznej. W skrócie polega na zachowaniu płodności i przywróceniu jej po zakończeniu cyklu leczenia onkologicznego, czy też jakiegokolwiek innego leczenia, w którym stosuje się leki cytotoksyczne. Termin powstał w 2005 roku, ale jako procedura medyczna funkcjonuje od 2010 roku. Pojęcie to wprowadził do medycyny amerykański badacz – prof. Teresa K. Woodruff z University of Northwestern w Chicago. Od stycznia br. w Stanach Zjednoczonych, zgodnie ze stanowiskiem Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu ASRM, zamrażanie tkanki jajnika, jedna z metod stosowanych w onkopłodności, nie jest już uważane za eksperymentalne. W Europie, w tym w Polsce, trwają obecnie prace nad jej oficjalnym uznaniem.

Jakie metody są stosowane w tej dziedzinie?

W pierwszej kolejności, jeśli to możliwe, stosuje się zabiegi chirurgiczne oszczędzające narządy rozrodcze. Zamiast usuwać macicę i jajniki, wykonuje się zabieg chirurgiczny w celu zachowania tych narządów. Jednak istotą całego zabiegu są techniki wspomaganego rozrodu, które zapewniają funkcje rozrodcze w trakcie leczenia.

Do tego typu technik należą: zamrażanie jaj dla kobiet, nasienie dla mężczyzn, procedura in vitro (mrożenie zarodków), a także zamrażanie (kriokonserwacja) fragmentu tkanki jajnika pobranego podczas laparoskopii, jeszcze przed wdrożeniem chemioterapii lub radioterapii. Po zakończeniu takiego leczenia gonadotoksycznego pacjentce wszczepia się zdrowy, usunięty wcześniej fragment jajnika, który powinien wtedy pełnić swoją podstawową funkcję, zarówno hormonalną, jak i zarodkową. W efekcie czasami skutkuje to możliwością zajścia w ciążę naturalną, bez konieczności ingerencji w postaci zabiegów wspomaganego rozrodu, które często z różnych powodów są dla pary niedopuszczalne.

Jakie są zalety tej metody?

Przede wszystkim metoda kriokonserwacji pobranej laparoskopowo tkanki jajnikowej jest krótsza niż procedura in vitro. Można to zrobić w jeden dzień. Pacjent, który dowie się, że np. za dwa tygodnie rozpocznie leczenie onkologiczne, po spełnieniu odpowiednich kryteriów, powinien zostać zakwalifikowany do małoinwazyjnego zabiegu laparoskopowego. Zajmuje to około 45 minut. W tym czasie pobierany jest fragment jajnika (ok. 1 cm)2) oraz technikami oncofertility, ten wycinek tkanki zostaje zachowany. Pacjent może wrócić do domu tego samego lub następnego dnia. Po krótkiej rekonwalescencji jest gotowa do głównego leczenia, najczęściej onkologicznego. Tego typu zabiegi często powodują niepłodność. Po ich zakończeniu kobieta może wrócić do ośrodka, gdzie wcześniej pobraną i odmrożoną tkankę implantuje się do jajnika metodą laparoskopii. Zwykle organ przejmuje wówczas utraconą funkcję. W wyniku zabiegów oncofertility taka pacjentka może nawet zajść w ciążę w sposób naturalny. Jajniki są przywracane do funkcji kiełkowania przez około dwa lata. W niektórych przypadkach czas ten znacznie się wydłuża.

Dlaczego pacjentka może stracić płodność po radioterapii lub chemioterapii?

Aby wyjaśnić ten mechanizm, musisz wiedzieć, jak rozwija się rak. Jest to szybki, niekontrolowany podział komórek przez naturalne mechanizmy obronne organizmu. Komórki mnożą się w niekontrolowany sposób, tworząc guz, który nacieka sąsiednie tkanki, powodując również powstawanie przerzutów do naczyń limfatycznych i naczyń krwionośnych. Mówiąc potocznie, raka można określić jako pasożyta, który niszczy swojego żywiciela. Z kolei chemioterapia lub radioterapia, czyli leczenie gonadotoksyczne, ma na celu zniszczenie tych szybko dzielących się komórek. Oprócz blokowania komórek rakowych, powstrzymuje również inne szybko dzielące się komórki w organizmie. Do tej grupy należą mieszki włosowe (stąd wypadanie włosów charakterystyczne dla chemioterapii), komórki szpiku kostnego (które mogą powodować anemię i leukopenię) i przewodu pokarmowego (co powoduje nudności i wymioty) i wreszcie komórki rozrodcze – które prowadzą do bezpłodności.

  1. Sukces francuskich lekarzy. Pacjentka, która utraciła płodność po chemioterapii, urodziła dziecko metodą IVM

Ile dzieci urodziło się do tej pory dzięki krioprezerwacji, o której mówiliśmy wcześniej?

Na świecie urodziło się około 160 dzieci dzięki metodzie kriokonserwacji i reimplantacji zdrowej tkanki jajnikowej do organizmu pacjentek po terapii gonadotoksycznej. Biorąc pod uwagę fakt, że w naszym kraju zabieg nadal uważany jest za eksperymentalny i nie jest refundowany przez NFZ, wiemy już o trójce dzieci urodzonych w ten sposób w Polsce. Dwie z nich urodziły pacjentki w ośrodku, w którym pracuję.

Warto również wspomnieć, że od pacjentek, które jeszcze nie zdecydowały się na ten zabieg, zebrano i zamrożono kilkadziesiąt tkanek jajników. Część z nich jest jeszcze w trakcie leczenia onkologicznego, a reszta po prostu jeszcze nie zdecydowała się na prokreację.

Czy pacjenci, którzy mają zostać poddani terapii gonadotoksycznej, są informowani o możliwościach metod oncofertility? Lekarze wiedzą o tej technice?

Niestety nie dysponujemy reprezentatywnymi danymi na temat świadomości lekarzy, ale w ramach prac grupy roboczej ds. zachowania płodności u pacjentek onkologicznych Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej przeprowadziliśmy własne badania ankietowe. Pokazują one, że w szeroko rozumianej grupie docelowej onkologów, ginekologów, onkologów, onkologów klinicznych i radioterapeutów istnieje świadomość tego problemu (ponad 50% respondentów słyszało o metodzie), ale tylko niecałe 20%. lekarze kiedykolwiek omawiali to z pacjentem.

Wracając do pierwszej części pytania, członkowie różnych organizacji pacjenckich są w pełni świadomi zarówno problemu, jak i jego potencjalnych powikłań, a także możliwych rozwiązań. Nie jest to jednak również grupa reprezentatywna. Niestety kobiety niezwiązane z tego typu grupą zwykle nie mają tak dużej wiedzy. Dlatego cały czas prowadzimy różnego rodzaju szkolenia, a tematyka pojawia się podczas licznych konferencji i webinariów. Dzięki temu świadomość pacjentów na ten temat wciąż rośnie, ale moim zdaniem nadal dzieje się to zbyt wolno.

Informacje o specjaliście:

prof. dr hab. n.med. Robert Jach jest specjalistą położnictwa i ginekologii, specjalistą ginekologii onkologicznej, specjalistą endokrynologii ginekologicznej i medycyny rozrodu. Prezes Polskiego Towarzystwa Kolposkopii i Patofizjologii Szyjki Macicy, konsultant wojewódzki w zakresie endokrynologii ginekologicznej i rozrodu. Jest kierownikiem Oddziału Klinicznego Endokrynologii Ginekologicznej i Ginekologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Leczy również w Superior Medical Center w Krakowie.

Przeczytaj także:

  1. Depresja poporodowa po zapłodnieniu in vitro. Problem, o którym prawie się nie mówi
  2. Najczęstsze mity na temat zapłodnienia in vitro
  3. Dziesięć grzechów przeciwko płodności

Dodaj komentarz