Kłusownictwo i ograniczenia w zbieraniu grzybów w różnych krajach

Pomysł, że nikt poza s nie zbiera grzybów w Europie, jest wielkim nieporozumieniem. I nie chodzi tylko o to, że naszym byłym i obecnym rodakom udało się już wyszkolić pewną liczbę Niemców, Francuzów itp. „Ciche polowanie”.

To prawda, w przeciwieństwie do nas, w Europie zbiera się tylko kilka rodzajów grzybów. Na przykład w Austrii pierwsze zasady dotyczące zbierania grzybów pojawiły się już w 1792 r. Zgodnie z tymi zasadami, na przykład, russula nie mogła być sprzedawana, ponieważ ich cechy wyróżniające uznano za niewiarygodne. W rezultacie w Wiedniu w 14. wieku dopuszczono do sprzedaży tylko 50 rodzajów grzybów. I dopiero w II wieku ich liczba wzrosła do 2. Jednak dziś tylko co dziesiąty Austriak udaje się do lasu na grzyby. Ponadto austriackie przepisy, pod groźbą grzywny, ograniczają zbieranie grzybów: bez zgody właściciela lasu nikt nie ma prawa zbierać więcej niż XNUMX kilogramów.

Ale… To, czego Austriacy nie mogą zrobić, jak się okazało, jest możliwe dla Włochów. Kilka lat temu, na południu Austrii, na ziemiach graniczących z Włochami, toczyły się prawdziwe „wojny o białych”. Faktem jest, że włoscy miłośnicy świeżych grzybów, ciche polowania (lub łatwe pieniądze) zorganizowali prawie całe grzybowe autobusy do Austrii. (W samych północnych Włoszech, gdzie zasady zbierania grzybów są dość surowe: grzybiarz musi mieć pozwolenie z terenu, do którego należy las; licencje wydawane są na jeden dzień, ale można zbierać grzyby tylko na liczby parzyste , nie wcześniej niż o 7 rano i nie więcej niż jeden kilogram na osobę.)

W rezultacie we Wschodnim Tyrolu zniknęły białe grzyby. Austriaccy leśnicy wszczęli alarm i wskazali na samochody z włoskimi numerami, które masowo przekraczają granicę i ustawiają się wzdłuż tyrolskich zarośli.

Jak powiedział jeden z mieszkańców prowincji Karyntii, sąsiedniego Tyrolu: „Włosi przyjeżdżają z telefonami komórkowymi i po odkryciu grzybni zwołują do niej tłum ludzi, a my zostajemy z gołą pościelą i zniszczoną grzybnią. ”. Apoteoza to historia zatrzymania samochodu z Włoch na granicy z Włochami. W bagażniku tego samochodu znaleziono 80 kg grzybów. Następnie w Karyntii wprowadzono specjalne licencje grzybowe za 45 euro i mandaty za nielegalne zbieranie grzybów (do 350 euro).

Podobna historia rozwija się również na granicy szwajcarsko-francuskiej. Tutaj Szwajcarzy to grzybowe „wahadłowce”. Szwajcarskie kantony najczęściej regulują ilość zbieranych grzybów do 2 kg dziennie na osobę. W niektórych miejscach zbiórka bielików, kurek i smardze jest ściśle monitorowana. W innych kantonach przydzielane są specjalne dni grzybowe. Na przykład w kantonie Gryzonia w poniedziałki, środy i piątki można zebrać nie więcej niż 1 kg grzybów na osobę, a 10 i 20 każdego miesiąca zbieranie grzybów jest generalnie zabronione. Biorąc pod uwagę, że poszczególne osady mają prawo dołożyć do tego inne ograniczenia, jasne jest, jak ciężkie jest życie szwajcarskich grzybiarzy. Nic dziwnego, że przyzwyczaili się jeździć do Francji, korzystając z faktu, że nie ma tak surowych zasad. Jak pisze francuska prasa, jesienią skutkują to prawdziwymi nalotami na francuskie lasy. Dlatego w sezonie grzybowym francuscy celnicy zwracają szczególną uwagę na szwajcarskich kierowców, a zdarzały się nawet przypadki, gdy niektórzy z nich, zebrawszy zbyt dużo grzybów, trafiali do więzienia.

Dodaj komentarz