Jason Taylor: nowa sztuka pasuje do środowiska

O ile w czasach Marcela Duchampa i innych wesołych dadaistów modne było wystawianie w galeriach kół rowerowych i pisuarów, to teraz jest odwrotnie – postępowi artyści starają się organicznie wpasować swoje prace w otoczenie. Z tego powodu obiekty sztuki czasami rosną w najbardziej nieoczekiwanych miejscach, bardzo odległych od dni otwarcia. 

35-letni brytyjski rzeźbiarz Jason de Caires Taylor dosłownie utopił swoją wystawę na dnie morza. Z tego zasłynął, zapewniając sobie tytuł pierwszego i głównego specjalisty od podwodnych parków i galerii. 

Wszystko zaczęło się od podwodnego parku rzeźb w Zatoce Molinier u wybrzeży wyspy Grenada na Karaibach. W 2006 roku Jason Taylor, absolwent Camberwell College of Art, doświadczony instruktor nurkowania i podwodny przyrodnik w niepełnym wymiarze godzin, przy wsparciu Ministerstwa Turystyki i Kultury Grenady stworzył wystawę 65 naturalnych rozmiarów postaci ludzkich. Wszystkie zostały odlane z przyjaznego dla środowiska betonu na podobieństwo lokalnych macho i muchacho pozujących artyście. A ponieważ beton jest czymś trwałym, pewnego dnia prawnuk jednego z opiekunów, mały Grenadczyk, będzie mógł powiedzieć swojemu przyjacielowi: „Chcesz, żebym ci pokazał mojego pradziadka?” I pokaże. Mówienie znajomemu, aby założył maskę do nurkowania. Maska nie jest jednak potrzebna – rzeźby montuje się na płytkiej wodzie, dzięki czemu widać je wyraźnie zarówno ze zwykłych łodzi, jak i ze specjalnych jachtów wycieczkowych ze szklanym dnem, przez które można oglądać podwodną galerię bez wypalania oczu oślepiający film blasku słońca. 

Podwodne rzeźby to urzekający widok, a jednocześnie przerażający. A w rzeźbach Taylora, które przez okular tafli wody wydają się być o ćwierć większe od ich rzeczywistych rozmiarów, jest osobliwa dziwna atrakcja, ta sama, która od dawna sprawia, że ​​ludzie z niepokojem i ciekawością spoglądają na manekiny, wystawy wosku. figurki i duże, umiejętnie wykonane lalki… Kiedy patrzy się na manekina, wydaje się, że zaraz się poruszy, podniesie rękę lub coś powie. Woda wprawia rzeźby w ruch, kołysanie fal stwarza iluzję, że podwodni ludzie rozmawiają, odwracają głowy, przestępują z nogi na nogę. Czasami wydaje się nawet, że tańczą… 

„Alternacja” Jasona Taylora to okrągły taniec dwudziestu sześciu rzeźb dzieci różnych narodowości trzymających się za ręce. „Zostańcie dziećmi, stańcie w kręgu, jesteś moim przyjacielem, a ja twoim przyjacielem” – tak w skrócie można opowiedzieć ideę, którą artysta chciał zwizualizować tą rzeźbiarską kompozycją. 

W folklorze Grenady istnieje przekonanie, że kobieta, która umiera przy porodzie, wraca na ziemię, by zabrać ze sobą mężczyznę. To jej zemsta za to, że związek z płcią męską przyniósł jej śmierć. Zmienia się w piękność, uwodzi ofiarę, a następnie, zanim zabierze nieszczęśnika do krainy zmarłych, przybiera swój prawdziwy wygląd: szczupłą jak czaszka twarz, zapadnięte oczodoły, słomkowy kapelusz z szerokim rondem, biały bluzka o kroju narodowym i długa lejąca się spódnica… Wraz ze zgłoszeniem Jasona Taylora jedna z tych kobiet – „Diabeł” – zstąpiła do świata żywych, ale skamieniała na dnie morza i nigdy nie dotarła do swojego ostatecznego celu… 

Inna grupa rzeźbiarska – „Reef of Grace” – rzeczywiście przypomina szesnaście utopionych kobiet, swobodnie rozciągniętych na dnie morskim. Również w podwodnej galerii znajduje się „Martwa natura” – zastawiony stół, który gościnnie wita nurków dzbankiem i przekąską, jest „Rowerzysta” pędzący w nieznane oraz „Sienna” – młoda płaz dziewczyna z opowiadania przez pisarza Jacoba Rossa. Taylor specjalnie wykonał swoje ciało z wędzisk, aby ryby mogły swobodnie przemykać się między nimi: to jego metafora na temat związku tej niezwykłej dziewczyny z żywiołem wody. 

Nie tylko właściwości optyczne wody modyfikują galerię podwodną. Z biegiem czasu jego eksponaty stają się domem dla rdzennych mieszkańców morza – twarze posągów pokryte są puchem alg, na ich ciałach osiadają mięczaki i stawonogi… Taylor stworzył model, na przykładzie którego można obserwować zachodzące procesy umieszczać co sekundę w głębinach morza. W każdym razie tak właśnie pozycjonuje się ten park – nie tylko sztuka, którą trzeba beztrosko cieszyć się, ale dodatkowy powód, by pomyśleć o kruchości natury, o tym, jak ważna jest dbałość o nią. Ogólnie obserwuj i pamiętaj. W przeciwnym razie ryzykujesz, że zostaniesz przedstawicielem zaginionej cywilizacji, której najlepsze osiągnięcia wybiorą glony… 

Być może właśnie dzięki odpowiednim akcentom podwodny park Grenady nie stał się wyjątkowym dziełem „kawałków”, ale położył podwaliny pod cały kierunek. W latach 2006-2009 Jason zrealizował jeszcze kilka małych projektów w różnych częściach świata: w rzece w pobliżu XIX-wiecznego zamku Chepstow (Walia), przy West Bridge w Canterbury (Kent), w prefekturze Heraklion na wyspie Krety. 

W Canterbury Taylor położył dwie kobiece postacie na dnie rzeki Stour, aby były wyraźnie widoczne z mostu przy Zachodniej Bramie do zamku. Ta rzeka oddziela nowe i stare miasto, przeszłość i teraźniejszość. Obecne mycie rzeźb Taylora będzie je stopniowo niszczyć, tak aby służyły jako swoisty zegar, zasilany naturalną erozją… 

„Oby nasze serca nigdy nie stały się tak twarde jak nasze umysły” – czytamy na kartce z butelki. Z takich butelek, jakby pozostawionych po starożytnych nawigatorach, rzeźbiarz stworzył Archiwum Utraconych Snów. Ta kompozycja była jedną z pierwszych w podwodnym muzeum w Meksyku, niedaleko miasta Cancun, które Taylor zaczął tworzyć w sierpniu 2009 roku. Quiet Evolution to nazwa tego projektu. Ewolucja jest cicha, ale plany Taylora są imponujące: planują zainstalować w parku 400 rzeźb! Brakuje tylko Ichthyandera Bielajewa, który byłby idealnym opiekunem takiego muzeum. 

Władze meksykańskie zdecydowały się na ten projekt, aby uratować rafy koralowe w pobliżu półwyspu Jukatan przed tłumami turystów, którzy dosłownie rozbierają rafy na pamiątki. Pomysł jest prosty – po zapoznaniu się z ogromnym i niezwykłym podwodnym muzeum nurkowie turyści stracą zainteresowanie Jukatanem i zostaną wciągnięci do Cancun. Tak więc podwodny świat zostanie uratowany, a budżet państwa nie ucierpi. 

Należy zauważyć, że Muzeum Meksykańskie, mimo twierdzeń o wyższości, nie jest jedynym muzeum pod wodą na świecie. Na zachodnim wybrzeżu Krymu od sierpnia 1992 r. istnieje tzw. Aleja Przywódców. To ukraiński podwodny park. Podobno miejscowi są z niego bardzo dumni – w końcu znajduje się w międzynarodowych katalogach najciekawszych miejsc do nurkowania. Kiedyś znajdowała się podwodna sala kinowa studia filmowego w Jałcie, a teraz na półkach naturalnej niszy można zobaczyć popiersia Lenina, Woroszyłowa, Marksa, Ostrowskiego, Gorkiego, Stalina, Dzierżyńskiego. 

Ale ukraińskie muzeum uderzająco różni się od swojego meksykańskiego odpowiednika. Faktem jest, że dla meksykańskich eksponatów wykonywane są specjalnie, co oznacza uwzględnienie specyfiki podwodnej. A dla Ukraińca, twórca muzeum, nurek Wołodymyr Borumensky, jeden po drugim gromadzi liderów i socrealistów ze świata, tak aby najzwyklejsze lądowe popiersia spadły na dno. Ponadto Leninowie i Stalinowie (Taylorowi wydawałoby się to prawdopodobnie największym bluźnierstwem i „ekologiczną nieodpowiedzialnością”) są regularnie oczyszczani z glonów. 

Ale czy posągi na dnie morza naprawdę walczą o ocalenie przyrody? Z jakiegoś powodu wydaje się, że projekt Taylora ma coś wspólnego z holograficzną reklamą na nocnym niebie. Oznacza to, że prawdziwym powodem powstania parków podwodnych jest ludzkie pragnienie rozwijania coraz to nowych terytoriów. Do własnych celów wykorzystujemy już większość lądu, a nawet orbity ziemskiej, teraz przekształcamy dno morskie w obszar rozrywki. Nadal błąkamy się po płyciznach, ale czekaj, czekaj, bo będzie więcej!

Dodaj komentarz