«To tymczasowe»: czy warto inwestować w komfort, wiedząc, że nie potrwa długo?

Czy warto podjąć wysiłek wyposażenia tymczasowego domu? Czy konieczne jest wydawanie środków na tworzenie komfortu „tu i teraz”, gdy wiemy, że za jakiś czas sytuacja się zmieni? Być może umiejętność i chęć stworzenia sobie komfortu, niezależnie od czasowości sytuacji, ma pozytywny wpływ na nasz stan — zarówno emocjonalny, jak i fizyczny.

Przeprowadzając się do wynajętego mieszkania, Marina była oburzona: kran kapał, zasłony były „babci”, a łóżko stało tak, że poranne światło padało bezpośrednio na poduszkę i nie pozwalało jej spać. „Ale to jest tymczasowe! — sprzeciwiła się słowom, że wszystko można naprawić. „To nie jest moje mieszkanie, jestem tu od niedawna!” Pierwsza umowa najmu została sporządzona, jak to zwykle bywa, od razu na rok. Minęło dziesięć lat. Nadal mieszka w tym mieszkaniu.

W poszukiwaniu stabilności często tęsknimy za ważnymi momentami, które mogłyby dziś zmienić nasze życie na lepsze, wnieść do życia więcej komfortu, co w efekcie pozytywnie wpłynęłoby na nasz nastrój i ewentualnie samopoczucie.

Buddyści mówią o nietrwałości życia. Heraklitowi przypisuje się słowa, że ​​wszystko płynie, wszystko się zmienia. Patrząc wstecz, każdy z nas mógł potwierdzić tę prawdę. Ale czy to oznacza, że ​​tymczasowość nie jest warta naszych wysiłków, nie jest warta uczynienia jej wygodnym, wygodnym? Dlaczego krótki okres naszego życia jest mniej wartościowy niż dłuższy?

Wydaje się, że wielu po prostu nie jest przyzwyczajonych do dbania o siebie tu i teraz. Już dziś stać na najlepsze — nie najdroższe, ale najwygodniejsze, nie najmodniejsze, ale najbardziej przydatne, odpowiednie dla Twojego komfortu psychicznego i fizycznego. Być może jesteśmy leniwi i maskujemy to wymówkami i racjonalnymi myślami o marnowaniu zasobów na tymczasowe.

Ale czy komfort w każdej chwili jest tak nieważny? Czasami potrzeba kilku prostych kroków, aby poprawić sytuację. Oczywiście nie ma sensu inwestować dużych pieniędzy w remont wynajmowanego mieszkania. Ale naprawienie kranu, którego używamy na co dzień, to uczynienie go lepszym dla nas samych.

„Nie należy iść za daleko i myśleć tylko o jakimś mitycznym „później”

Gurgen Chaczaturian, psychoterapeuta

Historia Mariny, w formie, w jakiej została tu opisana, obfituje w dwie bardzo charakterystyczne dla naszych czasów warstwy psychologiczne. Pierwszy to syndrom odroczonego życia: „Teraz będziemy pracować w przyspieszonym tempie, oszczędzać na samochód, mieszkanie i dopiero wtedy będziemy żyć, podróżować, tworzyć dla siebie komfort”.

Drugi to stabilne i pod wieloma względami sowieckie wzorce, wzorce, w których w obecnym życiu, tu i teraz, nie ma miejsca na pociechę, ale jest coś na kształt cierpienia, udręki. A także niechęć do inwestowania w swoje obecne samopoczucie i dobry nastrój z powodu wewnętrznego strachu, że jutro tych pieniędzy może już nie być.

Dlatego wszyscy oczywiście powinniśmy żyć tu i teraz, ale z pewnym spojrzeniem w przyszłość. Nie można zainwestować wszystkich zasobów tylko w bieżący dobrobyt, a zdrowy rozsądek podpowiada, że ​​trzeba też zostawić rezerwę na przyszłość. Z drugiej strony nie warto też posuwać się za daleko i myśleć tylko o jakimś mitycznym „później”, zapominając o teraźniejszości. Co więcej, nikt nie wie, jaka będzie przyszłość.

„Ważne jest, aby zrozumieć, czy dajemy sobie prawo do tej przestrzeni, czy żyjemy, starając się nie zajmować dużo miejsca”

Anastasia Gurnewa, terapeutka gestalt

Gdyby to była konsultacja psychologiczna, wyjaśniłbym kilka punktów.

  1. Jak idą prace remontowe w domu? Czy są stworzeni, by dbać o dom czy o siebie? Jeśli chodzi o siebie, to zdecydowanie warto, a jeśli wprowadza się ulepszenia w domu, to prawda, po co inwestować w cudzy.
  2. Gdzie przebiega granica między tym, co tymczasowe, a… czym, nawiasem mówiąc? «Na zawsze», wieczne? Czy to się w ogóle zdarza? Czy ktoś ma jakieś gwarancje? Zdarza się, że wynajmowane mieszkania „przewyższają” własne pod względem liczby przeżytych lat. A jeśli mieszkanie nie jest twoje, ale powiedzmy młody człowiek, czy warto w nie inwestować? Czy to tymczasowe, czy nie?
  3. Skala wkładu w komfort przestrzeni. Dopuszczalne jest cotygodniowe czyszczenie, ale tapetowanie nie? Owinięcie kranu ściereczką jest odpowiednim środkiem do dbania o wygodę, ale wezwanie hydraulika już nie? Gdzie leży ta granica?
  4. Gdzie jest próg tolerancji na dyskomfort? Wiadomo, że mechanizm adaptacji działa: rzeczy, które ranią oko i powodują dyskomfort na początku życia w mieszkaniu, z czasem przestają być zauważane. Ogólnie jest to nawet przydatny proces. Co można mu się przeciwstawić? Przywracanie wrażliwości na uczucia, komfort i dyskomfort poprzez praktyki uważności.

Możesz kopać głębiej: czy człowiek daje sobie prawo do tej przestrzeni, czy żyje, starając się nie zajmować dużo miejsca, zadowalając się tym, co ma? Czy pozwala sobie nalegać na zmiany, zmieniać otaczający go świat według własnego uznania? Poświęcać energię, czas i pieniądze, aby przestrzeń była jak w domu, tworząc komfort i utrzymując więź z miejscem zamieszkania?

***

Dziś mieszkanie Mariny wygląda przytulnie i czuje się w nim komfortowo. W ciągu tych dziesięciu lat miała męża, który naprawił kran, wybrał z nią nowe zasłony i przestawił meble. Okazało się, że można na nią wydać nie tyle pieniędzy. Ale teraz lubią spędzać czas w domu, a ostatnie okoliczności pokazały, że może to być szczególnie ważne.

Dodaj komentarz