„Umierający raj”, czyli jak Oceania schodzi pod wodę

Wyspy Salomona to archipelag małych skrawków lądu w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego. Z populacją nieco ponad pół miliona i podobnym obszarem rzadko zasługują na uwagę w kanale informacyjnym. Dokładnie rok temu kraj stracił pięć wysp.

Wyspy a poziom morza 

Oceania to turystyczny „raj” na Ziemi. Ten region mógłby stać się światowym kurortem, ale najwyraźniej nie jest to już przeznaczenie. Ta część świata to rozproszenie maleńkich wysp, które zdobią rozległy Ocean Spokojny.

Istnieją trzy rodzaje wysp:

1. kontynent (dawne części lądu, które oddzieliły się od kontynentu w wyniku ruchów tektonicznych lub zalania poszczególnych obszarów lądowych),

2. wulkaniczne (są to szczyty wulkanów wystające ponad wodę),

3. koralowiec.

Oto atole koralowe są zagrożone.

Według międzynarodowych obserwatorów od 1993 roku poziom wody w Oceanie Światowym podnosi się co roku o 3,2 mm. To jest średnia. Do 2100 r. poziom ma wzrosnąć o 0,5-2,0 m. Wskaźnik jest mały, jeśli nie wiesz, że średnia wysokość wysp Oceanii to 1-3 metry…

Mimo przyjęcia w 2015 roku międzynarodowego porozumienia, zgodnie z którym państwa będą dążyły do ​​utrzymania wzrostu temperatury na poziomie 1,5-2,0 stopni, jest to skrajnie nieskuteczne. 

Pierwsze „ofiary”

Wraz z nadejściem nowego tysiąclecia przepowiednie zapisane w podręcznikach geografii zaczęły się spełniać. Przykładów jest wiele – przyjrzyjmy się bliżej trzem krajom. 

Papua Nowa Gwinea

To tutaj w 2006 roku zrealizowali coś, co mogło uratować mieszkańców Oceanii. W niektórych scenariuszach wiele milionów ludzi będzie musiało przez to przejść.

Atol Kilinaailau miał powierzchnię około 2 km2. Najwyższy punkt wyspy znajduje się 1,5 metra nad poziomem morza. Według obliczeń wyspa powinna zniknąć pod wodą w 2015 roku, co też się stało. Rząd kraju rozwiązał problem na czas, nie czekając na konferencję. Od 2006 roku mieszkańcy zostali przeniesieni na sąsiednią wyspę Bougainville. Nowy dom otrzymało 2600 osób. 

Kiribati

Jedyne państwo, które znajduje się na wszystkich półkulach. Rząd kraju zwrócił się do sąsiedniego Fidżi z ofertą zakupu kilku wysp w celu przesiedlenia mieszkańców. Już około 40 wysp całkowicie zniknęło pod wodą – a proces ten trwa. Prawie cała populacja kraju (około 120 tysięcy osób) przeniosła się dziś na stołeczną wyspę Tarawa. To ostatni większy kawałek ziemi, na którym skupiają się Kiribati. I nadchodzi morze…

Fidżi nie jest gotowe sprzedać swojej ziemi, co jest zrozumiałe – im też zagraża ocean. Władze Kiribati planowały budowę sztucznych wysp, ale nie było na to pieniędzy. I gdzieś budują sztuczne wyspy dla piękna i turystyki, ale nie dla zbawienia. 

tuvalu

Obszarowo outsider wśród krajów świata, wyprzedzając jedynie Nauru, Monako i Watykan. Archipelag położony jest na kilkunastu małych atolach, które stopniowo ulegają erozji i schodzą pod turkusowe fale Oceanu Spokojnego.

Kraj do 2050 roku może stać się pierwszym na świecie podwodnym państwem. Oczywiście będzie kawałek skały na budynek rządowy – i to wystarczy. Dziś kraj próbuje znaleźć miejsce „przeniesienia”.

Naukowcy uważają, że wzrost poziomu mórz jest tutaj tymczasowy i ma związek z geologią. Warto jednak zastanowić się, co zrobić w przypadku przedłużającej się powodzi. 

W nowym stuleciu pojawił się nowy typ uchodźcy – „klimatyczny”. 

Dlaczego „Ocean się podnosi” 

Globalne ocieplenie nikogo nie oszczędza. Ale jeśli podejdziesz do kwestii wzrostu poziomu mórz nie z punktu widzenia „żółtej prasy” i tych samych programów telewizyjnych, ale zwrócisz się do na wpół zapomnianej nauki.

Relief europejskiej części Rosji ukształtował się w okresie zlodowacenia. I bez względu na to, jak bardzo się starasz, powiązanie odwrotu lodowca ze szkodliwym wpływem na warstwę ozonową neandertalczyków nie zadziała.

Cykle Milankovicia to fluktuacje ilości światła słonecznego i promieniowania docierającego do planety w długich okresach czasu. Ta definicja służy jako kluczowy parametr w paleoklimatologii. Położenie Ziemi w przestrzeni nie jest stałe i istnieje kilka cykli przemieszczeń głównych punktów, które wpływają na odbierane promieniowanie ze Słońca. We Wszechświecie wszystko jest superprecyzyjne, a odchylenie o jedną setną stopnia może doprowadzić do przekształcenia planety w gigantyczną „kulę śnieżną”.

Najmniejszy cykl trwa 10 lat i jest związany z przesunięciem peryhelium.

Nie wchodząc w szczegóły, dziś żyjemy w apogeum ery interglacjału. Według prognoz naukowców w najbliższym czasie powinien rozpocząć się spadek temperatury, który po 50 latach doprowadzi do epoki lodowcowej.

I tutaj warto pamiętać o efekcie cieplarnianym. Sam Milutin Milankovich powiedział, że „decydującym momentem zlodowacenia nie jest mroźna zima, ale chłodne lato”. Z tego wynika, że ​​jeśli akumulacja CO2 zatrzymuje ciepło w pobliżu powierzchni Ziemi, to właśnie z tego powodu wskaźniki temperatury rosną, a spadek oddala się.

Nie błagając o „zasługi” ludzkości w tworzeniu ocieplenia, nie należy przechodzić cyklicznie w samobiczowaniu. Lepiej szukać wyjścia z problemu – w końcu jesteśmy „ludźmi XX wieku”. 

Perspektywy „nowej Atlantydy” 

W Oceanii jest około 30 niezależnych państw i terytoriów zależnych. Każde z nich ustępuje przedmieściom Moskwy pod względem liczby ludności i rzadko przekracza próg 100 tys. mieszkańców. Powierzchnia wysp w całej Oceanii jest w przybliżeniu równa powierzchni regionu moskiewskiego. Tu nie ma oleju. Nie ma tu rozwiniętego przemysłu. W rzeczywistości Południowy Pacyfik jest całkowicie oryginalną częścią planety, która nie nadąża za resztą świata i próbuje zbudować własny świat. Tubylcy żyją zgodnie z tradycjami swoich przodków i prowadzą miarowy tryb życia rybaków. Tylko turystyka utrzymuje kontakt z resztą planety.

Zawsze brakuje świeżej wody – skąd się bierze na atolu?

Ziemi jest tak mało, że nie ma cmentarzy – wielki luksus dać 2 m2 pod grobem. Każdy metr zalany przez ocean ma znaczący wpływ na mieszkańców wyspy.

Liczne porozumienia zawierane na niekończących się szczytach mają bardzo małą wartość praktyczną. A problem narasta z każdym dniem. Perspektywy są następujące – za kilka stuleci nie będzie Oceanii. Lubię to.

Jeśli oderwiemy się od populizmu i pompatycznych przemówień, to możemy opracować programy przesiedleń mieszkańców takich republik jak Tuvalu, ale sąsiednich wysp. Indonezja i Papua-Nowa Gwinea od dawna deklarują gotowość udostępnienia niezamieszkałych wulkanicznych wysp pod zasiedlenie potrzebującym. I robią to z powodzeniem!

Koncepcja jest prosta:

1. W niektórych krajach regionu znajdują się słabo zaludnione i niezamieszkane wyspy, którym nie grozi powódź.

2. Sąsiednie państwa „schodzą” pod wodę.

3. Terytorium zostaje przydzielone – a ludzie otrzymują nowy dom.

Oto naprawdę praktyczne rozwiązanie problemu! Nazywamy te kraje „Trzecim Światem” i są one znacznie bardziej efektywne w podejściu do problemów.

Jeśli największe państwa pomogą opracować programy planowanego zasiedlenia wysp, wówczas może zostać przeprowadzony największy ratunek w historii świata – przesiedlenie tonących krajów na nowe ziemie. Imponujący projekt, ale czy zostanie zrealizowany. 

Globalne ocieplenie i podnoszenie się poziomu mórz to poważny problem środowiskowy. Temat jest aktywnie „podgrzewany” przez media, co negatywnie wpływa na całokształt sytuacji. Należy pamiętać, że jest to kwestia naukowa i należy do niej podejść w ten sam sposób – naukowo iw sposób wyważony. 

 

Dodaj komentarz