Psie życie, czyli jak przywrócić prawa zwierzętom?

Chcę tylko to powiedzieć u mnie nie ma podziału zwierząt na przyjaciół - koty i psy i jedzenie – krowy, kury, świnie. Wszyscy mają równe prawa, tylko osoba na chwilę o tym zapomniała. Ale na pewno zapamięta. Wątpiącym sceptykom, którzy są gotowi sprzeciwić się mojej optymistycznej nadziei, od razu przypomnę, że kiedyś niewolnictwo było normą, a kobietę uważano za rzecz. Więc wszystko jest możliwe. Ale w tym artykule zostawię swoje poglądy na bok, aby napisać o ludziach, którzy poświęcają całe swoje życie, swój czas i życzliwość, aby ratować zwierzaki przed zimnem, okrucieństwem ludzi…

Moim zdaniem potrzeba zwierzaków zniknęła w momencie, gdy ktoś wprowadził się do betonowych budynków mieszkalnych. Koty nie mają gdzie złapać myszy, zamiast psów są dozorcy i zamki szyfrowe. Zwierzęta stały się ozdobami, a niektórzy decydują się je od czasu do czasu zmieniać: zamiast „nagle dorosłego znudzonego kota” jest „słodki mały NOWY kociak” itp.

W rzeczywistości są zwierzęta dzikie i domowe. Zwierzęta są również mięsożercami i trzeba je nakarmić. Taki jest paradoks. Nawiasem mówiąc, mieszkając w prywatnym domu, kot dostaje własne jedzenie i nie ma problemu z karmieniem zwierzaka. Ale większość z tych, którzy czytają te słowa, prawdopodobnie mieszka w wieżowcu. Miło byłoby w ogóle nie mieć zwierząt domowych i przerzucić rozwiązanie problemu na czyjeś barki. Ale chodzi o to, że my, ci, którzy nie jedzą żywych istot, kochamy je wszystkie – zarówno krowy, jak i psy! A pewnego dnia na swojej drodze na pewno spotkasz porzuconego szczeniaka. Oczywiście nie da się tego ominąć. Musimy oszczędzać. Szkoda krów i cieląt, ale zwykły mieszkaniec miasta nie zawsze jest w stanie wziąć i pójść do rzeźni i stamtąd zabrać byka. A podnoszenie kota lub psa z ulicy to prawdziwa ukierunkowana pomoc. W ten sposób wegetarianie i weganie mają zwierzęta, które potrzebują specyficznego pożywienia. Nawiasem mówiąc, z psami jest trochę łatwiej: są wszystkożerne. Z przedstawicielami kota jest trudniej. Wielu właścicieli rozwiązuje problemy, karmiąc swoje zwierzęta specjalną wegańską karmą na bazie białka roślinnego. Ale jasne jest, że takie jedzenie nie jest odpowiednie dla każdego mięsożercy. A jednak problem można rozwiązać. Moja osobista opinia: zwierzęta powinny wrócić do natury. Nie w sensie – wyrzuć wszystkie zwierzaki na ulicę! Tutaj, podobnie jak w przypadku odmowy przyjęcia karmy dla zwierząt, należy rozpoznać problem i obrać właściwą drogę. Ale moim zdaniem w pełni rozumiem, że nie da się tego zrobić dwoma kliknięciami. Potrzebuję czasu. Ponadto człowiek wyhodował wiele ozdobnych gatunków z drżącymi nogami, które prawdopodobnie wcale nie potrzebują lasów i otwartych przestrzeni. Są bardziej przyzwyczajeni do czterech ścian. Niemniej jednak stwierdzenie, że życie jest tak ułożone, nic nie można zmienić, jest dość naiwne. Musisz coś zrobić! Na przykład stopniowo zmniejszaj liczbę zwierząt. A do tego potrzebujemy praw i świadomości ludzi!

W obwodzie czelabińskim są gotowi walczyć o prawa zwierząt. Tylko w jednym ośrodku regionalnym oficjalnie zarejestrowano pięć publicznych organizacji obrońców praw zwierząt, około 16 niezarejestrowanych mini-schronisk: ludzie tymczasowo przetrzymują zwierzęta w domkach letniskowych, w ogrodach, w mieszkaniach. A także – tysiące wolontariuszy, którzy przyczepiają bezdomne zwierzęta, ratują je od kłopotów. Ponadto od niedawna w mieście działa oddział Centrum Życia i Życia Vita. Teraz wszyscy ci ludzie są gotowi do zjednoczenia i wezwania władz do stworzenia ustawy o prawach zwierząt w regionie. Przedstawiciele różnych struktur ochrony zwierząt opowiadają o swojej wizji problemu i sposobach jego rozwiązania. Myślę, że doświadczenia odważnych dziewcząt z Południowego Uralu (ich aspiracje zainspirują innych aktywistów do podjęcia własnych kroków na rzecz poprawy życia zwierząt domowych.

Przynosząc zwycięstwo i dobro

Weronika od dzieciństwa pomagała zwierzętom najlepiej, jak potrafiła, a nawet walczyła z chłopcami, jeśli obrazili naszych mniejszych braci! Jako osoba dorosła jej obojętność zaowocowała poważnym przypadkiem ochrony zwierząt domowych. Veronika Varlamova jest kierownikiem największego schroniska dla psów na południowym Uralu „Żyję!”. Do tej pory we wsi Sargazy, gdzie znajduje się „szkółka”, przebywa około 300 zwierząt. Tutaj praktycznie nie ma kotów, warunki nie są dla tych zwierząt przeznaczone, w zasadzie wszystkie wybiegi znajdują się na ulicy. Jeśli przedstawiciele kociej rodziny trafią do wolontariuszy, od razu próbują ich podpiąć, w skrajnych przypadkach oddają za prześwietlenie domów   

Tej zimy sierociniec miał kłopoty. W wyniku wypadku na terenie wybuchł pożar, zmarł jeden szczeniak. Naprawdę, naród rosyjski łączy tylko wspólny smutek. Jeśli w czasie pokoju pomoc bezdomnym zwierzętom i wolontariuszom przychodzi w ograniczonych ilościach, to cały region przybył na ratunek spalonego schroniska!

– Płatki, które wtedy przyniosłeś, nadal jemy – uśmiecha się Veronika. Teraz ciężkie czasy minęły, schron został odrestaurowany, a nawet wyremontowany. Na terenie pojawił się pokój kwarantanny, teraz mieszkają tam szczenięta. Dodatkowo w bloku znajduje się wanna, w której można umyć zwierzę, budowany jest budynek na pobyt stały pracowników. W związku z rozbudową schronisko jest gotowe udzielić schronienia… ludziom! Weronika pomaga nie tylko młodszym braciom, ale także współobywatelom: dziewczyna jest wolontariuszką ruchu społecznego niosącego pomoc ukraińskim uchodźcom. Dwie ogromne ciężarówki z Czelabińska z odzieżą, żywnością i lekarstwami zostały już wysłane na południowy wschód Ukrainy. Uchodźcy, którzy przybyli na Ural Południowy, otrzymują również pomoc w mieszkaniu i pracy. Teraz Veronica i schronisko „Żyję!” jesteśmy gotowi przyjąć do osiedla rodzinę z Ukrainy z wykształceniem weterynaryjnym, aby ludzie mogli mieszkać i pracować w żłobku.

„Dziadek zaszczepił we mnie miłość do zwierząt, jest dla mnie przykładem. Dziadek mieszkał we własnym domu na granicy z Baszkirią, gdzie stale miał konie, biegały psy ”- mówi Veronika. – Dziadek dotarł do Berlina, zaraz potem poszedł na wojnę rosyjsko-japońską 1945 roku. To on dał mi imię Veronica, czyli „niosąc zwycięstwo”!

Teraz w życiu Veronica przynosi nie tylko zwycięstwo, ale także życzliwość i miłość do naszych mniejszych braci – psów i kotów. Chociaż czasami zachowanie spokoju może być bardzo trudne. Każdy pies ze schroniska ma swoją historię, a niektóre z nich są jak scenariusz najstraszniejszego horroru w historii. Tak więc psa hrabiego znaleziono na jeziorze, sądząc po jego stanie, został pobity i wyrzucony na ulicę na śmierć. Dziś nie boi się już ludzi, chętnie daje się głaskać.

Weronika znalazła Cezara na stacji benzynowej, miał rany postrzałowe.

– Właśnie szłam do stanu, cała czysta, w bluzce. Widzę psa w bardzo złym stanie, kręci się dookoła, prosząc wszystkich o jedzenie, chociaż sam nie umie przeżuć, cała jego szczęka jest wykrzywiona. O jakich egzaminach moglibyśmy rozmawiać? Kupiłem mu trochę ciastek, zadzwoniłem do niego, podskoczył do mnie, cały się do mnie przylgnął. – Po tym, jak Veronica zabrała psa w bezpieczne miejsce, udała się na egzamin, oczywiście spóźniając się na niego.

– Na egzamin przychodzę cała w psiej ślinie, brudna, nawet mnie nie pytali, tylko postawili trójkę – śmieje się Weronika. „Tak naprawdę nie mówię o tym, co robię. Ale moi przyjaciele już wiedzą: jeśli się spóźnię, to kogoś ratuję!

W kwestii ratowania zwierząt, zdaniem Weroniki, najważniejsze jest do pewnego stopnia chłodne, bezstronne podejście do sytuacji, inaczej po prostu się poddajesz i nie będziesz w stanie nikomu pomóc. „Rozwinąłem w sobie odporność na stres, jeśli pies umiera w moich ramionach, staram się nie brać tego do siebie, po prostu wiem, że teraz muszę uratować 10 więcej psów za jednego martwego! Tego uczę tych, którzy pracują ze mną w schronisku.

Nawiasem mówiąc, jest tylko czterech stałych wolontariuszy, którzy zagłębiają się we wszystkie problemy schroniska, wraz z Veronicą.

Zwierzęta też mają prawa

Według Veroniki Varlamova ludzie, którzy wyrzucają swoje zwierzaki na ulicę, a tym bardziej łobuzy, to przestępcy. Powinni być karani nie na poziomie administracyjnym, ale karnym.

– Pewnego dnia dzwoni do mnie kobieta, szlocha do telefonu: właśnie na placu zabaw rodzą się szczenięta! Jak się okazało, mieszkająca na tym podwórku dziewczynka miała szczeniaka, nie wiedząc co zrobić ze szczeniakami po prostu zostawiła je na podwórku! Jak możemy na to wpłynąć? Byłoby fajnie zorganizować jakiś oddział, nawiązać współpracę z organami spraw wewnętrznych, żeby za rękę przyprowadzić takiego intruza na policję – mówi obrońca praw zwierząt.

Aby jednak postawić takich ludzi przed wymiarem sprawiedliwości, potrzebne są ramy prawne. Zgadzają się z tym inni wolontariusze z obwodu czelabińskiego. Wszyscy zgadzają się, że na południowym Uralu potrzebna jest ustawa o prawach zwierząt. Od lat 90. Rosja nie była w stanie przyjąć ani jednego prawa, które chroniłoby zwierzęta. Znana działaczka na rzecz praw zwierząt Brigitte Bardot już kilkakrotnie zwracała się do prezydenta Rosji z prośbą o przyspieszenie przyjęcia dokumentu chroniącego zwierzęta. Okresowo pojawiają się informacje, że takie prawo jest przygotowywane, ale w międzyczasie cierpią tysiące zwierząt.

Пprzedstawiciel czelabińskiej organizacji publicznej „Szansa” Olga Szkoda do tej pory pewnie jeśli nie zostanie uchwalona ustawa o ochronie zwierząt, nie oderwiemy się od ziemi. „Trzeba zrozumieć, że cały problem tkwi w nas samych, w ludziach. Zwierzęta są traktowane jak rzeczy: robię, co chcę ”- mówi działacz na rzecz praw zwierząt.

Obecnie na terenie kraju w odniesieniu do praw zwierząt istnieją odrębne regulaminy, rozporządzenia. Tak więc, zgodnie z art. 245 kodeksu karnego, złe traktowanie zwierzęta podlegają karze grzywny do osiemdziesięciu tysięcy rubli. Jeśli taki czyn zostanie popełniony przez grupę osób, grzywna może wynieść trzysta tysięcy. W obu przypadkach sprawcy mogą zostać aresztowani na okres od sześciu miesięcy do dwóch lat. Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że w rzeczywistości to prawo nie działa. Najczęściej ludzie pozostają bezkarni lub płacą niewielkie grzywny do 1 rubla.

W Czelabińsku, mówi Olga Skoda, były tylko dwa precedensy, kiedy dana osoba otrzymała wyrok za znęcanie się nad zwierzętami. W jednym z nich mężczyzna, który zrzucił pudla z ósmego piętra i po krótkim odsiedzeniu za to wyszedł i… zabił człowieka. Od dawna mówi się o związku zastraszania naszych mniejszych braci z zabójstwem człowieka, przeprowadzono nawet szereg badań, które wykazały, że wszyscy maniacy, sadyści, mordercy, z reguły rozpoczynają swoją „działalność” od wyrafinowanego torturowania zwierząt. Mówił o tym także wielki rosyjski pisarz Lew Tołstoj. Do niego należą słowa „OhOd zabicia zwierzęcia do zabicia człowieka to jeden krok”.

Często, gdy ludzie widzą, że zwierzę ma kłopoty, nie chcą przejąć inicjatywy, próbują zrzucić odpowiedzialność na inną osobę.

„Dzwonią do nas i mówią, że widzieli, jak maltretuje się zwierzę, proszą nas o zrobienie czegoś. Zwykle mówimy im: musimy iść i napisać oświadczenie na policję o fakcie naruszenia. Potem osoba zwykle odpowiada: „Nie potrzebujemy problemów”, mówi Olga Skoda.

Wolontariuszka na rzecz praw zwierząt Alena Sinitsyna na własny koszt szuka nowych właścicieli dla bezdomnych zwierząt, sterylizuje je i umieszcza na prześwietlenie, za co często proszą o pieniądze. Wie, że nikt nic dla nas nie zrobi.

- Jeśli widzisz zwierzę w tarapatach, masz współczucie, działaj na własną rękę! Nie ma specjalnej usługi ratowania zwierząt! Nie należy mieć nadziei, że ktoś przyjdzie i rozwiąże problem – mówi wolontariusz. Na ratunek mogą przyjść tylko specjaliści z Gorekozentr, którzy pozbywają się zwierząt jako odpadów.

Dom i na zewnątrz

„Bezdomne zwierzęta są wynikiem naszego nieodpowiedzialnego stosunku do naszych mniejszych braci. Wzięłam, zagrałam, zmęczyłam się – wyrzuciłam na ulicę – mówi Olga Skoda.

Jednocześnie działacz na rzecz praw zwierząt podkreśla, że ​​istnieją zwierzęta domowe i uliczne, które pojawiły się już w wyniku „działalności” człowieka. „Nie każdy może zostać zakwaterowany, jest zwierzę przyzwyczajone do życia na ulicy, w mieszkaniu jest mu niewygodnie” – mówi Olga. Jednocześnie bezdomne zwierzęta na terenie miasta są naturalnym ekosystemem miasta, chronią nas przed pojawieniem się zwierząt leśnych, przed zakaźnymi gryzoniami, ptakami. Według Skody sterylizacja może częściowo rozwiązać problem: „Przeanalizowaliśmy sytuację na czterech podwórkach miasta, gdzie zwierzęta zostały wysterylizowane i wypuszczone z powrotem, w efekcie w tych miejscach populacja zwierząt zmniejszyła się o 90% w ciągu dwóch lat ”.

Teraz obrońcy praw zwierząt potrzebują miejsca na stworzenie bezpłatnego punktu sterylizacyjnego, w którym zwierzęta mogłyby się przystosować po zabiegu chirurgicznym. „Wielu właścicieli jest gotowych do sterylizacji zwierzęcia, ale cena go odstrasza” – mówi Olga Skoda. Zwolennicy zwierząt mają nadzieję, że władze miasta spotkają się w połowie drogi, przydzielą taki pokój za darmo. W międzyczasie wszystko trzeba załatwić na własny koszt, liczne przychodnie służą pomocą, zapewniając organizacjom ochrony zwierząt świadczenia w zakresie szczepień i sterylizacji. Zwierzęta doczepiane przez takich wolontariuszy zawsze przechodzą wszystkie niezbędne etapy – badanie lekarskie, leczenie pcheł, robaków, szczepienie, sterylizacja. Te same zasady muszą być przestrzegane przez pojedynczych wolontariuszy. Zebranie w swoim mieszkaniu całej sfory psów i kotów to nie dobroć, ale bezprawie, mówią obrońcy praw zwierząt.

– W miarę możliwości zabieram zwierzęta do mieszkania na prześwietlenie, oczywiście przyzwyczajam się do nich, ale rozumiem głową, że trzeba je przyczepić, nie można ich wszystkich zebrać! – mówi Weronika Varlamova.

Odwrotna strona monety to zagrożenie zwierząt dla samych ludzi, w szczególności ukąszenie wściekłych osobników. Ponownie sytuacja ta wynika z przekornego nastawienia ludzi do swoich zobowiązań wobec swoich zwierząt.

– W Rosji obowiązuje jedna obowiązkowa szczepionka dla zwierząt – przeciwko wściekliźnie, podczas gdy państwowa stacja weterynaryjna przeznacza tylko jeden miesiąc na 12 na bezpłatne szczepienie! Często proponuje się również wykonanie niektórych testów przed szczepieniem, które są najczęściej płatne – mówi Olga Skoda. Jednocześnie w ciągu ostatnich kilku lat obwód czelabiński był stacjonarnym, niekorzystnym terytorium dla wścieklizny zwierzęcej. Od początku 2014 roku w regionie zarejestrowano 40 przypadków.

Prawo + informacja

Koordynatorka Centrum Ochrony Praw Zwierząt VITA-Czelabińsk Olga Kalandina jest przekonana, że ​​problem nieodpowiedzialnego traktowania zwierząt można globalnie rozwiązać tylko przy pomocy prawa i właściwej propagandy:

-Musimy walczyć z przyczyną, a nie skutkiem. Zwróć uwagę na paradoks: BEZDOMNE ZWIERZĘTA! Wszystkie pojawiają się z powodu trzech głównych czynników. Jest to tak zwana hodowla amatorska, kiedy wierzą, że „kot musi urodzić”. Zwykle dołącza się dwie lub trzy, reszta dołącza do szeregów bezdomnych zwierząt. Drugim czynnikiem jest biznes fabryczny, kiedy „wadliwe” zwierzęta są wyrzucane na ulice. Trzecim powodem jest potomstwo zwierząt ulicznych.

Zdaniem Olgi Kalandiny w ustawie o ochronie praw zwierząt powinno znaleźć odzwierciedlenie kilka zasadniczych punktów – to obowiązek właścicieli do sterylizacji zwierząt, odpowiedzialność hodowców w stosunku do swoich pupili.

Ale strzelanie do zwierząt, zdaniem Kalandiny, prowadzi do odwrotnego skutku – jest ich więcej:zwierzęta, zbiorowy umysł jest wysoko rozwinięty: im więcej zwierząt zostanie zastrzelonych, tym szybciej populacja zostanie uzupełniona. Słowa Olgi potwierdzają oficjalne dane. Według statystyk za 2011 r. Czelabińsk Gorekotsentr zastrzelił 5,5 tys. psów, w 2012 r. – już 8 tys. Natura przejmuje kontrolę.  

Równolegle, zdaniem obrońcy praw człowieka, konieczne jest prowadzenie prac informacyjnych, że zabranie zwierzęcia ze schroniska jest prestiżowe.

– Wszyscy obrońcy praw zwierząt, którzy pomagają czworonogom, to ludzie godni szacunku, spędzają cały swój czas na pomaganiu naszym mniejszym braciom, ale musimy zrozumieć, że takie ukierunkowane podejście może zmienić życie poszczególnych zwierząt, ogólnie problem interakcji między zwierzętami a ludzie w mieście nie decydują, mówi Olga Kalandina. Koordynator czelabińskiej „VITA” uważa, że ​​jeśli ustawa o ochronie praw zwierząt nie została jeszcze uchwalona na poziomie ogólnorosyjskim, mieszkańcy obwodu czelabińskiego mają wszelkie prawo i możliwość osiągnięcia realizacji takiego dokumentu na poziomie jednego regionu. Jeśli tak się stanie, precedens stanie się przykładem dla innych podmiotów w kraju.

„Teraz aktywnie zbieramy podpisy pod petycją do gubernatora w sprawie warunków przetrzymywania dzikich zwierząt. Jesienią planujemy przygotować podobny dokument dotyczący praw zwierząt – opowiada Olga o planach organizacji.

Ekaterina SALAHOVA (Czelabińsk).

Olga Kalandina broni praw dzikich zwierząt. Październik 2013 Razem z obrońcami praw zwierząt jest gotowa pomagać czworonogom.

Schronisko „Żyję!”

Schronisko „Żyję!”

Schronisko „Żyję!”

Zwierzęciem Veroniki Varlamovej jest Staffordshire Terrier Bonya. Była kochanka Boni porzuciła ją, przenosząc się do innego miasta. Od siedmiu lat personel mieszka z Weroniką, która zapewnia, że ​​pod żadnym pozorem nie zostawi swojego zwierzaka, bo to członek rodziny!

Dodaj komentarz