Ciemne godziny duszy

Gdzie się podział poczucie samokontroli, które zwykle podtrzymuje nas w ciągu dnia? Dlaczego zostawia nas w środku nocy?

Polina jest niezastąpiona w pracy. Codziennie rozwiązuje dziesiątki małych i dużych problemów. Wychowuje też trójkę dzieci, a krewni uważają, że nosi też męża, który nie jest zbyt szybki. Polina nie narzeka, nawet takie życie lubi. Spotkania biznesowe, szkolenia, „palenie” kontraktów, sprawdzanie prac domowych, budowanie domku letniskowego, imprezy z przyjaciółmi męża – cały ten dzienny kalejdoskop układa się w jej głowie jak gdyby sam.

Ale czasami budzi się o czwartej rano… prawie w panice. Sortuje w głowie wszystko, co pilne, „płonące”, cofnięte. Jak mogła znieść tak wiele? Nie będzie miała czasu, nie podoła – po prostu fizycznie nie jest to możliwe! Wzdycha, próbując zasnąć, wydaje jej się, że wszystkie jej niezliczone romanse spadają na nią w półmroku sypialni, uciskając jej klatkę piersiową… A potem nadchodzi zwykły poranek. Stojąc pod prysznicem, Polina nie rozumie już, co się z nią stało w nocy. Nie pierwszy rok, w którym żyje w trybie ekstremalnym! Znowu staje się sobą, „prawdziwą” – pogodną, ​​rzeczową.

Na konsultacji Filip opowiada o tym, że ma zaawansowanego raka. Jest osobą dojrzałą, zrównoważoną, realistą i filozoficznie patrzy na życie. Wie, że jego czas się kończy, dlatego postanowił wykorzystać każdą pozostawioną mu chwilę w sposób, który nieczęsto robił przed chorobą. Filip czuje miłość i wsparcie bliskich: żony, dzieci, przyjaciół – przeżył dobre życie i niczego nie żałuje. Czasami odwiedza go bezsenność – zwykle między drugą a czwartą rano. W półśnie czuje, że narasta w nim zamieszanie i strach. Ogarniają go wątpliwości: „A co jeśli lekarze, którym tak bardzo ufam, nie będą w stanie mi pomóc, gdy zacznie się ból?” I budzi się kompletnie… A nad ranem wszystko się zmienia – tak jak Polina, Filip też jest zakłopotany: zaangażowani są w niego rzetelni specjaliści, leczenie jest doskonale przemyślane, jego życie toczy się dokładnie tak, jak je zorganizował. Dlaczego mógł stracić przytomność umysłu?

Zawsze fascynowały mnie te ciemne godziny duszy. Gdzie się podział poczucie samokontroli, które zwykle podtrzymuje nas w ciągu dnia? Dlaczego zostawia nas w środku nocy?

Mózg, pozostawiony bezczynnie, zaczyna martwić się o przyszłość, popada w niepokój, jak kura, która straciła z oczu swoje kury.

Według psychologów poznawczych każdy z nas ma średnio około dwa razy więcej pozytywnych myśli („jestem dobry”, „mogę polegać na moich przyjaciołach”, „dam radę”) niż negatywnych („jestem porażka”, „nikt mi nie pomaga”, „do niczego mi się nie nadaje”). Normalny stosunek wynosi dwa do jednego i jeśli mocno od niego odejdziesz, osoba ryzykuje popadnięciem albo w przerośnięty optymizm charakterystyczny dla stanów maniakalnych, albo odwrotnie, w pesymizm charakterystyczny dla depresji. Dlaczego zwrot ku negatywnym myślom tak często pojawia się w środku nocy, nawet jeśli nie cierpimy na depresję w naszym normalnym codziennym życiu?

Tradycyjna medycyna chińska nazywa tę fazę snu „godziną płuc”. A region płuc, zgodnie z chińską poetycką ideą ludzkiego ciała, odpowiada za naszą siłę moralną i równowagę emocjonalną.

Zachodnia nauka oferuje wiele innych wyjaśnień mechanizmu narodzin naszych nocnych niepokojów. Wiadomo, że mózg pozostawiony bezczynnie zaczyna martwić się o przyszłość. Staje się niespokojny jak matka kura, która straciła z oczu swoje pisklęta. Udowodniono, że każda czynność, która wymaga naszej uwagi i porządkuje nasze myśli, poprawia nasze samopoczucie. A w środku nocy mózg po pierwsze nie jest niczym zajęty, a po drugie jest zbyt zmęczony, aby rozwiązywać zadania wymagające koncentracji.

Inna wersja. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda badali zmiany częstości akcji serca w ciągu dnia. Okazało się, że w nocy równowaga między układem współczulnym (odpowiedzialnym za szybkość procesów fizjologicznych) i przywspółczulnym (kontrolującym hamowanie) jest chwilowo zaburzona. Wydaje się, że to właśnie czyni nas bardziej wrażliwymi, podatnymi na różne nieprawidłowości w organizmie – takie jak ataki astmy czy zawały serca. Rzeczywiście, te dwie patologie często pojawiają się w nocy. A ponieważ stan naszego serca związany jest z pracą struktur mózgowych odpowiedzialnych za emocje, taka chwilowa dezorganizacja może również powodować nocne lęki.

Nie możemy uciec od rytmów naszych mechanizmów biologicznych. I każdy musi radzić sobie z wewnętrznym zamętem w taki czy inny sposób podczas ciemnych godzin duszy.

Ale jeśli wiesz, że ten nagły niepokój to tylko zaprogramowana przez organizm przerwa, łatwiej będzie ją przetrwać. Może wystarczy tylko pamiętać, że rano wzejdzie słońce, a nocne duchy nie będą nam się już wydawać takie straszne.

Dodaj komentarz