Kosmetyki testowane na zwierzętach są niebezpieczne dla ludzi

„Piękno ocali świat”. Ten cytat, zaczerpnięty z powieści Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego Idiota, jest często rozumiany dosłownie, gdy słowo „piękno” jest interpretowane inaczej niż sam autor. Aby zrozumieć znaczenie wyrażenia, trzeba przeczytać powieść pisarza, wtedy stanie się jasne, że estetyka zewnętrzna nie ma z tym nic wspólnego, ale wielki rosyjski pisarz mówił o pięknie duszy…

Czy słyszałeś kiedyś oklepane wyrażenie „jak świnka morska”? Ale ilu myślało o jego pochodzeniu? Przy testowaniu kosmetyków istnieje taki test, który nazywa się testem Dreisera. Substancję badaną nakłada się na oko królika z głową unieruchomioną tak, aby zwierzę nie mogło dosięgnąć oka. Test trwa 21 dni, w tym czasie oko królika jest korodowane przez lek. Wyrafinowana kpina w cywilizowanym świecie. Mówisz, że zwierzęta nie mają dusz? Jest tu powód do sporu, ale nie ma wątpliwości, że zwierzęta, ptaki, ryby mają centralny układ nerwowy, co oznacza, że ​​są w stanie odczuwać ból. Czy to naprawdę ma znaczenie, kto rani – człowieka czy małpę, jeśli cierpią na to oba stworzenia?

W sprawach codziennych, osobistych nie myślimy o rzeczach, jak nam się wydaje, że nie są nam bliskie. Niektórzy próbują przekonać samych siebie, że tak działa życie. Ale czy to nie hipokryzja? zgadywać (Chociaż myśl jest przerażająca)że opisane powyżej próby pozostawią kogoś obojętnym, nie przerażą, nie obudzą w nim człowieczeństwa. Oto wyzwanie dla Ciebie: po co testować kosmetyki na zwierzętach, skoro wszystkie ich składniki są bezpieczne? A może nadal są niebezpieczne?

Zazwyczaj ci producenci, którzy wiedzą, że ich kosmetyki są szkodliwe, są testowane na zwierzętach, wystarczy tylko sprawdzić dowody szkodliwości, kosmetolog Olga Oberyukhtina jest pewna.

„Producent z góry zakłada, że ​​istnieje potencjalna szkoda dla kompleksu składników chemicznych zawartych w jego produktach i przeprowadza badanie na żywej istocie w celu określenia na ile oczywista jest szkoda, innymi słowy, jak szybko zewnętrzne reakcja na kosmetyki pojawi się u potencjalnego nabywcy – mówi kosmetyczka. – W medycynie jest coś takiego – nadwrażliwość typu szybkiego, czyli negatywne konsekwencje wykrywane są natychmiast. Jeśli tak się stanie, producent zbankrutuje! Jeśli test wykaże nadwrażliwość typu opóźnionego, produkty można wprowadzić na rynek! Taka reakcja wydłuża się w czasie, trudno będzie kupującemu bezpośrednio skojarzyć zewnętrzne negatywne wpływy z użyciem danego produktu.

Olga Oberyukhtina, mająca wykształcenie medyczne, sama robi kosmetyki i wie, że w naturze jest wiele składników, które nie wymagają testowania: „Miód, wosk pszczeli, oleje tłoczone na zimno. Jeśli możemy je zjeść, nie ma potrzeby testowania”. Ponadto, dzięki własnym badaniom, Olga odkryła, że większość substancji zawartych w wielu kremach do sprzedaży nie ma na celu przyniesienia zdrowia skórze: „Spójrz na skład kremów, balsamów, jest bardzo inspirujący, po prostu małe laboratorium chemiczne! Ale jeśli zaczniesz je rozumieć, to okaże się, że z około 50 składników tylko 5 jest podstawowych, związanych ze skórą, są nieszkodliwe – woda, gliceryna, wywary ziołowe itp. Reszta składników pracuje dla producenta ! Z reguły wydłużają czas działania kremu, poprawiają jego wygląd.

Doświadczenia na zwierzętach prowadzone są w czterech obszarach: testy narkotykowe – 65%, podstawowe badania naukowe (w tym wojskowe, medyczne, kosmiczne itp.) – 26%, produkcja kosmetyków i chemii gospodarczej – 8%, w procesie kształcenia na uczelniach – 1%. A jeśli medycyna z reguły może usprawiedliwiać swoje eksperymenty – mówią, że staramy się dla dobra ludzkości, to kpina ze zwierząt w produkcji kosmetyków odbywa się ze względu na ludzką zachciankę. Chociaż dziś nawet eksperymenty medyczne są wątpliwe. Osoby, które połykają tabletki w garści, nie wyglądają wesoło i zdrowo. Ale jest coraz więcej zwolenników wegetarianizmu, surowej diety, hartowanych przez zimno, dożywających stu lat, którzy przez całe życie nie odwiedzali gabinetu lekarskiego. Tak więc, widzicie, jest powód, by myśleć tutaj.

wzmianka o wiwisekcji (w tłumaczeniu słowo to oznacza „żywy krój”), czyli eksperymenty na zwierzętach, które znajdujemy w starożytnym Rzymie. Wtedy zaczął to robić nadworny lekarz Marka Aureliusza, Galen. Jednak wiwisekcja stała się powszechna pod koniec XVII wieku. Idea humanizmu po raz pierwszy zabrzmiała głośno w XIX wieku, potem słynni wegetarianie Bernard Shaw, Galsworthy i inni zaczęli wypowiadać się w obronie praw zwierząt, przeciwko wiwisekcji. Ale dopiero w XX wieku pojawiła się opinia, że ​​eksperymenty są nie tylko nieludzkie, ale także niewiarygodne! Napisano o tym traktaty, książki naukowców i lekarzy.

„Chciałbym podkreślić, że nigdy nie było potrzeby eksperymentów na zwierzętach, to, co powstało w starożytnym Rzymie, to absurdalny, dziki wypadek, który rozwinął się przez bezwładność, doprowadził do tego, co mamy teraz”, mówi Alfiya, koordynator Centrum VITA-Magnitogorsk ds. Prawa człowieka. Karimow. „W rezultacie co roku w wyniku eksperymentów ginie do 150 milionów zwierząt – kotów, psów, myszy, małp, świń itp. A to tylko oficjalne liczby”. Dodajmy, że obecnie na świecie istnieje szereg alternatywnych badań – metody fizykochemiczne, badania na modelach komputerowych, na kulturach komórkowych itp. Metody te są tańsze i zdaniem wielu naukowców… dokładniej. Wirusolog, członek komitetu Rosyjskiej Akademii Nauk Galina Chervonskaya uważa, że ​​nawet dziś 75% zwierząt doświadczalnych można zastąpić kulturami komórkowymi.

I na koniec do refleksji: osoba nazywa eksperymenty na ludziach torturami…

PS Produkty, które nie są testowane na zwierzętach są oznaczone znakiem towarowym: królik w kółku oraz napisem: „Nie testowane na zwierzętach” (Nie testowane na zwierzętach). Białe (kosmetyki humanitarne) i czarne (firmy testujące) listy kosmetyków można łatwo znaleźć w Internecie. Są one dostępne na stronie internetowej organizacji „Ludzie dla Etycznego Traktowania Zwierząt” (PETA), na stronie Centrum Ochrony Praw Zwierząt „VITA”.

Ekaterina SALAHOVA.

Dodaj komentarz