Psychologia

Małe dzieci są zwykle ciekawskie, ale nie ma dowodów na to, że dzieci mają naturalną tendencję do samorozwoju. To, czy dziecko się rozwija, zależy przede wszystkim od dwóch okoliczności: od poziomu komfortu otaczającego go oraz od udziału rodziców w jego rozwoju.

Dzieci najlepiej rozwijają się w komfortowych warunkach: światło, ciepło, kochający rodzice, wystarczająca opieka i ciekawe zadania, aby sprawdzić się pod względem siły, umiejętności i zdolności do pokonywania trudności życiowych. Jeśli wszystko jest proste — nie jest interesujące, nie będzie rozwoju, bo nie ma potrzeby. Jeśli w życiu dziecka występują tylko trudności, może ono zamarznąć jak śpiąca nerka lub odwrotnie, zacząć się buntować i odzyskać to, czego chce. Zadaniem rodziców jest rzucanie dziecku puzzli, komplikując je, gdy dziecko dorośnie. A kiedy dziecko dorośnie na tyle, by słuchać rodziców — opowiedz mu o trudnościach i radościach, jakie miałeś w jego wieku, poszerzając jego zdolność rozumienia.

Z drugiej strony dzieci rozwijają się najgorzej, gdy rodzice i inni dorośli nie dbają o nie, a warunki życia dzieci są jak najbardziej komfortowe. Im lepsze jest dziecko pod nieobecność rodziców, im przytulniejsze i wygodniejsze jest dla niego otoczenie, tym gorzej się rozwinie. Po co? Dziecko ma jedzenie, ciepło, wodę, światło i nie ma potrzeby się ruszać — w tym przypadku dziecko, czyli praktycznie zwierzęce ciało dziecka, nie ma żadnych bodźców, żeby się gdzieś i jakoś przenieść.

To właśnie udział rodziców w rozwoju dzieci jest głównym czynnikiem rozwoju. Dowody sugerują, że dzieci rozwijają się TYLKO wtedy, gdy rozwijają się ich rodzice.

Cytat: „Tak się złożyło, że całą wiosnę i lato chodziłem do Domu Dziecka, wszystko w tym samym ładnym prowincjonalnym miasteczku 200 km od Moskwy. Nie zauważyłem żadnych kolejek adopcyjnych rodziców oblegających głównego lekarza z chęcią natychmiastowego włączenia „puli genów” do rodziny. Jest wiele dzieci. Placówka kwitnie: doskonałe naprawy, góry zabawek, roczne dzieci ubrane w drogie garnitury wiszą bez życia w drogich spacerowiczach. A to nie są niepełnosprawne — całkiem zdrowe dzieci. Po prostu nie chcą chodzić, bo nikt ich nie trzyma za ręce, nie dzwoni, nie dzwoni, nie całuje za każdym malutkim krokiem. Dzieci nie bawią się drogimi zabawkami. Nie grają, bo nie wiedzą jak. Po to są mama i tata.»

Ciekawym kierunkiem rozwoju dziecka jest nawiązanie żywej relacji z rodzicami lub innymi dorosłymi. Przynajmniej — jak w przypadku żywych zabawek. Więc co? W warunkach hospitalizacji dzieci nie wykazują uwagi ani zainteresowania dorosłymi nawet po 2-3 latach życia.

W pierwszych latach władzy sowieckiej wiele porzuconych dzieci trafiało do sierocińców. Były karmione, ale dorośli nie dbali o nich, a dzieci rosły jak warzywa w ogrodzie. I zamieniły się w warzywa. Po pewnym czasie, gdy dorośli podeszli do nich, wzięli je na ręce, uśmiechali się do nich i próbowali z nimi rozmawiać, dzieci w odpowiedzi na to wyrażały jedynie swoje niezadowolenie: było im całkiem wygodnie egzystować bez tych zewnętrznych ingerencji.

Jednocześnie warto nauczyciela nawiązać interakcję z dzieckiem z zespołem hospitalizacji, gdyż w krótkim czasie udało się dzieciom przejść daleko na ścieżce rozwoju, ukształtować aktywną postawę wobec ludzi i otaczającego świata ich. Małe dzieci będą chciały się rozwijać, jeśli to pragnienie rozwiną w nich dorośli. Jeśli dorośli tego nie rozwiną, dziecko pozostanie tylko warzywem.

Tak, drogi K. Rogers wierzył, że natura ludzka charakteryzuje się tendencją do wzrostu i rozwoju, tak jak nasienie rośliny ma tendencję do wzrostu i rozwoju. Do wzrostu i rozwoju naturalnego potencjału tkwiącego w człowieku wystarczy jedynie stworzenie odpowiednich warunków. „Tak jak roślina dąży do bycia zdrową rośliną, tak jak nasienie zawiera pragnienie stania się drzewem, tak człowiek kieruje się impulsem, by stać się całością, kompletną, samorealizującą się osobą” – napisał. Jak potraktować jego tezę? Podwójnie. W rzeczywistości jest to mit. Z drugiej strony mit jest użyteczny, pedagogicznie celowy.

Reasumując: kiedy człowiek nie dąży szczególnie do rozwoju, warto inspirować go, że każdy człowiek ma pragnienie samorozwoju. Jeśli wychowujemy dzieci, poleganie na tym pragnieniu samorozwoju jest naiwne. Jeśli ją stworzysz i pielęgnujesz, tak będzie. Jeśli nie wzbudzisz w dziecku chęci do samorozwoju, dostaniesz dziecko z prostszymi wartościami, dostaniesz to, co społeczeństwo rosyjskie wokół niego stworzy dla dziecka.

Dodaj komentarz