W tych notatkach chciałbym opowiedzieć o moich odkryciach i odkryciach. Lokalizacja – Charków, las liściasty. Jeśli nagle zostanę sprowadzony do sosny, na pewno wskażę to osobno. Nasz las jest mały, dość zdeptany przez wszystkie kategorie urlopowiczów, od matek z dziećmi i miłośników psów po rowerzystów. Są też miłośnicy jazdy quadrocopterami i jazdy konnej. Ale mimo to ten las nigdy nie przestaje zadziwiać i zachwycać. W zeszłym roku było szczególnie wiele cichych odkryć: po raz pierwszy w życiu znaleźliśmy z mężem żółtą jeżynę i naszego pierwszego sępa parasolowego. Ten rok również zaczął się bardzo obiecująco… Ale najpierw najważniejsze.

Marzec tego roku był dziwny: na początku miesiąca ciepło i słonecznie, wszystko zapowiadało szybką wiosnę, potem zrobiło się zimno i deszczowo, temperatura w nocy spadła poniżej zera. Dopiero pod koniec miesiąca zaczęło się wydawać, że wiosna jeszcze nadejdzie.

Kwietnia 2. Pierwszy słoneczny dzień po szarym i ponurym marcu, a my poszliśmy na spacer podziwiać bujne kwitnienie przebiśniegów (które nie są przebiśniegami, ale niebieskimi zaklęciami). Jest kilka miejsc, w których jest tak dużo jagód, że tworzą jednolity niebieski dywan. Patrzysz i pamiętasz „Zaglądam w błękitne jeziora…” Oczywiście wpadłem na sekretny pomysł, aby znaleźć kilka wczesnowiosennych grzybów. Nie w celach gastronomicznych, a jedynie do robienia zdjęć. Była nawet przybliżona lista tego, czego chcę: mikrostomia (do zdjęć do artykułu); sarkoscif – zrób zdjęcie i wypróbuj, nigdy wcześniej nie trzymałam go w rękach; smardze-linie, bo ja też nigdy nie trzymałem ich w rękach; cóż, od niewiosennych – pospolity listek rozcięty, wyłącznie na zdjęcia do artykułu.

Pierwsze znalezisko:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Na początku wydawało mi się z daleka, że ​​to coś, co w ogóle zimowało (kiedy wybraliśmy się na taki spacer w marcu, w lesie jeszcze gdzieniegdzie był śnieg, znalazłem rozmrożonego kielicha, który wyglądał zaskakująco Dobry). Ale po bliższym przyjrzeniu się okazało się, że te grzyby bynajmniej nie były zeszłoroczne, ale zupełnie świeże, są młode, wszystkie wyglądają świetnie. I okazuje się, że nie mam pojęcia, co to jest! Inne zdjęcia, bardziej szczegółowe, tutaj: https://wikigrib.ru/raspoznavaniye-gribov-39809/

Dosłownie kilka kroków od tej polany, z boku polany, około dwudziestu centymetrów od przejechanego toru, wyglądam – jakby leżały żołędzie. Spojrzałem – wow! Tak, to są grzyby! Małe, zgrabne spodki:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

A te spodki okazały się guzowatymi Dumontini.

Trzeci grzyb początkowo wydawał mi się bardzo banalny:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Aż do tego roku nigdy nie wybraliśmy się na grzybobranie w kwietniu. O wszystkich gatunkach wiosennych znam tylko teoretycznie. Dlatego zabrałem grzyba do domu (był tylko jeden, rozejrzałem się i nic nie znalazłem, jest mały, chociaż na zdjęciu wygląda na ogromny, w rzeczywistości ma tylko 7 centymetrów wysokości, a szerokość kapelusza jest nie więcej niż 6 centymetrów w najszerszym miejscu), nie wziąłem tego z rozważań gastronomicznych, ale z myślą o porządnej nauce. Oczywiście przeciąłem go i byłem zdumiony: w fałdach czaił się kleszcz.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Oczywiście nie jestem ekspertem, może to jakiś rodzaj grzybożernego roztocza, który jest obojętny na ciepłokrwiste, ale w ciągu ostatnich kilku lat pojawiła się niesamowita liczba kleszczy. Od razu sobie wyobraziłem: wracasz do domu z grzybami, bierzesz prysznic, kręcisz się przez pół godziny przed lustrem, sprawdzasz, czy ktoś się przyłapał, potem zaczynasz przetwarzać grzyby, a te infekcje tylko na to czekają!

Kwietnia 6. Ciepło, do +15, a nawet do +18 w dzień i nie mniej niż +5 w nocy, od ostatniego spaceru nie padało. Przebiśniegi Scilla nadal kwitną, ale niebieski dywan nie jest już niebieski, ale niebiesko-fioletowy: Corydalis zakwitł masowo, kwitnie miodunka. W niektórych miejscach zaczynają pojawiać się żółte plamy: kwitnie anemon jaskier.

Lista „list życzeń” nie zmniejszyła się znacznie od ostatniego spaceru. Pierwszą rzeczą, jaką dał mi las, kiedy zatrzymaliśmy się na przerwę na papierosa, była niepozorna gałązka leżąca niedaleko prowizorycznej ławki: na gałązce były lekkie małe grzybki. Podniosłem go, odwróciłem i… Tak! Jesteś moim przystojnym! Liść pospolity:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Odwiedzili polanę, na której ostatnim razem prawdopodobnie rosły obficie tubaria – i nie znaleźli ani jednej. Jest mało prawdopodobne, że tak szybko się rozłożyły, najprawdopodobniej zostały zebrane. Z okazji dnia pracy las był praktycznie pusty, pojawiali się rzadko spotykani piesi spacerowicze i stado rowerzystów. Z daleka zobaczyli damę z psem. Pani najwyraźniej zbierała coś w małej paczce. Niewygodnie było podejść i zajrzeć: co jeśli pies (półkrwi owczarka wschodnioeuropejskiego) uzna, że ​​wdzieramy się na zdobycz pani. Nie musiały to być grzyby, mogły to być pokrzywy, mlecze lub inne zioła na sałatkę barszczową, a emeryci chętnie zbierają też przebiśniegi, aby je sprzedać przy wejściu do metra.

Było wiele linii. Dużo. Młoda, ładna. Podeszła, spojrzała na to – czy to smardz? — nie, niestety. Pokryte liśćmi pozwól im rosnąć. Było wiele brązowych „spodków” – dumontini. To naprawdę – wał! Niesamowita ilość kapsli od Coca-Coli, czerwonych, z plastikowych butelek. W pewnym momencie zmęczyło mnie bieganie do każdego czerwonego miejsca. A potem – o krok od ścieżki, patrzę, rumieni się spod zwiędłych liści. Rumieniąc się jasno, wyzywająco. Chwytam męża za rękaw – no powiedz, powiedz mi, że to nie jest Coca-Cola!

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Jasne, w słońcu zupełnie nienaturalnego, jakiegoś nienaturalnego koloru, nawet teraz, na wiosnę, kiedy wszystko kwitnie w lesie, wygląda to jak coś absolutnie niesamowitego. Naprawdę coś bajecznego, puchar elfa, szkarłatny sarkoscif.

Ostrożnie odciąłem kilka kawałków największych, resztę przykryłem liśćmi. Planuje odwiedzić to miejsce w najbliższych dniach. Przynieś grzyby do domu, ugotowane: 1 raz ugotowane i podsmażone z cebulą, trochę posolone. Pyszne. Lubię gęste, chrupiące pieczarki, o tak wyrazistej konsystencji. Co ciekawe, po ugotowaniu szkarłatny kolor nieco wyblakł, ale nie zniknął. A podczas smażenia całkowicie wyzdrowiał. Ogólnie podsumowanie: dobrze, ale za mało. Bardzo mało!

I ostatni prezent od lasu w tym dniu: linie. Nie mogłem się powstrzymać od opublikowania kilku zdjęć. Jest młody i wyraźnie jeszcze rośnie, az braku doświadczenia wziąłem go, tak jak pierwszego, za „gigantyczną kreskę”: 10 centymetrów wysokości, rozpiętość kapelusza w szerokim miejscu nie mniejsza niż 18 cm. I dopiero po kilku tygodniach, po ustaleniu pytania z pomocą lokalnych zbieraczy grzybów, zdałem sobie sprawę, że jest to „Ścieg wiązkowy”, znany również jako „Szpiczasty”, Gyromitra fastigiata.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

 

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Nie wziąłem go, po sesji tradycyjnie przykryłem go liśćmi. Niech rośnie, przystojniaku.

Kwietnia 10. Poniedziałek. Chłodno. Wyszliśmy na krótki spacer, bez większej nadziei na znalezienie czegoś: w niedzielę tylko leniwy nie zaglądał do lasu, grilla, muzyki, gwaru, gór śmieci i zdeptanych łąk kwiatowych. Patrzę na to od lat i od lat się dziwię: ludzie, dlaczego jesteście takimi świnkami… To smutne.

Znane mi dwie polany liniowe były puste i dopiero przy samym wyjściu z lasu, dosłownie dziesięć metrów od asfaltu, pojawiły się kolejki. Luźne, liczne, duże. Ale nie robiliśmy im zdjęć. Weź jeszcze więcej. I właściwie nie było nic więcej.

Ale las mnie nie uraził. Przyniesione do tego drzewa:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Jeden grzyb wydał mi się dość ciekawym kształtem, jak motyl, patrz:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Tutaj jest jeszcze bliżej. Jest w tym coś hipnotyzującego!

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Teraz mam pytanie: czy rozcięty liść rośnie w drugim roku? Wszystkie listki szczelinowe, które znalazłem, miały mniej więcej półokrągły kształt. A ten wydawał się urosnąć jak „pędy” na głównym owocniku.

15 – 18 kwietnia. Użhorod. Tak, tak, Użgorod, Zakarpacie. Zabrało nas tam, aby zobaczyć kwiaty wiśni.

Co tu dużo mówić – jest super! W tym celu warto było trząść się ponad 25 godzin w pociągu. Oto japońska wiśnia, która zakorzeniła się w naszym klimacie:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Dla porównania oto nasza tradycyjna wiśnia i obok niej sakura:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Miasto zostało zapamiętane nie tylko z powodu sakury, magnolia kwitła obficie, kochają ją i tam uprawiają, wszystkie trzy najbardziej znane odmiany, oto dwie wielkokwiatowe:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Czyste miasteczko, ciekawe mini-rzeźby, ciekawa kuchnia. Piękna rzeka, kute serca skute zamkami stodoły „na znak wiecznej miłości”, wystawa pisanek, łabędzie na miejskim stawie i mewa na jeziorach. Nie żałowaliśmy, że pojechaliśmy. Przygotowywana jest duża fotorelacja z wyjazdu, zamieszczę ją na moim forum, mogę podać link.

Ogólne wprowadzenie o Użgorodzie można uznać za kompletne, teraz nadszedł czas, aby powiedzieć, jakie grzyby znaleziono w mieście.

Zabawka kolejowa. Nie działa, ale nie tak zepsuty, jak sobie wyobrażałem z tego, co wyczytałem w necie. Przy ścieżkach jest dużo przetartych topoli, pniaki jeszcze nie bardzo się rozłożyły. W pobliżu jednego z pniaków wyrosły szykowne żuki gnojowe, dwie przyzwoite rodziny. Jeden był w stanie tak poczerniałym, że o grzybach można było powiedzieć tylko jedno: były to żuki gnojowe. Druga belka była wprawdzie już na etapie masowego wymierania, ale jeszcze nie beznadziejna. Dla siebie określiłem je jako „migoczący żuk gnojowy”:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Wzdłuż rzeki położona jest kolejka dla dzieci. A między torem a rzeką, jak nam się wydawało, znajduje się plaża: jest to rodzaj kabiny, która wygląda jak toaleta i oczywiste przebieralnie. Rzadkie towarzystwa spacerują, głównie z psami. Kiedy fotografowaliśmy żuki gnojowe, zwracały na nas uwagę, ale nie powiedziałbym, że moje dzieci są zbyt emocjonalne, prawie dorosłe panienki, studentki. Może niezbyt liczni turyści ograniczają się do selfie na tle sakury i zamku w Użhorodzie?

A po drugiej stronie tego samego pnia rósł w doskonałej izolacji szary żuk gnojowy.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Historyczne centrum miasta, brukowiec z zamku Użhorod. To jest tartak:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

W pierwszej chwili przez głowę przemknęła mi myśl, że była to łuskowata, już bardzo gęsta, gumowo-drzewna noga grzyba, którą próbowałem wyrwać z ogólnego stosu. Myliłem się jednak, to bardziej pręgowane.

25 kwiecień. Śnieg spadł (znowu). Faktem jest, że zaraz po Wielkanocy z Użhorodu, z obfitości kwiatów, wróciłem do zimy, jakbym zamiatał wehikułem czasu: Charków był pokryty śniegiem. Widok z okna:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Przez cały tydzień było dość zimno. Ale potem oczywiście wiosna jeszcze się zorientowała, jaka ma być pogoda pod koniec kwietnia, zrobiło się cieplej, czas sprawdzić, jaki jest nasz las.

Było morze linii, naprawdę bardzo dobrze znosili zimno. Ta sytuacja mnie ucieszyła, ponieważ namówiliśmy się z mężem, że nadal chcemy spróbować je ugotować. I bezpieczniej jest wypróbować je w chłodzie, ponieważ w kręgach naukowych istnieje opinia, że ​​​​te grzyby gromadzą truciznę w upale. Otrzymawszy w tym komentarzu pełną i szczegółową konsultację Siergieja, byłam gotowa na kulinarne odkrycia. Patrząc w przyszłość powiem: grzyby są jak grzyby. Nic specjalnego, całkiem jadalne. Nie zauważyliśmy żadnych skutków ubocznych. Ale oczywiście pytanie, czy warto ryzykować z grzybami, które mają tak niestabilną reputację, każdy musi sam zdecydować, a do tej kwestii należy podejść z całą odpowiedzialnością. Nie słuchaj sąsiadów i nie wierz w bajki w Internecie w stylu „Możesz używać henny z wiadrami! Prawie jemy je na surowo! Jeśli zdecydujesz się spróbować czegoś tak wątpliwego, dokładnie przestudiuj pytanie.

Znalazłem polanę tubarii (otręby Tubaria). Były młode, małe, nie takie same, jak spotkały się po raz pierwszy, i byłam zdumiona, jak bardzo w tym kolorze naprawdę wyglądają jak obramowana galerina.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Spotkałem samotnego i smutnego szarego żuka gnojowego, wystającego niemal z polany, a jego wygląd demonstrował niezależność i niechęć do wyrywania. Nie dotknęliśmy go.

Kwiecień. odkrycia grzybów.

A oto taki mały brązowy spodek:

Kwiecień. odkrycia grzybów.

Chciałem go podnieść nożem, żeby zrobić zdjęcie od dołu, ale grzybek jest za mały i tylko jeden. Żal. Niech dorośnie, może wrócimy w to miejsce. Dla siebie określiłem to jako zaburzenie tarczycy. Ponieważ grzyb jest uważany za dość jadalny i nie ma złego nawyku gromadzenia toksyn, myślę, że też go spróbujemy, jeśli tylko zwiększy się ilość, którą można zobaczyć na patelni bez mikroskopu.

Kontynuacja, kolejna wycieczka planowana jest na kwiecień. Bądź na bieżąco, aby dowiedzieć się więcej o grzybach i nie tylko!

Dodaj komentarz