O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

W tym roku obiecuję, że będę bardzo skąpy na wyprawie: kilka dwudniowych wycieczek na Transbaikalia, a potem, jak wypadnie karta. A natura kwitnie, oddycha, żyje; kusi się nieistotnymi zagadkami i wielkimi tajemnicami. Wraz z nadejściem „zielonego sezonu” za oknem moja wydajność w biurze gwałtownie spada. Wcześniej, w tym czasie, podróżowaliśmy już gdzieś po stepach Mongolii lub Terytorium Zabajkału; pokonywaliśmy jeszcze nienasycone rzeki w chronionych zaroślach lub łódką orali gładką taflę jezior… Po takich wyprawach trudno usiedzieć spokojnie w słoneczne letnie dni. Chcąc przynajmniej zaspokoić swoją pasję badawczą, postanowił wcielić w życie swoje plany, które snuł od dawna, ale których wciąż nie mógł zrealizować z powodu niekończących się podróży. Wymyśliłem monitoring mikroflory naszego Akademgorodoka. Nasze otoczenie jest dość zalesione, a miejsce niezwykle dogodne – zawsze można się tu przespacerować bez większego uszczerbku w pracy. Oprócz raczej „makowych” kapinosów rosną tu takie storczykowe (patrz zdjęcie).

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

Sam mam do czynienia ze stosunkowo niewielką grupą mycetofilnych chrząszczy z rodziny Staphylinidae – takie hobby. I interesujące jest dla mnie śledzenie nie tylko zmian składu gatunkowego grzybów na przestrzeni czasu – chcę zobaczyć, jak zmienia się skład gatunkowy wybranej przeze mnie grupy mycetofilów obligatoryjnych (plemię Gyrophaenine); jakie preferują grzyby; czy są w ogóle jakieś preferencje… zbieram grzyby, wysysam z nich pluskwy do mojego haustera; Pieczarki wkładam do papierowej torebki – zielnikuję; Chrząszcze wlewam do eppendorfów, morze z octanem etylu… Ogólnie trochę szokuję ludzi. Miejscowi biegacze z przechodniami patrzą na mnie i… biegają. Oczywiście: dorosły wujek, ale siedzący na trawie z jakimś „śmieciami” w ustach… pakuje kozę w bąbelki. Pipety, słoiki, probówki leżą dookoła… Wygląda na to, że „normalny człowiek nie zabierze tego wszystkiego na spacer”. W końcu jest tak jak u nas: każdy jest „normalny” – tylko w sporcie lub biznesie. Dlaczego nie biegam jak sportowcy i biznesmeni? Ponieważ zdrowy człowiek nie potrzebuje sportu, ale chory jest przeciwwskazany. Cóż, nie o to chodzi.

Zacząłem mierzyć teren 28 maja, kontynuuję do dziś i planuję go zakończyć we wrześniu, jak się okazuje. Jako pierwsze grzyby zasiedliły się w naszym Academgorodoku grzyby hubkowe: Fomitopsis pinicola i Fomes fomentarius. Co więcej, na pierwszym chrząszczu jest zawsze znacznie więcej niż na drugim. Jest to zrozumiałe – wielkość porów otoczonego kleszczem grzyba pozwala moim owadom wniknąć w nie. W Fomes fomentarius pory są bardzo małe, a chrząszcze są zmuszone do żerowania na powierzchni od spodu grzyba (żywią się przez zdrapywanie zarodników i podstawek). I, jak wszystkie żywe stworzenia, z pewnością mają naturalnych wrogów i muszą ze sobą poważnie konkurować. Grzyby to bardzo efemeryczny substrat, ale chrząszcze muszą jeść i rozmnażać się… Więc kto miał czas, jadł. Dlatego rywalizacja o grzyba musi być zacięta.

Bogaty materiał zebrałem z Trametes gibbosa i Daedaliella gr. confragosa; zadowolony z jednego krzesiwa, spłaszczonego pod osiką (Datronia mollis): kapelusz ledwo wystaje z krawędzi, a następnie ciągła mięsista biała plama rurek hymenoforowych. W takich grzybach mogą być interesujące odkrycia entomologiczne.

Spotkałem też jednego kłującego grzyba hubkowego, który wyrósł pod korą brzozy tak, że pękł w kilku miejscach i zjeżył się, odsłaniając wilgotne, porowate, ciemnobrązowe, niczym płuca palacza, ciało grzyba.

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

Uderzała gruba warstwa zarodników (chyba tak), jakby martwy kambium drzewa był wysmarowany fosforem. Wydawało się, że taki kawałek drewna wnosi do ciemnego pokoju – dawał tyle światła, że ​​można by przeczytać książkę.

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

Bezwstydnie, z wielkim apetytem, ​​rdzawe grzyby zjadły krzew dzikiej róży.

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

No tak, fitopatologia to osobny temat dla amatora.

Niemniej jednak bez względu na to, jak liczne są grzyby poliporowe w lesie Akademgorodok, bez względu na to, jak obficie są zasiedlone przez chrząszcze, chciałbym spotkać grzyby muchomorowe, klasyczne, z kapeluszem, nogą i co najważniejsze z płytką hymenofor. Chociaż oczywiście kocham wszystkie grzyby nie mniej niż mój Gyrophaena s.str.

Pierwszym napotkanym przeze mnie muchomorem był Lentinus fulvidus na pniu martwej osiki.

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

To najmniejsza z łopatek. Autor monografii o rodzaju Lentinus – Pilat – rzucił się z nim, że ze zlikwidowanym workiem, uważając go za gatunek rzadki. Oczywiście w tym czasie gdzieś w górskich lasach liściastych znajdowały się jeszcze pojedyncze znaleziska tego gatunku – tam dąb, grab… Grzyb zadomowił się jako oczywisty gatunek nemoralny. Dlatego też, gdy Lentinus fulvidus został znaleziony na terytorium obwodu irkuckiego, został natychmiast umieszczony we wszystkich regionalnych czerwonych księgach. Teraz staje się oczywiste, że nie jest to takie rzadkie. Co więcej, w miejscach, w których nie wyrośnie żaden „szanujący się” grzyb. W dzielnicy Bodaibo na wypalonym, rozmnożonym podkładzie, na jakimś wysypisku znaleziono znalezisko – grzyb, jakby specjalnie selekcjonował miejsca o dużym ładunku antropogenicznym. Najwyraźniej jest to również kwestia konkurencji międzygatunkowej, a raczej jej braku. Święte miejsce nigdy nie jest puste. Tutaj również każde wysypisko, które nie zostało przez nikogo opanowane, jest opanowane przez ciekawe, rzadkie (na wolności) grzyby o niskiej konkurencyjności. Nawiasem mówiąc, od dawna panuje taki trend, że wszystkie najbardziej „Czerwone księgi” „strzelają” gdzieś w parkach w centrum miasta, wzdłuż poboczy, na cmentarzach, trawnikach i miejskich wysypiskach.

Spotkałem sporo owocników Lentinus fulvidus, ale wszystkie są bardzo małe, rosną osobno… Widać, że było na nich niewiele chrząszczy. Chociaż, jak mówią: „szpula jest mała, ale droga”. Dalsze długie poszukiwania przyniosły niewielkie rezultaty w postaci kilku grzybów z Tricholomotaceae, borowików,

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

kilka linii i kilka innych małych torbaczy na pniu martwej brzozy.

O grzybach, chrząszczach, sportach i śmietnikach

A moje pluskwy nie osiedliły się w żadnym z nich, jakby to był grzech. Teraz – dla nich grzyby niszczące drewno – najlepsza opcja. Nie trzeba dodawać, że każde drzewo w lesie, żywe lub martwe, stanowi centrum ekosystemu. Drzewo, regulując reżim ciepła i wilgoci, a tym samym tworząc specjalny mikroklimat, tworzy siedlisko dla dużej liczby żywych organizmów, które osiedlają się w nim, na nim, w jego sąsiedztwie lub odwiedzają je w określonych okresach. Saprofity w ściółce zostaną zasiedlone przez moje chrząszcze później, kiedy te grzyby zakwitną.

Dodaj komentarz