7 błędów niebezpiecznych dla dwojga

Czy każda nieszczęśliwa rodzina jest na swój sposób nieszczęśliwa? Eksperci są pewni, że relacje w parze w kryzysie rozwijają się według jednego z siedmiu typowych scenariuszy. Jak rozpoznać niebezpieczeństwo?

Ustalony fakt: coraz mniej się żenimy, preferując wolne partnerstwo od małżeństwa. Co najmniej połowa naszych przyjaciół przeszła już rozwód, a wielu z nas to dzieci rozwiedzionych rodziców. Stabilność jest pożądana, ale coraz rzadsza dla nowoczesnej pary i wydaje się, że nawet drobny konflikt może zniweczyć i tak już kruchy związek.

Poprosiliśmy terapeutów rodzinnych o opisanie najczęstszych scenariuszy, które prowadzą pary do kryzysu. Wszyscy bez słowa wymienili te same typowe sytuacje. Jest ich siedem i prawie nie zależy od tego, ile lat partnerzy żyli razem i z jakiego powodu rozpoczął się konflikt.

Pełna fuzja

Paradoksalnie najbardziej kruche są pary, w których partnerzy szybko i bardzo mocno przywiązują się do siebie, całkowicie rozpuszczając się w sobie. Każdy z nich odgrywa jednocześnie wszystkie role: kochanka, przyjaciela, rodzica i dziecka. Pochłonięte samymi sobą, z dala od wszystkiego, co dzieje się wokół nich, nie zauważają nikogo ani niczego. Jakby żyli na bezludnej wyspie ich miłości… jednak tylko tak długo, jak coś nie narusza ich samotności.

Takim wydarzeniem mogą stać się narodziny dziecka (jak możemy istnieć we trójkę, skoro żyliśmy tylko dla siebie nawzajem?), a nowa praca zaproponowana jednemu z „pustelników”. Częściej jednak jeden z partnerów ma uczucie zmęczenia – zmęczenia drugiego, z powodu zamkniętego życia na „wyspie”. Świat zewnętrzny, na razie tak odległy, nagle odsłania przed nim wszystkie swoje uroki i pokusy.

Tak zaczyna się kryzys. Jeden jest zdezorientowany, drugi zauważa jego oderwanie i obaj nie wiedzą, co robić. Najczęściej takie pary rozchodzą się, powodując sobie nawzajem wiele bólu i cierpienia.

Dwa w jednym

Wydawałoby się oczywiste: ukochana osoba nie może być naszą dokładną kopią. Ale w praktyce często dochodzi do poważnych konfliktów właśnie dlatego, że wielu z nas nie chce zaakceptować tego faktu: osoba, z którą żyjemy, inaczej postrzega i rozumie świat, inaczej ocenia zachowanie sąsiada lub film, który właśnie razem oglądaliśmy.

Jesteśmy zaskoczeni jego sposobem życia, logiką, manierami i przyzwyczajeniami – jesteśmy nim rozczarowani. Psychoanalitycy twierdzą, że potępiamy w innych dokładnie to, czego nie potrafimy rozpoznać w sobie. W ten sposób działa mechanizm obronny przed projekcją: osoba nieświadomie przypisuje komuś te ze swoich pragnień lub oczekiwań, które są nie do przyjęcia dla jej własnej świadomości.

Zapominamy, że każda para składa się z dwóch osobowości. W większości par partnerzy to osoby płci przeciwnej. Nie trzeba dodawać, że między mężczyzną a kobietą są niezliczone różnice. Kobiety znacznie swobodniej wyrażają swoje emocje, ale ich pragnienia seksualne nie są tak otwarte w porównaniu z mężczyznami.

„Niewiele ze mną rozmawia”, „Nigdy nie zauważa moich wysiłków”, „Nigdy nie udaje nam się osiągnąć orgazmu w tym samym czasie”, „Kiedy ja chcę się kochać, ona nie chce”… Takie U specjalistów recepcji często słychać wyrzuty. I te słowa potwierdzają, jak trudno jest zaakceptować oczywistość: jesteśmy różnymi ludźmi. Takie nieporozumienie kończy się smutno: zaczyna się albo bitwa, albo rozprawa.

dwa plus jeden

Narodziny dziecka mogą czasami „rozpocząć” od dawna spóźnione konflikty. Jeśli para ma problemy, mogą się one nasilać. Z powodu braku komunikacji pojawią się nieporozumienia dotyczące edukacji lub sprzątania. Dziecko może stać się zagrożeniem dla „duetu”, a jedno z nich poczuje się pominięte.

Jeśli partnerzy wcześniej nie mieli wspólnych planów, dziecko będzie jedynym obiektem zainteresowania jednego lub obojga rodziców, a uczucia do siebie ostygną… Wiele par wciąż wierzy, że pojawienie się dziecka może w cudowny sposób włożyć wszystko w swoje miejsce. Ale dziecko nie powinno być „ostatnią nadzieją”. Ludzie nie rodzą się, by rozwiązywać problemy innych.

Deficyt komunikacji

Wielu kochanków mówi: nie potrzebujemy słów, bo jesteśmy dla siebie stworzeni. Wierząc w idealne uczucie, zapominają, że komunikacja jest konieczna, ponieważ nie ma innego sposobu na wzajemne poznanie się. Mając niewielką komunikację, ryzykują popełnieniem błędów w swoim związku lub pewnego dnia odkryją, że partner wcale nie jest taki, jakim się wydawał.

Oboje, którzy mieszkają razem od dłuższego czasu, są pewni, że dialog nie zmieni wiele w ich relacji: „Dlaczego mam mu to mówić, skoro już wiem, co mi odpowie?” W efekcie każdy z nich mieszka obok ukochanej osoby, zamiast mieszkać z nim. Takie pary dużo tracą, ponieważ jasność i głębię relacji można zachować tylko odkrywając dzień po dniu ukochaną osobę. Co z kolei pomaga ci poznać siebie. W każdym razie to oczywiste.

Awaryjne

Relacje w takich parach są początkowo bardzo silne: często cementują je nieświadome wzajemne oczekiwania partnerów. Można sądzić, że np. w trosce o ukochaną osobę przestanie pić, wyjdzie z depresji lub poradzi sobie z porażką zawodową. Ważne jest, aby ktoś ciągle czuł, że ktoś go potrzebuje.

Relacje opierają się jednocześnie na pragnieniu dominacji i poszukiwaniu duchowej intymności. Ale z biegiem czasu partnerzy uwikłają się w swoje sprzeczne pragnienia, a związek zostaje zatrzymany. Następnie wydarzenia rozwijają się z reguły według jednego z dwóch scenariuszy.

Jeśli „chory” wyzdrowieje, często okazuje się, że nie potrzebuje już ani „lekarza”, ani świadka „upadku moralnego”. Może się też zdarzyć, że taki partner nagle zorientuje się, że wspólne życie, które powinno go uwolnić, w rzeczywistości coraz bardziej go zniewala, a ukochana osoba gra na jego nałogu.

Kiedy nadzieje na „wyleczenie” nie są uzasadnione, rozwija się drugi scenariusz: „pacjent” wpada w gniew lub wiecznie smutny, a „lekarz” („pielęgniarka”, „matka”) czuje się winny i cierpi z tego powodu. Rezultatem jest kryzys relacji.

Znaki pieniędzy

Finanse dla wielu par stają się dziś kością niezgody. Dlaczego pieniądze są na równi z uczuciami?

Powszechna mądrość „pieniądze same w sobie są brudną rzeczą” raczej nie wyjaśnia niczego. Ekonomia polityczna uczy, że jedną z funkcji pieniądza jest służenie jako uniwersalny ekwiwalent w wymianie. Oznacza to, że nie możemy bezpośrednio wymienić tego, co mamy, na to, czego potrzebujemy, a następnie musimy uzgodnić warunkową cenę za „towary”.

A jeśli chodzi o relacje? Jeśli brakuje nam np. ciepła, uwagi i sympatii, ale nie udaje nam się ich przeprowadzić poprzez „bezpośrednią wymianę”? Można przypuszczać, że finanse stają się problemem dla pary właśnie w momencie, gdy jednemu z partnerów zaczyna brakować niektórych z tych istotnych „dobrów”, a zamiast nich zaczyna działać zwykły „uniwersalny ekwiwalent”.

W obliczu realnego braku pieniędzy partnerzy, między którymi ustanowiono harmonijną „wymianę niematerialną”, zawsze zgodzą się, jak wyjść z trudnej sytuacji. Jeśli nie, najprawdopodobniej problemem nie jest waluta.

Plany osobiste

Jeśli chcemy żyć razem, musimy robić wspólne plany. Ale odurzone sobą na początku znajomości niektóre młode pary bronią swojego prawa do „życia dzisiaj” i nie chcą snuć planów na przyszłość. Kiedy ostrość relacji jest przytłumiona, ich bezpośredniość gdzieś odchodzi. Przyszłe wspólne życie wydaje się niejasne, myśl o nim przynosi nudę i mimowolny strach.

W tym momencie jedni zaczynają szukać nowych doznań w związkach na boku, inni zmieniają miejsce zamieszkania, jeszcze inni mają dzieci. Kiedy jeden z tych planów zostanie zrealizowany, okazuje się, że wspólne życie wciąż nie przynosi radości. Ale zamiast myśleć o swoim związku, partnerzy często zamykają się w sobie i mieszkając w pobliżu, snują plany – każdy po swojemu.

Prędzej czy później jeden z nich zda sobie sprawę, że może sam się zrealizować i położyć kres związkowi. Inna opcja: w obawie przed samotnością lub z poczucia winy partnerzy odsuną się od siebie i będą żyć samodzielnie, formalnie pozostając jeszcze parą.

Bez dodatkowego wysiłku

„Kochamy się, więc u nas wszystko będzie dobrze”. „Jeśli coś nie działa, to dlatego, że nasza miłość nie jest wystarczająco silna”. „Jeśli nie pasujemy do siebie w łóżku, to w ogóle do siebie nie pasujemy…”

Wiele par, zwłaszcza młodych, jest przekonanych, że wszystko powinno od razu się ułożyć. A kiedy napotykają trudności we wspólnym życiu lub problemy w seksie, od razu czują, że związek jest skazany na niepowodzenie. Dlatego nie próbują nawet rozwikłać powstałych wspólnie rozbieżności.

Być może po prostu przyzwyczailiśmy się do lekkości i prostoty: współczesne życie, przynajmniej z domowego punktu widzenia, stało się znacznie prostsze i zamieniło się w rodzaj sklepu z długą ladą, w której można znaleźć dowolny produkt – z informacji (kliknij na internet) do gotowej pizzy (rozmowa telefoniczna).

Dlatego czasami trudno jest nam poradzić sobie z „trudnościami przekładu” – z języka jednego na język drugiego. Nie jesteśmy gotowi do podejmowania wysiłków, jeśli efekt nie jest od razu widoczny. Ale związki – zarówno uniwersalne, jak i seksualne – budowane są powoli.

Kiedy rozstanie jest nieuniknione?

Jedynym sposobem, aby dowiedzieć się, czy para przetrwa kryzys, który się pojawił, jest zmierzenie się z nim twarzą w twarz i próba przezwyciężenia go. Spróbuj – samodzielnie lub z pomocą terapeuty – zmienić sytuację, wprowadzić poprawki w swoim związku. Jednocześnie będziesz w stanie zrozumieć, czy jesteś w stanie rozstać się z iluzorycznym obrazem swojej pary sprzed kryzysu. Jeśli to się powiedzie, możesz zacząć od nowa. Jeśli nie, rozstanie będzie dla ciebie jedynym prawdziwym wyjściem.

Oto najbardziej oczywiste alarmy: brak prawdziwej komunikacji; częste okresy wrogiej ciszy; ciągła seria drobnych kłótni i poważnych konfliktów; ciągłe wątpliwości co do wszystkiego, co robi drugi; uczucie goryczy po obu stronach… Jeśli Wasza para ma te objawy, to każda z Was już przyjęła pozycję obronną i jest ustawiona agresywnie. A zaufanie i prostota relacji niezbędne do wspólnego życia całkowicie zniknęły.

nieodwracalność

Płynny przebieg życia pary z pewnym „doświadczeniem” często naruszają dwie pułapki: pierwsza to konflikty nierozwiązane na czas, druga to „wyczerpany” pociąg seksualny, a czasem całkowity brak seksu.

Konflikty pozostają nierozwiązane, ponieważ wydaje się, że na cokolwiek jest już za późno. W rezultacie rodzi się gniew i rozpacz. A z powodu spadku pożądania seksualnego partnerzy odchodzą, powstaje wzajemna agresywność, która zatruwa każdy związek.

Aby znaleźć wyjście z tej sytuacji i nie przerywać jej, musisz podjąć decyzję i zacząć omawiać problem, być może z pomocą psychoterapeuty.

Nasze trudności i konflikty to tylko etap, przez który przechodzi wiele par i który można i należy przezwyciężyć. Rozmawialiśmy o najgroźniejszych pułapkach i najczęstszych błędach. Ale pułapki są na to pułapkami, żeby w nie nie wpaść. A błędy mają zostać poprawione.

Dodaj komentarz